Deutsche Bahn jest chorym przewoźnikiem Europy

Pamiętamy historie o kolejach i pociągach, według których przyjazdu można było zegarki ustawiać. Teraz w telefonach czas sam się ustawia. Może dlatego niemiecki przewoźnik kompromituje się coraz bardziej. Motywacji nie ma?

Jacek Cieślak
Foto: Bahnfrend, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Od razu uprzedzę: nie jestem powiązany z żadną propagandową maszyną medialną działającą na zlecenie poprzedniego rządu. Wiem: zaklinam się, ale i tak tego nikt nie potraktuje poważnie. Napiszę źle o niemieckim przewoźniku – skojarzą mnie z PiS i obsesjami prezesa Kaczyńskiego. Trudno, podejmę ryzyko. Mam bardzo poważne powody. Rzekłbym: osobiste i finansowe.

Najpierw retrospekcja. Mój sąsiad, rocznik 1897 – wiem, powinienem napisać „mój były sąsiad” – więc piszę: mój były sąsiad, rocznik 1897 r. mówił mi, że przed II wojną światową według przyjazdów pociągów PKP można było regulować zegarki. Było to w czasach, kiedy pomyślałem: acha, dostanę zegarek, nie będę go regulował według pociągów PKP, ponieważ nazwa ta sama, ale kraj inny – PRL.

Już jako pasażer doświadczałem skutków opóźnień rzeczonego PKP. Z tym większą przyjemnością podróżowałem TGV lub pociągami ICE linii Deutsche Bahn. Jakie to było fajne: szybko jedzie, nie spóźnia się, wiadomo, na który peron przyjedzie, przesiadka nie straszna, wystarczy przejść z jednej krawędzi peronu na drugą, a nie biegać w popłochu po schodach, przejściach podziemnych itd itp.

Nic nie można jednak wiecznie trwać, jak mówią słowa piosenki. Zwłaszcza dobre wiecznie nie trwa. Przyszła zima, z dekadę temu to było. Wracałem z premiery w Amsterdamie, spadł tam śnieg, tramwaje niskopodłogowe stanęły, samoloty nie latały. Wybrałem Deutsche Bahn.

Bingo! Tylko ja z gości premiery byłem następnego dnia w domu, gdy inni koczowali na lotniskach, aż burze śnieżne ustały. Tym bardziej nie mogłem zrozumieć następującej sytuacji: gnam ICE przez Niemcy do Berlina, zaś w pokoju kierownika pociągu – kierownik jakby załamany, głowę opuścił na kolana, łapie się rękami za głowę, jakby chciał ją sobie oderwać.

„Proszę nie odrywać” – chciałem zakrzyknąć, ale zapytałem tylko: „Co się stało?”.

Na odpowiedź nie czekałem długo. „Jak to co? Jesteśmy spóźnieni już 5 minut!” – wykrzyknął załamany niemiecki kierownik pociągu. „Proszę się nie martwić, to żadne spóźnienie, w Polsce to normalka”. „Ale to jest Deutsche Bahn!” – wykrzyknął z dawną dumą kolejarz. Ciekawe, co teraz by powiedział? Może popełnił seppuku?

Skąd te wnioski? Proszę bardzo. Jest listopad 2023. Jadę na premierę do Berlina. Strajk Deutsche Bahn. Jakoś dałem radę. Z Rzepina busami PKP do Frankfurtu nad Odrą, a potem prywatnymi pociągami regionalnymi. Zdążyłem.

Jednak niepomny tej pierwszej lekcji, zaplanowałem kolejną podróż z Deutsche Bahn – dłuższą, bardziej złożoną. Jakby złośliwcy z Deutsche Bahn o tym wiedzieli: ogłosili strajk nagle: trzydniowy, mysz się nie prześlizgnie, co dopiero ja z moimi naiwnymi planami podróży.

Dzwonię na infolinię Deutsche Bahn. „Proszę nie ryzykować” – mówi życzliwy głos. Nie ryzykowałem. Wyjazd odwołałem, ale kupna biletów już się nie dało. Rzecz działa się w styczniu. W połowie kwietnia zacząłem się zastanawiać, czy Berdyczów – ten, na który sugerowali pisać bez żadnej nadziei na odpowiedź – przenieśli do Niemiec.

Wiem, to Berdyczów zmodyfikowany. Piszę bowiem do Deutsche Bahn, a oni odpisują, ale mogliby w sumie nie odpisywać, bo to odpowiedzi nic nie znaczące, formalne, a zwrotu pieniędzy jak nie było – tak nie ma.

Panie prezesie Kaczyński! Nie byłem i nie jestem powiązany z pana partią. Ale jeśli będzie pan mówił coś złego o Niemcach, w ciemno może pan mówić źle o Deutsche Bahn i wtedy się pan nie pomyli: biorą pieniądze, nie jeżdżą, a kasy za kupione bilety nie zwracają.

Teraz już pewnie nigdy nie oddadzą. Trudno. Przynajmniej sobie trochę pojechałem. Zamiast pociągiem Deutsche Bahn – po pociągach Deutsche Bahn.


Przeczytaj też:

Ciałopozytywne Gestapo

Niemiecki prokurator wniósł oskarżenie publiczne przeciwko blogerowi i doprowadził do zablokowania mu konta bankowego. Wina blogera: stwierdził, że Ricarda Lang, jedna z liderek partii Zielonych jest „gruba”.

Reparacje wojenne nie mogą być zabawką Kaczyńskiego

Polsce należą się reparacje wojenne od Niemiec. Niczym Katon o Kartaginie powtarzam to od lat na łamach miesięcznika „Uważam Rze Historia” i „Rzeczpospolitej”. To nie żadna forma rewanżu, tylko zwyczajna sprawiedliwość i elementarna przyzwoitość. Polska ma prawo domagać się od Republiki Federalne...

Jak naziści zbudowali współczesne Niemcy

Wielu najwyższych rangą polityków RFN, którzy przez lata epatowali swoją rzekomą antynazistowską postawą podczas wojny, w rzeczywistości należało do NSDAP, Hitlerjugend, a nawet SS.

Miejmy odwagę obejrzeć „Białą Odwagę”

Niecały miesiąc pozostał do premiery filmu, który – chociaż nie wszedł jeszcze na ekrany kin – zdążył już doprowadzić polską (a w szczególności góralską) krew do wrzenia. Mowa oczywiście o „Białej Odwadze”, obrazie przybliżającym historię (nie)sławnego Goralenvolku oraz&n...

Amerykańskie metro

Furorę w mediach społecznościowych w USA wywołał ostatnio krótki film pokazujący metro warszawskie. Amerykanie byli w szoku, że metro może być tak zadbane, czyste i wolne od różnych niebezpiecznych żuli.

Niewierny ogrodnik

– Człowiek potrzebuje do szczęścia ogrodów i bibliotek – zwykł mawiać Cyceron. Książę Hermann von Pückler-Muskau (1785–1871) pod pierwszą częścią zdania rzymskiego filozofa podpisałby się rękami i nogami. Co do „bibliotek”, to te akurat pewnie chętnie zamieniłby na&n...

Góra, która (prawie) pokonała Aryjczyków

Górujący w Alpach Berneńskich na wysokości 3970 m n.p.m. szczyt Eiger stanowił odwieczne wyzwanie dla wszystkich, którzy parali się sztuką alpinizmu ekstremalnego. Śmiałków najbardziej przerażała jego północna ściana. Ta najwyższa ściana w Europie, licząca 1800 metrów, aż do n...

Autobahn po polsku i bez myta

Prawda o tym, że nie ma darmowych obiadów, jest niby oczywista. A jednak wciąż politycy usiłują przekonywać, że jest inaczej, choćby w sprawie dróg.

Wolna Polska nigdy nie zrzekła się reparacji wojennych

Kto twierdzi, że Polacy zrzekli się reparacji wojennych od Niemiec za zbrodnie na narodzie polskim w czasie II wojny światowej, jest w głębokim błędzie. Nigdy naród polski nie podjął takiej decyzji ani nie wybrał nikogo, kto posiadałby legitymację wyborczą do podjęci...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę