Dostęp do broni

Dobrze, że policja nas chroni przed szaleńcami

Policjanci z amerykańskiego miasteczka Uvalde stali się pośmiewiskiem Ameryki. Gdy uzbrojony szaleniec urządzał masakrę w tamtejszej szkole podstawowej, nie spieszyli się oni, by go powstrzymać. Kamery przemysłowe zarejestrowały, jak funkcjonariusze z ekipy SWAT po wejściu do szkoły bez zbytniego pośpiechu nakładali na dłonie płyn antybakteryjny z dozownika. Nie wiem, o co pretensje. Nie potrafili walczyć z uzbrojonym świrem, to przynajmniej powalczyli z pandemią.

Hubert Kozieł
Foto: Ryan McGuire | Pixabay

Strzelaniny w USA nie są rzadkością, ale nie są też tak częste, jak można by odnieść wrażenie z przekazów medialnych. Media bowiem zwykle nie wspominają, że większość śmiertelnych incydentów z bronią palną w Stanach Zjednoczonych koncentruje się nawet nie tyle w kilku wielkich miastach czy dzielnicach tych miast, ale na kilku ulicach owych złych dzielnic. Są za to w USA sielskie miejsca, gdzie nikogo nie zabito od dekad. I zazwyczaj nie są nimi strzeżone osiedla sławnych i bogatych, ale wiejskie społeczności, w których wszyscy się znają i wszyscy są uzbrojeni. Jeśli dochodzi już do strzelaniny w mniejszym mieście czy miasteczku, to staje się ona wydarzeniem medialnym. Nie każda strzelanina może jednak liczyć na rozgłos taki, jak masakry w Uvalde czy w Columbine. I coś mi się wydaje, że wielkiego rozgłosu nie będzie miał incydent w Greenwood Park Mall w Indianie, do którego doszło w ostatni weekend.

Napastnik uzbrojony w karabin otworzył ogień do ludzi siedzących w strefie restauracyjnej centrum handlowego Greenwood Park Mall. Zabił trzy osoby, a dwie ranił. Pozbawiłby życia i zraniłby zapewne o wiele więcej osób, ale na szczęście w pobliżu był uzbrojony cywil, który go zastrzelił. To, że w pobliżu był dobry człowiek posiadający broń i potrafiący dobrze strzelać, było cudownym zrządzeniem losu. Zanim do akcji wkroczyłaby policja, minęłyby przecież długie minuty, podczas których samotny szaleniec wykończyłby kilka lub kilkanaście osób więcej. O ile oczywiście policja nie byłaby tak nieudolna jak ta z Uvalde…

W dyskusji na temat broni palnej słyszymy wielokrotnie argument, że jest ona niepotrzebna zwykłym ludziom, gdyż przed złoczyńcami ochroni ich policja. Równie dobrze można powiedzieć, że nie powinno się przewozić gaśnic i apteczek w samochodach, bo pożar auta może zgasić straż pożarna, a karetka pogotowia na pewno dojedzie na czas.


Przeczytaj też:

Szkoła bardziej winna niż producenci broni

Po każdej szkolnej strzelaninie w USA słyszymy narzekania na to, że dostęp w do broni w Stanach Zjednoczonych jest „zbyt łatwy”. Rzadko kto jednak szuka przyczyn tych masakr w dysfunkcyjnym systemie edukacji.

Policja was uratuje. Albo i nie…

Jednym z głównych argumentów przeciwników powszechnego dostępu do broni palnej jest to, że broń jest nam niepotrzebna, gdyż przed złoczyńcami chroni nas policja. To, jak dziurawy jest to argument, pokazali kilka dni temu policjanci z teksańskiego miasta Uvalde, którzy nie potrafili zareagować na ...

Kto wymyślił pozwolenie na broń?

Polska jest krajem o najsurowszych w Unii Europejskiej zasadach wydawania pozwoleń na broń palną. Ta praktyka jest pokłosiem zakazów wprowadzonych jeszcze przez zaborców i kontynuowanych w II Rzeczypospolitej i PRL.

Zbrójmy się!

Pozwolenie na broń palną posiada jakieś 0,6 proc. polskiego społeczeństwa. Połowa z tych szczęśliwców to myśliwi. Reszta narodu była traktowana przez ostatnie kilka dekad jako heloci, którym nie wolno dawać broni do rąk.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę