Reparacje za II w. św.

Niemieckie nieszczere przeprosiny

Ambasador RFN w Polsce zawsze 1 września ze smutną miną wygłasza oświadczenie o tym, jak bardzo Niemcy żałują swoich zbrodni popełnionych w Polsce w trakcie drugiej wojny światowej. Być może tak jest rzeczywiście i w głębi duszy niemieckie elity czują głęboki wstyd za czyny swoich przodków. Nie idzie jednak za tym zadośćuczynienie, które by potwierdzało ich żal.

Hubert Kozieł
Thomas Bagger, ambasador RFN w Polsce. Foto: Olaf Kosinsky by Skillshare, CC BY-SA 3.0 DE, via Wikimedia Commons

Niektórzy twierdzą, że Niemcy przepraszają Polaków jedynie „na odczepnego”. Inni oburzają się na takie stwierdzenia, wskazując, że przecież instytucje państwowe i prywatne z RFN zaangażowały się w wiele projektów dobroczynnych w Polsce. Jakie to projekty? Choćby Ogrody Polsko-Niemieckie na warszawskim Kamionku. Miałem okazję niedawno się im przyjrzeć. W pobliżu Teatru Powszechnego stoi betonowy słupek dumnie obwieszczający, że oto Niemcy, europejskie mocarstwo moralne, w ramach pojednania z Polakami zafundowało im wspaniałe ogrody upiększające Warszawę. Gdyby nie tabliczka na słupku, zwykły przechodzień pewnie by jednak tego dobrodziejstwa nie zauważył. Owe szumnie reklamowane ogrody to bowiem kilka krzaczków i grządek z kwiatkami położonych na skraju wielkiego parku. Kraj taki jak Niemcy naprawdę by nie zbiedniał, gdyby się trochę bardziej wysilił – na przykład finansując odbudowę zniszczonego przez siebie Pałacu Saskiego. A tak tworzy wrażenie, że traktuje Polaczków jak menedżerowie z niemieckich dyskontów, upłynniający na naszym rynku towary pośledniej jakości.

„Na odczepnego” potraktowano polskich robotników przymusowych. Kilka niemieckich koncernów zrzuciło się na śmiesznie niskie odszkodowania dla nich. Kosztowało to ich pewnie mniej niż kilkuletnie wydatki na akcesoria biurowe. Jakieś ochłapy dostali też byli więźniowie obozów koncentracyjnych i ofiary eksperymentów pseudomedycznych. W latach 70. RFN zaczęła też wypłacać Polakom świadczenia ze składek, które III Rzesza pobierała od pensji robotników przymusowych. O innych rekompensatach możemy chyba zapomnieć. Niemcy przecież są zbyt biedne, by nawet spłacić pożyczki zaciągnięte w banku centralnym okupowanej Grecji. Podobne długi uregulowały wobec Aten już Włochy i nawet Bułgaria. Ale widać Niemcom się nie przelewa. Marzną biedaczyny bez rosyjskiego gazu i nie dojadają…

Rozumiem, że 1,5 bln dolarów odszkodowań wyliczonych przez Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego jest obecnie niemożliwe do spłacenia przez Niemcy. Ale może by podały one sumę, którą byłyby w stanie spłacić. I możemy negocjować konkretne rozwiązania. Odszkodowania można spłacić też w naturze. W ramach gestu dobrej woli Niemcy mogliby nam odbudować nie tylko Pałac Saski i kilka innych zabytków, ale również zbudować drugi gazoport, kolej szybkich prędkości czy podarować nowoczesne okręty podwodne?

A jeśli Niemcy nie mają ochoty naprawiać szkód wyrządzonych „polskim podludziom”, to może po prostu przestałyby utrudniać Ukrainie i państwom NATO obronę przed rosyjską agresją? Wysłanie dużych ilości broni na Ukrainę byłoby miłym gestem, a jeszcze milszym wstrzymanie transferów nowoczesnych technologii do Rosji. Niedawno wszak wyszło na jaw, że niemieckie firmy dostarczały do państwa Putina składniki do produkcji broni chemicznej. Tak jak w czasach Rapallo. Czyżby więc Niemcom znów zależało na nowej wojnie światowej? No raczej nie. Przecież tak ładnie przepraszają nas za poprzednią wojnę. Muszą mieć więc dobre intencje.


Przeczytaj też:

Niemieckie odszkodowania wojenne dla Polski to nie kwestia polityczna, ale moralna

Trzy lata temu napisałem do „Rzeczpospolitej" felieton o konieczności ubiegania się przez polski rząd o odszkodowania wojenne od Niemiec. Miałem wówczas nadzieję, że ten problem jest na tyle ważny z punktu widzenia polskiego interesu narodowego oraz elementarnej sprawiedliwości dziejowej, że nikt...

Polityczna hucpa Jarosława Kaczyńskiego

Polska wystawia Niemcom rachunek za II Wojnę Światową. Niestety podstawy żądania są liche i mają jedynie polityczne podstawy. Dotyczą polityki krajowej, a wcale nie międzynarodowej.

Reparacje wojenne nie mogą być zabawką Kaczyńskiego

Polsce należą się reparacje wojenne od Niemiec. Niczym Katon o Kartaginie powtarzam to od lat na łamach miesięcznika „Uważam Rze Historia” i „Rzeczpospolitej”. To nie żadna forma rewanżu, tylko zwyczajna sprawiedliwość i elementarna przyzwoitość. Polska ma prawo domagać się od Republiki Federalne...

Niemiecki parasol dla przestępców

Czy Niemcy zostali należycie ukarani za swoje zbrodnie w czasie II wojny światowej? Nie, ponieważ nie płacą odszkodowań wojennych, mimo że z formalnego punktu widzenia procesy norymberskie potwierdziły, iż Niemcy – łamiąc prawo międzynarodowe – napadły na Polskę, Holandię, Belgię, Danię, Norwegię...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę