Czy Organizacja Narodów Zjednoczonych – moralny lider świata – sięga w ciszy po władzę polityczną, a kolejne jej organy stają się narzędziem bilateralnej polityki? Społeczność międzynarodowa z coraz większą uwagą przygląda się organowi Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim – UNRWA. Organizacja zwróciła na siebie uwagę w związku z wybuchem furii, która nastąpiła po ujawnieniu skandali związanych z jej działalnością. Okazało się, że UNRWA stała się ostoją radykalnej ideologii Hamasu. Kilka dekad wcześniej koncepcja powstania Agencji była błyskiem światła latarni morskiej dla tysięcy Arabów po trudnych wojnach.
ONZ powstało w odpowiedzi na II Wojnę Światową. W 1945 roku jeszcze wszystko spowijał zapach śmierci. Wtedy to ONZ – 51 krajów – zobowiązało się do „utrzymania pokoju, przyjaźni, promowania postępu społecznego oraz lepszego standardu życia i praw człowieka”. W powojennym, straumatyzowanym świecie, w którym trudno było się pozbyć gryzącego odoru śmierci, obecność ONZ była jak zapowiedź lepszej przyszłości. Kojarzona z szacunkiem i najwyższym zaufaniem. Minęły lata. Wiele lat. Nastąpiła wymiana pokoleń i wydaje się, że otchłań cierpienia tamtej wojny przeszła do podręczników. Metody edukacji historycznej poniosły całkowitą klęskę. Skierowanie uwagi młodych ludzi na rzeczy nieistotne pozwoliło, niestety, motywom tamtych zbrodni zmartwychwstać. Z przerażeniem patrzę na propalestyńskie wiece pełne ludzi, często studentów, skandujących wściekle antysemickie hasła, których konsekwencji nie rozumieją. Nie sądzę również, by osoby podejmujące decyzję o wzięciu udziału w takim wiecu miały pełną wiedzę o jednym z najbardziej złożonych konfliktów świata. Szacowna zaś instytucja ONZ wskazuje im kierunek.
UNRWA została powołana do życia w czasie, gdy powstawał Izrael. Był to moment, gdy 750 000 tysięcy Arabów żyjących w brytyjskim Mandacie Palestyny musiało opuścić swoje domy. Wtedy też powstała definicja „palestyńskiego uchodźcy”. UNRWA rozpoczęła działalność w maju 1950 roku. Mniej więcej pół roku później powołano inną Agencję – Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Instytucję, która opieką objęła wszystkich uchodźców na świecie. UNRWA jest bytem osobnym. Różnym od wszystkich innych Agencji. Jako jedyna zajmuje się wyłącznie uchodźcami palestyńskim. Jej kompetencje określiła rezolucja ONZ z 1949 roku. Warto wspomnieć, jakie było kluczowe założenie. Otóż rezolucja wzywała wówczas „do złagodzenia niepokojów wśród uchodźców” oraz „podjęcia konstruktywnych działań, by w możliwie najszybszym czasie zakończyć międzynarodową pomoc humanitarną”. Zatem misja Agencji, obejmująca tereny Jordanii, Libanu, Syrii, Gazy i Zachodniego Brzegu, miała charakter tymczasowy.
Tymczasowa 75-letnia UNRWA z główną siedzibą w Mieście Gaza, utraciwszy młodzieńczą naiwność, weszła w dorosłość z przekonaniem, że nie uda jej się dobrem zwalczać zła. Lepiej się do czegoś przyłączyć i coś z tego chociaż mieć. Zagościła więc w Gazie na dobre. Utyła i rozrosła się daleko poza granice niewielkiego skrawka ziemi. Wraz z niebagatelnym personelem liczącym ponad 30 tysięcy ludzi, rocznym budżetem wynoszącym około 2,2 miliarda dolarów oraz liczbą 5,9 miliona uchodźców – stała się przedsiębiorstwem. W Agencji rozpoczął się proces zmian w kierunku pierwotnie nieprzewidywalnym. Obozy tymczasowe zmieniły status na obozy stałe, a liczba uchodźców w szybkim tempie zaczęła rosnąć. Nowy, niepokojący kierunek dostrzegł Izrael już jakiś czas temu. Ostrzegał wówczas: „UNRWA, poprzez rozszerzenie statusu uchodźcy na kolejne pokolenia Palestyńczyków, którzy uciekli lub zostali zmuszeni opuścić swoje domy, utrwala konflikt izraelsko-palestyński. Zamiast ograniczać taki status do pierwotnych uchodźców, jak to jest normą w większości przypadków na całym świecie”. Inaczej sprawy się mają w przypadku drugiego z organów ONZ, wcześniej wspomnianego – UNHCR. Agencja UNHCR zgodnie z pierwotnymi założeniami ONZ ułatwia uchodźcom repatriację lub integrację z otoczeniem. Stwarza szansę na rozwój. UNRWA na oficjalnej stronie internetowej deklaruje, że jej priorytety to: edukacja, opieka medyczna i socjalna. Wspomina nawet o drobnych pożyczkach i udzielaniu wszelkiej pomocy w nagłych wypadach.
Po mordach, porwaniach i gwałtach popełnionych 7 października na Izraelczykach postanowiono zbadać poziom edukacji w Gazie, którą zajmuje się omawiana Agencja. Badaniem zajął się Instytut Monitorowania Pokoju i Tolerancji w Edukacji Szkolnej. Jest to międzynarodowa organizacja badawczo-polityczna.
Działania kontrolująco-badawcze w szkołach UNRWA przeprowadzone w listopadzie 2023 roku dotyczyły programu edukacyjnego oferowanego przez tę instytucję. Stwierdzono, że podręczniki UNRWA „gloryfikują terroryzm, zachęcają dzieci i młodzież do męczeństwa, demonizują Izraelczyków i podżegają do antysemityzmu”. Pomimo próśb jednej strony i obietnic drugiej treści podręczników nie zmieniono. W raporcie wskazano konkretne nazwiska 133 nauczycieli i pracowników UNRWA, którzy są szczególnie aktywni w mediach społecznościowych, promując nienawiść i przemoc. Ponadto wskazano kolejnych 82 nauczycieli i innych pracowników zaangażowanych w opracowywanie, nadzorowanie, zatwierdzanie, drukowanie i dystrybucję nienawistnych treści wśród uczniów. Edukacja, jak wiadomo, decyduje o wszystkim. Tymczasem UNRWA wychowała cztery pokolenia w pogardzie do izraelskiego sąsiada. Jakość szkół prowadzonych przez UNRWA potwierdza wywiad z Musabem Hasanem Jusufem – mężczyzną zwanym Zielonym Księciem. Jusuf jest synem współzałożyciela Hamasu, szejka Hasana Jusufa. Zasłynął wydaniem w 2010 roku autobiografii pt. „Syn Hamasu”. W niedawnym wywiadzie wspomina swoje dzieciństwo w Ramallah. Mówi, jaki rodzaj edukacji dostał w szkole UNRWA: „W meczetach, szkołach, na ulicach, w domu, gdziekolwiek jesteś, wpajają ci nienawiść do Izraela i Żydów” – mówi Jusuf.
Izrael pod koniec stycznia opublikował szokujące dowody na udział 12 pracowników Agencji w masakrze 7 października. Raport mówił również o większym i bardziej złożonym problemie. Wskazał bowiem, że około 10 proc. z 13 tysięcy pracowników UNRWA w Gazie ma powiązania z Hamasem i Palestyńskim Islamskim Dżihadem. ONZ z Sekretarzem Generalnym Antonio Gutierrezem na czele, wstrząśnięte dowodami, wszczęło dochodzenie. Osoby wskazane zwolniono, ale to nie pomogło zatuszować coraz bardziej wątpliwie rysującego się wizerunku organizacji ONZ. Reakcja świata była niejednoznaczna. Z jednej strony główni darczyńcy – 14 krajów – ogłosili zamrożenie finansowania. Z drugiej zaś protestowano, by nie wstrzymywać finasowania. Apele i prośby Komisarza generalnego UNRWA Philippe Lazzariniego i Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Gutierreza, by wznowić przekazywanie środków, nie zadziałały. Próby bagatelizowania całej sprawy w stylu, „to tylko 12 osób z 13 tysięcy”, pomijając całą zawartość raportu, nic nie dały. W wyniku odkrycia niegodziwości Agencja może w ciągu kilku tygodni przestać działać, co dla ludzi cierpiących głód w Gazie byłoby katastrofą. Tymczasem to nie koniec gorszących odkryć. Dwa tygodnie później, 16 lutego, na spotkaniu z dziennikarzami izraelski minister obrony Joaw Galant przedstawił nowe i zapewne nie ostatnie dane dotyczące uwikłania UNRWA w ataki z 7 października. Sprawa jest rozwojowa. Otóż już nie 12, ale 30 pracowników UNRWA brało na pewno udział w masakrze na Izraelczykach. Według danych wywiadowczych na dzień 16 lutego 12 proc. z 13 tysięcy pracowników UNRWA jest powiązanych z organizacjami terrorystycznymi. Dokładniej: 1468 pracowników z Hamasem i Palestyńskim Islamskim Dżihadem. Dodatkowo w jednym z raportów wskazano, że 185 pracowników Agencji jest aktywnych w oddziałach wojskowych Hamasu, a 51 w oddziałach Islamskiego Dżihadu. Dane kompromitują Agencję. Wskazują wyraźnie, że UNRWA stała się instytucją pompującą kasę organizacjom terrorystycznym, zatrudniając ich członków. Nie ma to nic wspólnego z pomocą uchodźcom. Tymczasem europejskie tłumne protesty w szlachetnych skądinąd gestach poparcia dla cierpiących Palestyńczyków wzywające do wznowienia przelewów na rzecz UNRWA odbywają się pewnie bez szerszej wiedzy o przytoczonych wyżej faktach.
Pod siedzibą UNRWA w Mieście Gaza znalezione zostało podziemne centrum danych Hamasu – jak ujawnia wojsko izraelskie. [W tunelu znajdowały się serwerownie i sprzęt IT, wykorzystywane do celów wywiadowczych, przetwarzania danych i komunikacji przez Hamas, a także pomieszczenia mieszkalne i biura przeznaczone dla personelu IT Hamasu - przyp. red.] Siedziba UNRWA jest położona w ekskluzywnej dzielnicy Rimal w Mieście Gaza. Wejścia do obiektu są doskonale ukryte. Po dokonaniu odkrycia wojsko zaprosiło dziennikarzy, by mogli zrobić dokumentację z głównej serwerowni, zanim zostanie zniszczona. Centrum IT Hamasu mieści się bezpośrednio pod budynkiem UNRWA, a główne wejście dokładnie pod szkołą UNRWA dla dzieci Gazy. Wyposażenie obiektu zszokowało dokumentujących: granaty, rakiety, wyrzutnie, materiały wybuchowe, duża ilość broni. „Wyposażenie, które zawstydziłoby niejeden oddział Hamasu” – w mniej więcej tych słowach wyraził się jeden z dowódców IDF oprowadzający dziennikarzy po siedzibie Agencji i położonym pod nią centrum danych. Ponadto wspólny sprzęt, biura, wejście, kamery, krótko mówiąc: współpraca idealna. Główne serwery UNRWA mieściły się dokładnie nad serwerownią Hamasu. Prawdopodobnie serwerownia Hamasu była nawet zasilana energią płynącą wprost z Agencji. Dowody wzbudziły ogromne zdumienie i tylko potwierdziły współpracę między Agencją i terrorystami.
UNRWA potrzebowała czasu, by skomentować odkrycie. Komisarz Generalny UNRWA Philippe Lazzari odpowiedział tweetem, że o sprawie nie wiedział i jest zaskoczony znaleziskiem. Nie wspomniał o rezygnacji. Zdawałoby się, że honor, odpowiedzialność za instytucję, którą się dowodzi, za ludzi, którzy w niej pracują, wymagałaby czegoś więcej poza zdawkowym „nie wiedziałem”. Izrael po tych haniebnych odkryciach ogłosił, że nie będzie kontynuował współpracy z UNRWA. Obowiązki Agencji przejmą inne organizacje – zakomunikowano. UNRWA straciła dla izraelskiego rządu legitymację. Podobnie jak Lazzari, również Sekretarz Generalny Antonio Gutierrez oraz inni wysocy rangą przedstawiciele ONZ, którzy od czasu 7 października wątpili w oczywiste dowody, teraz mają ich na tyle dużo, by pomyśleć o jakiejś reformie strukturalnej. A właściwie skonstruowaniu nowych form i platform rozwiązywania problemu pomocy ludności palestyńskiej.
Podczas odbywającej się w Monachium w ostatnich dniach Konferencji Bezpieczeństwa prezydent Izraela Icchak Herzog zaprezentował osobliwą lekturę. Znaleziony w Gazie egzemplarz książki „Koniec Żydów” autorstwa Mahmouda al-Zahara, znaczącej postaci dla Hamasu i byłego ministra spraw zagranicznych Autonomii Palestyńskiej. Herzog mówił mniej więcej tak: „trzeba zdać sobie sprawę, że ideologia zawarta w książce, którą żywi się naród palestyński, może napędzać inne organizacje terrorystyczne na całym świecie”. Jej – wyrażające się lakonicznie w tytule – przesłanie musi być dostrzeżone i potępione przez Zachód. Jeśli jasno i zdecydowanie nie zostaną potępione te i inne działania instytucji promujących mordy na wybranych narodach, to wojna Izrael – Hamas przestanie być tylko konfliktem bliskowschodnim. Należy zdać sobie sprawę, że eskalacja agresji poszła na Bliskim Wschodzie o wiele za daleko i że tak naprawdę nikt nie jest już bezpieczny. Nie są bezpieczne bliskowschodnie miasta i państwowości. Mieszkańcy Izraela, bo zamieszkują kraj, który według Hamasu nie ma prawa do istnienia. Jednakże również ci, którzy biorą udział w marszu propalestyńskim i należą, dla przykładu, do mniejszości LGBT. Czy zdają sobie sprawę z tego, że Islam każe takich ludzi niezwykle okrutnie?
Przypomina mi się pewna refleksja, wypowiedziana przez wybitnego dyplomatę, arabistę, ambasadora Jana Natkańskiego na temat Palestyńczyków. Pan ambasador, który kocha kulturę arabską i tą miłością skutecznie zaraża, wspomniał przy okazji długiej fascynującej opowieści o Kuwejcie historię z czasu napaści Iraku na to państwo. Otóż Kuwejt po izraelsko-arabskiej wojnie sześciodniowej (1967 rok) przyjął do siebie 400 tysięcy uchodźców palestyńskich, zapewniając im godne życie. Przed inwazją Iracką w 1990 roku społeczność palestyńska w Kuwejcie była jedną z największych. Gdy wojska Irackie wkroczyły, by zająć Kuwejt, znaczna większość przygarniętych przed laty Palestyńczyków podjęła współpracę z okupantem. Sprzedała swojego hojnego gospodarza, pokazując nawet gorliwie miejsca, które warto plądrować. Wielu po wojnie osądzono, a diasporę palestyńską ograniczono do 80 tysięcy ludzi. Dlaczego doszło do tak masowej kolaboracji? Jakie są tego przyczyny? Na Bliskim Wschodzie wielu szuka odpowiedzi na te pytania. Pójście na skróty, doszukiwanie się jakiejś immanentnej obcości tkwiącej w Palestyńczykach to kompletny nonsens. Niemniej przypadek narodowo-ekstremistycznej edukacji prowadzonej przez Hamas daje do myślenia. Może gdyby zmienić podręczniki, model edukacji, dałoby się zmniejszyć poziom radykalizmu w społeczności palestyńskiej? Byłoby to z korzyścią dla regionu, świata i ich samych.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.