Opracowany przez izraelskie ministerstwo wywiadu „luźny projekt” mówiący o wysiedleniu ponad 2 mln Palestyńczyków ze Strefy Gazy na egipski Półwysep Synaj pokazuje, że izraelscy decydenci mentalnie tkwią w latach 40. i są totalnie oderwani od rzeczywistości.
Izraelskie tajne służby kompletnie zlekceważyły zagrożenie, jakie stanowił Hamas, więc teraz próbują przykryć swoją klęskę wojowniczymi deklaracjami. Tak można odczytać ujawniony przez izraelskie media plan wysiedlenia Palestyńczyków z Gazy na Synaj. Głupie pomysły u funkcjonariuszy tajnych służb nie są niczym niezwykłym. Znacznie gorzej jest, gdy zapalają się do ich wprowadzenia w życie rządowi decydenci. Z przecieków wynika, że rząd Netanjahu namawia Egipt i Unię Europejską do zrealizowania tego „hipotetycznego i niewiążącego planu”. Egipski prezydent Sisi jest kuszony obietnicą umorzenia sporej części długów wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego. „Egipt ma 100 mln mieszkańców, dodatkowe 2 mln nie zrobią mu różnicy. I ci Arabowie, i tamci Arabowie” – zdają się myśleć izraelscy decydenci. Najwidoczniej nie znają oni nawet historii swojego kraju.
Jednym z powodów tego, że Izraelowi zagraża od północy uzbrojona po zęby szyicka organizacja terrorystyczna Hezbollah, jest to, że wcześniej (w latach 1975–1990) Liban był pogrążony w wojnie domowej. Do wojny tej doszło, bo krucha równowaga polityczno-religijna w tym kraju została złamana przez napływ rzeszy palestyńskich uchodźców. Wśród nich było mnóstwo bojowników Fatahu i innych organizacji terrorystycznych. Nie kryli oni tego, że chcą przejąć kontrolę nad Libanem i uczynić go frontem wojny przeciwko Izraelowi. Wcześniej próbowali obalić monarchię w Jordanii. Wysiedlenie ponad 2 mln Palestyńczyków ze Strefy Gazy do Egiptu może być powtórką z historii. Nienawidząca Izraela (i właściwie niemająca żadnego powodu, by lubić to państwo) rzesza ludzi będzie stale dyszała żądzą zemsty i stanowiła podatny grunt dla rozwoju organizacji terrorystycznych. Izrael, spychając problem na Egipt, pozbawi się ostatnich środków kontroli nad tymi masami. Na Synaju może urosnąć potwór, przy którym Hamas będzie organizacją grzecznych harcerzyków. Granica południowa Izraela stanie się podobnym lub nawet większym źródłem zagrożenia, jak granica północna. Co więcej, palestyńscy radykałowie mogą zdestabilizować sytuację wewnątrz pogrążonego w kryzysie gospodarczym Egiptu. Czy Izrael naprawdę chce mieć u swojej południowej granicy rządzone przez islamskich radykałów państwo zamieszkałe przez ponad 100 mln ludzi? Państwo Islamskie kontrolujące Kanał Sueski?
Plan przewidujący wysiedlenie Palestyńczyków na Synaj jest nie tylko przejawem totalnej głupoty jego autorów. Jest również planem czegoś, co można zakwalifikować jako zbrodnię przeciwko ludzkości. Tak się składa, że Izrael sromotnie przegrywa wojnę propagandową. Ofiary ataku Hamasu z 7 października już znikają za murem obojętności i niepamięci. Już wkrótce nie będą one niemal nikogo na świecie obchodzić. Zostaną przesłonięte ofiarami bombardowań Strefy Gazy. W sytuacji, w której światowa opinia publiczna odwraca się od Izraela, tworzenie planów masowych wysiedleń Palestyńczyków można śmiało uznać za dowód na to, że izraelscy decydenci pomylili rządzenie państwem z uczestnictwem w rekonstrukcji historycznej.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.