Mieszkańcy Europy, którzy nie chcą masowej imigracji z Afryki i Bliskiego Wschodu, często są oskarżani o rasizm. A co powiedzieć o Arabach i Murzynach, którzy walczą z tą emigracją dużo ostrzej niż najwięksi biali rasiści?
W RPA powstaje nowa partia polityczna. Niby nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo w krajach demokratycznych co roku powstaje i znika ich mnóstwo. To nowe stronnictwo jest tworzone jednak na podstawie ruchu Operacja Dudula, który jest wymierzony w czarnych imigrantów. Nie jest to jednak organizacja białych suprematystów. Tworzą ją bowiem miejscowi Murzyni, głównie Zulusi. Nie podoba im się, że ich kraj jest zalewany falami imigracji z innych, biedniejszych państw Afryki. Łączą tę imigrację ze wzrostem przestępczości, wysokim bezrobociem i pogorszeniem standardu usług publicznych. Słowo „dudula” znaczy w języku zuluskim „wyrzucić”. Członkowie ruchu nie kryją, że chcą pozbyć się ze swojego kraju czarnych imigrantów. Od kilku lat organizują masowe demonstracje, na których wzywa się do ich deportacji. Ludzie powiązani z ruchem dokonywali też antyimigranckich pogromów. Powtórzmy: to jest rdzennie czarny ruch. Oskarżany o „afrofobię” i „rasizm”.
Subsaharyjskich imigrantów jeszcze bardziej nie lubią mieszkańcy arabskich państw Afryki Północnej. W Tunezji dochodziło w ostatnich miesiącach do pogromów czy wręcz regularnych polowań na nachodźców przybyłych z głębi Afryki. Antyimigranckie uczucia podsycał m.in. tunezyjski prezydent Kais Saied. Unia Europejska obiecała mu miliardy euro za trzymanie tych niechcianych przybyszów w obozach w Tunezji. Nie wpłaciła jedna pierwszej transzy obiecanych środków, więc desant na włoskiej wysepce Lampedusie przeprowadziły tysiące łodzi z Subsaharyjczykami. Unia się teraz zastanawia, co z nimi robić. Jakoś żadne państwo nie widzi w nich przyszłych lekarzy, inżynierów czy fizyków nuklearnych…
Bliskowschodni uchodźcy jakoś też rzadko trafiają do bogatych państw regionu, takich jak Arabia Saudyjska, Katar czy ZEA. A przecież kraje te dysponują środkami pozwalającymi na ich godne przyjęcie. Swoim obywatelom wypłacają przecież bajeczny „socjal”. A jeśli nie chcą wypłacać uchodźcom zasiłków, to mogłyby ich zatrudnić na budowach czy w sklepach. Mają przecież niedobory siły roboczej. Kraje znad Zatoki Perskiej są też bliskie kulturowo uchodźcom. Nikt tam się nie obawia islamizacji. A mimo to Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt, Bahrajn i ZEA odgradzają się od syryjskich uchodźców. Ciekawe dlaczego? Czyżby władcy tych państw uważali ich za irytującą hołotę i potencjalnych wichrzycieli? Być może pamiętają, jak wcześniej palestyńscy uchodźcy destabilizowali Jordanię i wywołali wojnę domową w Libanie („Bardziej od Palestyńczyków nienawidzę tylko Żydów” – stwierdził saudyjski król Fahd). No, ale o tym nie dowiemy się, oglądając anglojęzyczną Al-Jazeerę…
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.