Dostęp do broni

Kto wymyślił pozwolenie na broń?

Polska jest krajem o najsurowszych w Unii Europejskiej zasadach wydawania pozwoleń na broń palną. Ta praktyka jest pokłosiem zakazów wprowadzonych jeszcze przez zaborców i kontynuowanych w II Rzeczypospolitej i PRL.

Paweł Łepkowski
Foto: 955169 | Pixabay

Pierwszym polskim aktem prawnym ograniczającym posiadanie broni palnej i nakładającym odpowiedzialność z tytułu przechowywania jej bez odpowiedniego pozwolenia był dekret naczelnika państwa z 25 stycznia 1919 r. „o nabywaniu i posiadaniu broni i amunicji". Przewidywał on karę jednego roku pozbawienia wolności oraz grzywnę 5 tys. marek za nielegalne posiadanie broni palnej, amunicji lub materiałów wojskowych. Duża część społeczeństwa polskiego, w tym głównie ziemiaństwo, uznała nowe prawo niepodległej Rzeczypospolitej za kontynuację represyjnych ograniczeń narzuconych przez zaborców po powstaniu styczniowym. Tylko na obszarze zaboru rosyjskiego za posiadanie broni palnej groziła bowiem w najlepszym razie kara wieloletniego więzienia. W praktyce po 1863 r. we wszystkich trzech zaborach jedynie nieliczne bractwa łowieckie miały przywilej gromadzenia broni o zastosowaniu wyłącznie myśliwskim.

Zarówno dekret naczelnika państwa z 1919 r., jak i podobne w swej surowości rozporządzenia: prezydenta Rzeczypospolitej z 27 października 1932 r. czy ministra spraw wewnętrznych z 23 marca 1933 r. i ministra spraw wojskowych z 10 grudnia 1933 r., wpisywały się w modną wówczas w Europie politykę ograniczania wolności obywatelskich, zapoczątkowaną przez bolszewików i faszystów. Jakkolwiek, co warto podkreślić, w Związku Radzieckim zakazano prywatnego posiadania broni palnej dopiero w 1929 r. Nie oznaczało to jednak, że wcześniej leninowski terror zezwalał na dostęp do broni wszystkim obywatelom. W rzeczywistości tylko członkowie RPK(b) – Rosyjskiej Partii Komunistycznej (bolszewików), a po 1925 r. WKP(b) – Wszechzwiązkowej Partii Komunistycznej (bolszewików) mieli prawo do noszenia broni palnej w celu zwalczania reakcji politycznej.

Nie wszyscy obywatele II Rzeczypospolitej byli jednakowo traktowani przez prawo. Sanacja stworzyła elitarny system, w którym przyjaciele Józefa Piłsudskiego mogli się cieszyć przywilejem posiadania broni palnej w domu bez żadnych ograniczeń. Kapitan Armii Krajowej Jerzy Bartnik ps. Magik wspominał, że pierwszy sztucer dostał, gdy miał osiem lat, ponieważ jego ojciec, szanowany legionista, posiadał cały arsenał broni, od myśliwskiej po bojową.

Ten orwellowski podział na gawiedź i elitę, równych i równiejszych wobec prawa, został przeszczepiony do PRL. Komuniści demonizowali posiadanie broni, wmawiając Polakom, że to przejaw niedojrzałości społecznej, awanturnictwa, a wręcz wrogości wobec narodu i państwa. 12 lipca 1946 r. wszedł w życie wydany miesiąc wcześniej dekret o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa, nazwany ze względu na swój niezwykle restrykcyjny charakter małym kodeksem karnym. W art. 4 § 1 za samo posiadanie broni palnej lub amunicji albo wyrabianie ich bez pozwolenia przewidywał on karę pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż pięć lat, dożywocie lub nawet karę śmierci.

Komunistyczna propaganda pokazywała Amerykę jako współczesny Dziki Zachód, gdzie trup ściele się gęsto na ulicach w biały dzień. Nie przeszkadzało to jednak przedstawicielom przeróżnych formacji i uprzywilejowanym członkom partii na posiadanie prywatnej broni palnej bez specjalnych zezwoleń. Michał Jagiełło, zastępca kierownika Wydziału Kultury Komitetu Centralnego PZPR, wyjawił w rozmowie z Teresą Torańską, że w 1980 r. niemal wszyscy członkowie Komitetu Centralnego PZPR chcieli mieć broń palną w domu. Wielu z nich histerycznie bało się wybuchu „kontrrewolucji" i samosądów ulicznych. Byli to ci sami ludzie, którzy wcześniej deklarowali się jako radykalni przeciwnicy wolnego obrotu bronią.

Jednym z największych europejskich agitatorów postulujących ścisłą kontrolę państwa nad bronią palną był przywódca niemieckiego ruchu narodowosocjalistycznego Adolf Hitler, który już w 1928 r. poparł uchwalenie przez Reichstag „Ustawy o broni palnej i amunicji". Nowe prawo Republiki Weimarskiej dopuszczało wydawanie pozwoleń na broń jedynie osobom o nienagannej opinii i cieszącym się szacunkiem społeczeństwa.

W 1931 r. premier Włoch Benito Mussolini narzucił parlamentowi przyjęcie ustawy zakazującej cywilom posiadania broni palnej. Przemawiając do zdominowanego przez faszystów Senatu, Duce podkreślił: „Aby przywrócić porządek społeczny, musimy w pierwszej kolejności wyeliminować tak zwany element wywrotowy, dlatego wydałem kategoryczny rozkaz całkowitej konfiskaty jak największej ilości broni każdego rodzaju znajdującej się w prywatnych rękach. Ta konfiskata, prowadzona z ogromną energią, już daje owocne rezultaty".

18 marca 1938 r. Adolf Hitler już jako wódz i kanclerz Rzeszy, wzorując się na włoskich rozwiązaniach swojego przyjaciela Benita Mussoliniego, podpisał niemieckie „Prawo o broni" – ustawę surowo ograniczającą wszelką prywatną własność jakiegokolwiek rodzaju broni miotającej. Nazistowskie prawo szczególnie zakazywało produkcji lub sprzedaży broni przez producentów pochodzenia żydowskiego.

Dla Hitlera ustawa pozwalająca na konfiskatę broni, która nie stanowiła własności SA, SS czy sił zbrojnych III Rzeszy, była momentem wielkiego triumfu, co wyraził słowami: „Ten rok przejdzie do historii. Pierwszy raz w cywilizowanym kraju istnieje pełna rejestracja broni. Nasze ulice będą bezpieczniejsze, a nasza policja bardziej sprawna. W przyszłości cały świat będzie nas naśladował".

Niestety, tak jak w wielu innych sprawach, jeden z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości nie pomylił się. Niemal cały świat wzoruje się dzisiaj na faszystowskich, nazistowskich i stalinowskich rozwiązaniach. To szyderstwo wobec podstawowego prawa obywateli do samoobrony najlepiej podsumował Fidel Castro, który pytany o wolny dostęp do broni palnej, odpowiedział: „Armas para que?"(A po co komu broń?).


Przeczytaj też:

Zbrójmy się!

Pozwolenie na broń palną posiada jakieś 0,6 proc. polskiego społeczeństwa. Połowa z tych szczęśliwców to myśliwi. Reszta narodu była traktowana przez ostatnie kilka dekad jako heloci, którym nie wolno dawać broni do rąk.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę