Reparacje za II w. św.

Wolna Polska nigdy nie zrzekła się reparacji wojennych

Kto twierdzi, że Polacy zrzekli się reparacji wojennych od Niemiec za zbrodnie na narodzie polskim w czasie II wojny światowej, jest w głębokim błędzie. Nigdy naród polski nie podjął takiej decyzji ani nie wybrał nikogo, kto posiadałby legitymację wyborczą do podjęcia takiej decyzji w imieniu suwerena. Zrzeczenie się reparacji wojennych w 1953 roku było aktem zdrady wymuszonym na komunistycznych marionetkach przez sowieckich okupantów. Decyzję nadal powinni podjąć wyborcy w drodze referendalnej. Przede wszystkim po to, żeby reparacje nigdy nie były przedmiotem programowych sporów partii politycznych.

Paweł Łepkowski
Przewodniczący NRD Wilhelm Pieck i I sekretarz KC PZPR Bolesław Bierut. Foto: scan of heied, Public domain, via Wikimedia Commons

Latem zeszłego roku wybrałem się do Verdun. Namówił mnie do odwiedzenia tego miasta Joseph Zimet, były szef Mission du Centenaire, organizacji upamiętniającej francuskie obchody stulecia zakończenia I wojny światowej, a dzisiaj dyrektor komunikacji z mediami Pałacu Elizejskiego i bliski współpracownik prezydenta Francji. Samo Verdun jest uroczym niewielkim miastem, ale jego okolice zrobiły na mnie przygnębiające wrażenie. Co innego czytać o piekle setek tysięcy żołnierzy francuskich i niemieckich, a co innego chodzić po ziemi, która do dzisiaj nosi ślady największej i najstraszniejszej bitwy w dziejach świata. Wędrówkę po lasach i polach wokół Verdun zakończyłem w Forcie Douaumont – największej i najważniejszej twierdzy w pierścieniu 19 dużych obiektów obronnych, które chroniły przed niemiecką inwazją francuskie miasto Verdun od lat 90. XIX wieku. 25 lutego 1916 r. niewielka niemiecka grupa szturmowa wkroczyła do Fortu Douaumont i zajęła twierdzę w zasadzie bez walki. Łatwy upadek fortu zaledwie trzy dni po rozpoczęciu bitwy pod Verdun tak wstrząsnął armią francuską, że przez dziewięć miesięcy broniła Verdun z fanatycznym zacięciem, przy ogromnych stratach ludzkich. Douaumont został ostatecznie odbity przez trzy dywizje piechoty 2. Armii Francuskiej podczas pierwszej ofensywnej bitwy 24 października 1916 r. Tę datę uznaje się za koniec bitwy pod Verdun, chociaż linia frontu niewiele się przesunęła i istniała aż do rozejmu w 1918 r. Francuzi pogodzili się z traumą Verdun na swój specyficzny sposób. Nad Fortem Douaumont powiewają dzisiaj flagi Francji, Unii Europejskiej i Niemiec. Takie same są ustawione w hallu głównym Muzeum Pamięci Bitwy pod Verdun. Ale niech nikogo nie zmyli ten wymowny symbol pojednania francusko-niemieckiego po 1918 r. Ów nawrót europejskich uczuć miał swoją konkretną cenę. Po ratyfikacji artykułu 231 traktatu wersalskiego w 1919 r. państwa centralne zostały zmuszone do wypłacenia reparacji wojennych mocarstwom sprzymierzonym. Londyński harmonogram płatności z 1921 r. zobowiązywał Niemcy do zapłaty 132 miliardów marek w złocie, co stanowiło równowartość 33 miliardów USD w złocie na pokrycie szkód cywilnych wyrządzonych podczas wojny. Kwota ta została podzielona na trzy kategorie obligacji: A, B i C. A i B, o łącznej wartości 50 mld marek w złocie, Niemcy musiały bezwarunkowo spłacić. Obligacje typu C nie były oprocentowane i były uzależnione od zdolności płatniczych Republiki Weimarskiej, zgodnie z oceną komitetu alianckiego. Do dzisiaj nie wiadomo, ile tak naprawdę Niemcy wypłaciły pieniędzy. Rząd RFN deklaruje, że kwota ta wynosi 20,598 miliarda marek w złocie w ramach reparacji, z czego 7,595 miliarda zapłacono jeszcze przed wdrożeniem londyńskiego harmonogramu płatności. Ważne, że reparacje były spłacane do 3 października 2010 r., a więc 17 lat po utworzeniu Unii Europejskiej. W 1953 r. rząd RFN podpisał porozumienie londyńskie, które redukowało o połowę spłatę pozostałego salda reparacji wojennych za I wojnę światową. W tym samym roku płatni zdrajcy z komunistycznego, wasalnego wobec Moskwy i narzuconego Polakom siłą tzw. rządu polskiego Bolesława Bieruta i Józefa Cyrankiewicza na polecenie Sowietów bezprawnie zrzekli się w imieniu narodu polskiego reparacji wojennych od RFN i NRD. Nie mieli do tego żadnego prawa, ponieważ w Londynie nadal działał legalny polski rząd na uchodźstwie sprawujący władzę na podstawie obowiązującej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z kwietnia 1935 r. Tzw. Konstytucja PRL z 1952 r. była aktem przestępczym, siłą narzuconym przez komunistycznych wasali Stalina. Zrzeczenie się reparacji wojennych przez komunistycznych uzurpatorów w 1953 r. jest tak samo niezgodne z prawem, jak zrzeczenie się reparacji wojennych od Niemiec przez marionetkowy, wasalny wobec Hitlera rząd Vichy. Po wojnie wolna Francja odrzuciła wszystkie akty prawne podpisane przez Philippe"a Pétaina i Pierre"a Lavala. My, Polacy, byliśmy tego bliscy w 1990 r. Niestety, proces oczyszczenia tego kraju z brudu czterech dekad PRL powstrzymali zwolennicy grubej kreski i postkomuniści. Znamienne, że zjednoczone Niemcy odrzuciły ustawodawstwo NRD jako narzucone przez Moskwę. Dlaczego zatem twierdzą, że jako naród mieliśmy jakiekolwiek prawo wyboru w 1953 r.? Dlaczego nadal PRL nazywa się Polską, a zwykłe stalinowskie marionetki uznaje się za przedstawicieli państwa polskiego? Kiedy skończy się ten obłudny kult zdrajców?


Przeczytaj też:

Najechać, wymordować, zniszczyć… i nic nie zapłacić!

Rząd Republiki Federalnej Niemiec udzielił wczoraj odpowiedzi na notę dyplomatyczną Polski ws. reparacji i odszkodowań za straty wojenne. Jak przekazało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych: „Niemiecki rząd uważa, że sprawa reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta". W opi...

Niemieckie nieszczere przeprosiny

Ambasador RFN w Polsce zawsze 1 września ze smutną miną wygłasza oświadczenie o tym, jak bardzo Niemcy żałują swoich zbrodni popełnionych w Polsce w trakcie drugiej wojny światowej. Być może tak jest rzeczywiście i w głębi duszy niemieckie elity czują głęboki wstyd za czyny swoich przodków. Nie i...

Odszkodowania, nie reparacje. A kiedy czyny, nie cuda?

Treść świeżo ujawnionej noty do niemieckiego rządu może lekko zaskakiwać odbiorców przywykłych do rządowej narracji o konieczności uzyskania przez Polskę wojennych reparacji. Okazuje się bowiem, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych wcale ich nie zażądało. Zamiast walczyć o reparacje, Polska domaga...

Niemieckie odszkodowania wojenne dla Polski to nie kwestia polityczna, ale moralna

Trzy lata temu napisałem do „Rzeczpospolitej" felieton o konieczności ubiegania się przez polski rząd o odszkodowania wojenne od Niemiec. Miałem wówczas nadzieję, że ten problem jest na tyle ważny z punktu widzenia polskiego interesu narodowego oraz elementarnej sprawiedliwości dziejowej, że nikt...

Niemiecki parasol dla przestępców

Czy Niemcy zostali należycie ukarani za swoje zbrodnie w czasie II wojny światowej? Nie, ponieważ nie płacą odszkodowań wojennych, mimo że z formalnego punktu widzenia procesy norymberskie potwierdziły, iż Niemcy – łamiąc prawo międzynarodowe – napadły na Polskę, Holandię, Belgię, Danię, Norwegię...

Sprawa reparacji polską racją stanu

Prawie nigdy nie zgadzam się z decyzjami i poglądami partii rządzącej. „Prawie” czyni jednak wielką różnicę. W działaniach rządu zmierzających do uzyskania od Niemiec odszkodowań za gigantyczne straty wojenne trudno nie dopatrzeć się racjonalności, zasadności i zwykłej słuszności. Niemcy naprawdę...

Spór o niemieckie odszkodowania wojenne

We wrześniu 2022 roku wszystkie siły polityczne w sejmie RP głosowały za uchwałą wzywającą rząd Niemiec do jednoznacznego przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za wszystkie skutki spowodowane w Polsce i jej obywatelom na&...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę