Dzisiaj 84. rocznica jednej z największych zbrodni niemieckiego lotnictwa wojskowego. 25 września 1939 r. ponad 400 samolotów Luftwaffe przez 11 godzin zrzucało na Warszawę setki ton bomb. Był to pierwszy w historii II wojny światowej nalot dywanowy na europejską metropolię, ale nie pierwsza wielka zbrodnia niemieckiego lotnictwa. Dwa lata wcześniej piloci ze zbrodniczego Legionu Kondor dokonali nalotu na Guernicę, niewielkie miasteczko zamieszkane przez zaledwie 5 tys. mieszkańców. Celem tej operacji miało być zdziesiątkowanie oddziału lewicowego Frontu Ludowego. Badania historyczne dowodzą, że piloci niemieccy wiedzieli doskonale, że obiekt ich nalotu znajdował się 14 km za miastem, ale idąc ślepo za przykładem załogi pojedynczego bombowca Heinkel He 111, potraktowali Guernicę jak żywy cel strzelniczy.
Zdobyte doświadczenie z Hiszpanii podwładni Hermanna Göringa wykorzystali już w pierwszych dniach II wojny światowej. Niemieckie lotnictwo notorycznie łamało prawo wojenne i świadomie wybierało cele o wyłącznie cywilnym charakterze. 1 września 1939 r. o 4.40 rano 1. i 3. eskadra bombowców nurkujących typu Ju-87B dokonały kilku powtarzających się nalotów na położone w województwie łódzkim miasto Wieluń. Pominąwszy historyczny spór, czy to barbarzyńskie bombardowanie jest wydarzeniem rozpoczynającym II wojnę światową, należy podkreślić, że mieszkańcy Wielunia byli pierwszymi ofiarami tej wojny. W wyniku tego niczym nieuzasadnionego terroru niemieckiego lotnictwa śmierć mogło ponieść nawet ponad 2 tys. osób.
Nieco ponad godzinę po pierwszym nalocie na Wieluń, o 6 rano, pierwsze niemieckie bomby spadły także na obiekty wojskowe w Warszawie. Polską stolicę zaatakował niemiecki dywizjon z Prus Wschodnich. W obronie miasta wystartowała Brygada Pościgowa pod dowództwem pułkownika pilota Stefana Pawlikowskiego, składająca się z 54 jednopłatowych myśliwców PZL P.7a, PZL P.11a i PZL P.11c. Do 3 września maszyny te stacjonowały na lotniskach polowych w Zielonce, Poniatowie, Zaborowie i Radzikowie.
Dzisiaj ta bohaterska brygada nie ma nawet swojego święta ani nadanego sztandaru, a przecież mimo ogromnych różnic technicznych, dzięki wielkiej ofiarności naszych pilotów, z których aż siedmiu nie powróciło z pierwszej akcji, już pierwszego dnia wojny agresor stracił w pojedynku z brygadą 14 samolotów, a 10 zostało uszkodzonych. Brygada Pościgowa broniła stolicy do 7 września.
Od tego momentu Warszawa mogła polegać już wyłącznie na niezwykłym wysiłku wojsk obrony przeciwlotniczej, dysponujących 72 działami kalibru 75 mm, 24 działami kalibru 40 mm oraz siedmioma kompaniami przeciwlotniczych karabinów maszynowych. Było to bardzo niewiele jak na potrzeby obrony tak rozległego obszaru miejskiego.
22 i 23 września 1939 r. Niemcy wybrali na obiekt bombardowania domy i synagogi dzielnicy żydowskiej, której mieszkańcy obchodzili wtedy święto Jom Kippur. Prawdziwe piekło rozpętało się jednak 25 września. Warszawiacy zapamiętali ten dzień jako „czarny” albo „lany” poniedziałek, stał się on zapowiedzią skrajnego barbarzyństwa tej wojny. Tego dnia zostały w sposób elementarny naruszone artykuły 25 i 27 konwencji haskiej IV z 1907 r. Perfidnym kłamstwem można nazwać przemówienie Hitlera z 8 listopada 1942 r., w którym cynicznie oświadczył, że bombardowania polskich miast, a szczególnie Warszawy, było przeprowadzone w sposób możliwie humanitarny, ponieważ on osobiście nakazał ocalić kobiety i dzieci.
Niemieccy piloci z charakterystycznym dla nich bestialstwem wybierali na cele bombardowań szpitale oznakowane na dachach znakiem czerwonego krzyża, zrzucali bomby na cmentarze, aby sprofanować polskie groby, nurkowali nad ulicami i odstrzeliwali z karabinów maszynowych nielicznych przechodniów. Wszelka próba wybielenia tych zbrodniarzy przez obecnych publicystów i historyków niemieckich jest skrajnie niemoralna. Na Warszawę spadło prawie 630 ton bomb burzących i zapalających. W mieście wybuchło około 200 pożarów. Zginęło kilkanaście tysięcy mieszkańców, a 35 tysięcy zostało rannych.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.