No cóż, nazywanie kogoś „grubym” na pewno nie jest ani miłe, ani kulturalne. Nie jest to też jednak jakaś straszna obelga (piszę to jako osoba z nadwagą). Wielu ludzi puszystych potrafi obrócić takie uwagi w żart, a co sprytniejsze osoby z show-biznesu czy z polityki potrafiły ze swojej tuszy nawet zrobić element pozytywnego wizerunku. Tak było choćby w przypadku republikańskiego gubernatora Chrisa Christiego czy rapera Notoriusa B.I.G. Ciekawe, co myśleli dawni królowie, którym nadawano przydomki takie jak „gruby”, „łysy” czy „jąkała”?. Nie ma przy tym żadnych wątpliwości, że pani Lang wpisuje się do kategorii „plus size”. Nazwanie jej „grubą” nie było grzeczne, ale trudno będzie udowodnić w sądzie, że to określenie było kłamliwe.
Dziwić może również, że niemiecka prokuratura przyczepiła się do jednego, konkretnego blogera. Przecież od negatywnych komentarzy na temat Ricardy Lang rosi się w internecie, a wiele z nich odnosi się do jej wyglądu. Nie ma przy tym wątpliwości, że owi „hejterzy” nie przyczepili się do niej wyłącznie z tego powodu, że nie ma ona wymiarów modelki. Przyczyną są głównie jej wypowiedzi i działania polityczne, wspierające rozwiązania, które nie podobają się bardzo wielu zwykłym Niemcom. Działania takie jak wspieranie obłędnej transformacji energetycznej, uderzającej finansowo w mniej zamożnych mieszkańców RFN. Niechęć wobec pani Lang jest więc całkiem spora. Gdyby niemiecka prokuratura chciała karać za każdy komentarz, w którym owa polityczka jest niepochlebnie nazywana, to musiałaby zbudować na potrzeby masowych aresztowań jakiś obóz, w którym można by skoncentrować tych „wichrzycieli”. Niemcy mieli już jednak w swojej historii niechlubne epizody z obozami, więc tym razem skończy się tylko na pokazówce: skazaniu pojedynczego „wywrotowca”, którego dało się łatwo zidentyfikować. Prokurator będzie mógł się pochwalić politykom, że strzeże ich dobrego samopoczucia w internecie. Niemiecka demokracja znów zostanie ocalona dzięki pracy gorliwych funkcjonariuszy publicznych.