II wojna światowa

Jasło. Miasto, które przeżyło własną śmierć

Podczas wojny Niemcy zniszczyli Jasło w 97% – czyli procentowo bardziej niż zrujnowaną w 85% Warszawę. Oczywiście symbolem niemieckiego barbarzyństwa pozostaje zrównanie z ziemią Warszawy jako stolicy wielomilionowego kraju, w dodatku poprzedzone niewyobrażalnie tragicznymi wydarzeniami Powstania Warszawskiego. Na naszą pamięć zasługuje jednak również martyrologia tego niewielkiego podkarpackiego miasteczka.

Zofia Brzezińska
Ruiny Jasła, 1943 r. Foto: National Library of Poland , Public domain, via Wikimedia Commons

Dlaczego w zasadzie Niemcy tak okrutnie obeszli się z Jasłem? Przecież skali oporu stawianego im w Warszawie i tego napotykanego w Jaśle nie można nawet porównywać. Jedynym znaczącym aktem buntu, jakiego dopuścili się Polacy w Jaśle, była przeprowadzona przez AK w sierpniu 1943 roku brawurowa akcja o kryptonimie „Pensjonat”. Grupa konspiratorów przebranych w niemieckie mundury dostała się do więzienia, gdzie rozbroiła strażników, a następnie uwolniła 120 więźniów. Niemcy mścili się, nasilając terror jesienią 1944 roku. Nic nie zapowiadało jednak, że nadciągający dramat przybierze aż tak kolosalne rozmiary. 13 września zaczęto metodycznie wysiedlać całą ludność z miasta. Ofiarom pozwalano zabrać z domu tylko jeden tobołek i kazano iść w nieznane. Kiedy po 15 tysiącach mieszkańców pozostały już tylko puste lokale, okupant rozpoczął dzieło zniszczenia.

Z miasta całymi dniami kursowały pociągi wywożące do Niemiec zrabowane dobra materialne, wśród których przeważały maszyny rolnicze, urządzenia i sprzęty codziennego użytku. Nie brakowało tam również drogich dzieł sztuki. Łącznie do kraju wroga (konkretnie do Düsseldorfu) wyjechało 1020 wagonów wypełnionych polskim dobytkiem, którego część pochodziła z tamtejszych zakładów pracy, a część – z prywatnych mieszkań. Hitlerowcy nie zaspokoili się jedynie tym bulwersującym aktem grabieży.

Po opróżnieniu terenu Jasła ze wszystkiego, co przedstawiało w ich oczach jakąkolwiek wartość, przystąpili do stopniowego niszczenia budynków. Materiały wybuchowe podłożono pod gmachy starostwa, magistratu, Rady Powiatowej, sądu, więzienia, szpitala, banku oraz gimnazjum. Wysadzono również będący wizytówką miasta piękny, historyczny klasztor Sióstr Wizytek oraz neogotycki kościół Świętego Antoniego z Padwy. Barbarzyńska akcja niszczenia miasta trwała cztery miesiące. W centrum oszczędzono tylko jeden budynek, który był kwaterą gestapo. Pozostałe budynki, które ocalały, znajdowały się już na przedmieściach. Z 1152 budynków przetrwało zaledwie 39.

Nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia dla takiej decyzji Niemców. Jasło nie miało dla nich żadnego znaczenia militarnego, a pozbawione mieszkańców, nie stanowiło nawet najmniejszego zagrożenia. O ile sensu z punktu widzenia zbrodniarzy można dopatrzyć się w aktach zniszczenia starostwa, więzienia czy sądu – bo tam znajdowały się obciążające ich dokumenty, a więc scelere velandum est scelus (jedną zbrodnię przykryj drugą) – o tyle akty zniszczenia szpitala, szkoły czy prywatnych domów stanowiły już tylko niczym nieuzasadnioną, prymitywną agresję wymierzoną w naród polski. Jej inicjatorem i prowodyrem był hitlerowski starosta Jasła, Walter Gentz, odznaczający się patologiczną wręcz nienawiścią i pogardą do prawowitych mieszkańców miejscowości. To jemu przypisuje się prorocze słowa: „Jasło będzie niemieckie albo nie będzie go wcale”. Jedyną nader specyficzną „zasługą” tego funkcjonariusza było wybrukowanie głównej ulicy Jasła. Niestety, do tej pracy wykorzystano więźniów, a używanym materiałem nierzadko były macewy (żydowskie nagrobki). Fragmenty tego bruku służą jednak mieszkańcom do dziś.

Po wojnie zbrodniarz (z wykształcenia doktor prawa!) powrócił do rodzinnego Düsseldorfu i ukrywał się tam. Ciążyło na nim nie tylko przestępstwo przeciwko infrastrukturze Jasła, ale przede wszystkim zbrodnia przeciwko ludziom. Chociaż był urzędnikiem administracyjnym i nie miał takiego „obowiązku” jak wojskowi, uczestniczył na ochotnika w egzekucjach ludności polskiej i żydowskiej na Hałbowie (gmina Nowy Żmigród). Za to zachowanie został skrytykowany nawet przez swoich zwierzchników, gdyż Niemcy wymagali, aby każdy trzymał się swoich zadań i nie występował przed szereg. Wiele wskazywało na to, że uda mu się pozostać bezkarnym, ale w 1967 roku został przypadkowo rozpoznany na ulicy. Zatrzymany i umieszczony w areszcie, w oczekiwaniu na proces popełnił samobójstwo.


Przeczytaj też:

Zamach, który miał ocalić Niemcy

78 lat temu pułkownik Claus Schenk von Stauffenberg przeprowadził w Wilczym Szańcu koło Kętrzyna na Mazurach zamach bombowy na Adolfa Hitlera. Mimo że przygotowany ładunek eksplodował w odległości zaledwie kilku metrów od Hitlera, wódz III Rzeszy wyszedł z zamachu z niewielkimi obrażeniami. Po ra...

Ratowała honor niemieckiej medycyny

Nigdy świat niemieckiej medycyny nie zhańbił się bardziej niż za czasów III Rzeszy. Symbolem jego moralnego upadku stał się nie tylko najsłynniejszy doktor Joseph Mengele odpowiedzialny za barbarzyńskie eksperymenty na więźniach w obozie Auschwitz, podczas których śmierć ponio...

Kiedy plaże spłynęły krwią bohaterów

To był widok, którego nie widział nikt wcześniej w dziejach świata. 79 lat temu, wieczorem 5 czerwca 1944 r. 7 tysięcy alianckich okrętów pływających i 1200 okrętów podwodnych wypłynęło w dwóch grupach z południowych portów Anglii w kierunku plaż Normandii. Była to n...

Czarny lipiec polskich wsi

Czarny lipiec? Letnie miesiące, zwłaszcza na wsi, kojarzą się raczej z eksplozją barw: począwszy od wszędobylskiej, soczystej zieleni, złotego blasku słońca i zbóż, po czerwono-błękitne akcenty chabrów oraz maków. Jednak lipiec, który trwał 80 lat temu, był na polskich ws...

Prawicy z historią nie po drodze

Na cmentarzu w Kobyłce z honorami państwowymi pochowano szczątki trzech węgierskich żołnierzy poległych w 1944 r. Żołnierze ci ramię w ramię z żołnierzami niemieckimi dzielnie bronili Armii Czerwonej dostępu do linii Wisły.

Projekt zagłady narodu

20 stycznia 1942 r. w berlińskiej willi przy Großer Wannsee 56/58, domu ukradzionym przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) żydowskiemu fabrykantowi Ernstowi Marlierowi, odbyła się konferencja z udziałem przedstawicieli najważniejszych urzędów gospodarczych i politycznych n...

Nalot dywanowy na Warszawę

Dzisiaj 84. rocznica jednej z największych zbrodni niemieckiego lotnictwa wojskowego. 25 września 1939 r. ponad 400 samolotów Luftwaffe przez 11 godzin zrzucało na Warszawę setki ton bomb. Był to pierwszy w historii II wojny światowej nalot dywanowy na europejską metropol...

Haniebna ucieczka marszałka Rydza-Śmigłego

Nie ma w historii Polski drugiego takiego przypadku dezercji i zdrady wodza naczelnego sił zbrojnych. 17 września to straszny dzień napaści sowieckiej na Polskę, ale także największej narodowej hańby – hetmana, który w obawie o własne życie tchórzliwie uciekł z pola bitwy.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę