„A gdzie są przestępcy?” – pytali zdziwieni Amerykanie, oglądając klip z metra w Warszawie. Choć czasem wstydzimy się, że metro warszawskie jest dosyć krótkie i zbyt małe jak na potrzeby stolicy, to chyba powinniśmy być też dumni, że pod względem czystości i bezpieczeństwa przypomina ono dużo bardziej linie metra w Korei czy w Hongkongu niż brudne i zaśmiecone metro w wielu miastach Europy Zachodniej czy Ameryki.
„Model biznesowy Ubera opiera się na tym, że ludzie wolą zapłacić 75 dolarów za przejazd, choć taką samą trasę metrem mogą pokonać za 2 USD. Robią to, by nie narażać się na spotkania z naśladowcami Michaela Jacksona” – napisał jeden złośliwy Amerykanin. Nawiązał w ten sposób do głośnej ostatnio sprawy z Nowego Jorku, czyli do incydentu, w którym weteran marines zabił w metrze bezdomnego „naśladowcę Michaela Jacksona”. Zabił go, podduszając. Tak się akurat złożyło, że ów weteran był biały, a naśladowca czarny, więc do sprawy przykleił się podtekst rasowy. Wygląda jednak na to, że owa sprawa nie ma z rasizmem nic wspólnego. Ów naśladowca Michaela Jacksona – Jordan Neely – tuż przed tym incydentem terroryzował bowiem pasażerów metra. Wrzeszczał na nich, groził im i domagał się od nich pieniędzy. Miał on wcześniej bogatą kartotekę kryminalną. Skazywano go 52 razy, zazwyczaj na śmiesznie niskie wyroki. Wśród jego przewinień było m.in. uderzenie w twarz staruszki, która nie chciała mu dać pieniędzy. Neely złamał jej nos. Znokautował też innego emeryta w metrze. Rzeczywiście miał też jednak w sobie coś z Michaela Jacksona, bo przyłapano go na próbie porwania siedmioletniej dziewczynki. Siedział za to w więzieniu przez cztery miesiące. Był bez wątpienia osobą chorą psychicznie. I miał pecha, że w końcu spotkał w metrze osobę, która nie miała zamiaru tolerować jego ekscesów. Weteran marines postanowił go uspokoić, podduszając. No i trochę za długo go podduszał. Zrobiła się z tego wielka afera. Nagle nawet uaktywniła się rodzina Neely"ego. Gdy żył, jakoś ją nie obchodziło to, że jest bezdomnym wariatem zaczepiającym ludzi w metrze. No, ale teraz może jej się trafić jakieś odszkodowanie. A jak się zrobi z niego jeszcze drugiego George"a Floyda, to i pojawią się szansę na karierę polityczną.