Nowy prezydencki minister Marcin Mastalerek krytykuje Jarosława Kaczyńskiego. To przejaw niezwykłej odwagi albo głupoty, bo wszystkie karty w partii rozdaje prezes. Chyba że to koniec jego władzy absolutnej.
Podczas nominacji prezydent Andrzej Duda rozpływał się nad zaletami nowego szefa swojego gabinetu Marcina Mastalerka, tego samego Mastalerka, który wysyła na emeryturę Jarosława Kaczyńskiego i pytany w Radiu ZET o to, czy PiS „koncertowo zawalił tę kampanię”, potwierdza, a w TVN24 podkreśla, że klęska jest osobistą zasługą prezesa. W rozmowie z TVN24 poseł Nowej Lewicy Krzysztof Gawkowski twierdzi, że to zemsta za to, że Kaczyński zniszczył nowemu prezydenckiemu ministrowi karierę osiem lat temu, że jego zdaniem to upadek prezesa i jego koniec.
Może być w tym stwierdzeniu odrobina prawdy, ponieważ na odprawie u prezydenta, który ma wyznaczyć kandydata na premiera, Jarosław Kaczyński, szef partii, która wygrała wybory z 194 mandatami, nie pojawił się. Wysłał w swoim zastępstwie podwładnych: Mateusza Morawieckiego, Ryszarda Terleckiego i Rafała Bochenka, którzy przekonywali prezydenta, żeby powierzył misję tworzenia rządu PiS-owi zamiast zwycięskiej koalicji demokratycznej. Prawicowi publicyści stoją murem za tym pomysłem, podkreślając, że koalicja składa się z 11 partii, więc co to za zwycięzcy, a Mastalerek oznajmia, że Morawiecki „ma plan”, choć nie wiadomo, z kim miałby stworzyć rząd, bo wszyscy pamiętają smutny los Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin czy gowinowskiego Porozumienia, które już nie istnieją na mapie politycznej Polski. Otwarte pozostaje pytanie, czemu Kaczyński wysłał podwładnych? Czyżby prawdą była opinia niektórych publicystów, że dopadła go demencja? Cóż, jeśli przypomnimy sobie niektóre wystąpienia prezesa w kampanii wyborczej, może być w tej opinii sporo prawdy.
W Radio ZET Mastalerek stara się lekko zamieszać w zwycięskiej opozycji, mówiąc, że lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz byłby lepszym premierem niż lider PO Donald Tusk, bo ten ostatni „prowadzi sprawy PO w sposób autorytarny”. Prawie na jednym oddechu stwierdza jednak, że Jarosław Kaczyński „zbudował swoją własną, prywatną partię, która jest jego własnością i może sobie robić, co chce”. Przypadkiem wymknęło się tu Mastalerkowi prawdziwe stwierdzenie. Dziwi tu odwaga Mastalerka, który reprezentuje prezydenta z plasteliny. Zorientował się po czasie, że ma za długi jęzor, i starał się wypowiedź złagodzić, opowiadając bajki o demokratycznym charakterze PiS-u. Prawdą jednak pozostaje, że to Kaczyński jest właścicielem partii i jej członków i to prezes trzyma w garści kasę oraz dochodowe fuchy. Bez jego wiedzy nic w PiS się nie wydarzy. Bowiem prezes i partia to jedność! PiS bez prezesa istniał nie będzie!
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.