II wojna światowa: Maria Stromberger

Ratowała honor niemieckiej medycyny

Nigdy świat niemieckiej medycyny nie zhańbił się bardziej niż za czasów III Rzeszy. Symbolem jego moralnego upadku stał się nie tylko najsłynniejszy doktor Joseph Mengele odpowiedzialny za barbarzyńskie eksperymenty na więźniach w obozie Auschwitz, podczas których śmierć poniosły tysiące ludzi. W końcu w nawet najbardziej elitarnych i wykształconych kręgach społeczeństwa może trafić się psychopata. Jednak wśród niemieckich lekarzy takich psychopatów „zdarzyły się” dziesiątki. Na szczęście była też ona – pielęgniarka Maria Stromberger, której wielu więźniów Auschwitz zawdzięcza życie. Austriacka Stanisława Leszczyńska.

Zofia Brzezińska
Legitymacja Marii Stromberger z Auschwitz podpisana przez komendanta obozu Rudolfa Hößa. Foto: Harald Walser, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Niezwykłe losy Marii przybliża najnowsza publikacja „Anioł w piekle Auschwitz” Haralda Walsera. Na kartach tej bardzo wartościowej opowieści poznajemy zdumiewający życiorys kobiety, która pomimo konieczności funkcjonowania w skrajnie trudnych warunkach ocaliła swoje człowieczeństwo. W lipcu 1942 roku Maria była zwykłą pielęgniarką na oddziale szpitalnym dla zakaźnie chorych w Chorzowie. Wtedy właśnie przeżyła spotkanie, które zaważyło na całej jej przyszłości. Do szpitala przyjęto dwóch cierpiących z powodu duru brzusznego Polaków, których zwolniono z obozu Auschwitz. Podczas majaków chorzy opowiadali tak niewyobrażalne i straszne rzeczy, że początkowo Stromberger była przekonana, iż są to wyłącznie wytwory toczonych chorobą umysłów. Kiedy jednak po odzyskaniu przez pacjentów zdrowia delikatnie zagadnęła ich o treść majaków, obaj zapewnili ją solennie, że tak właśnie wygląda rzeczywistość obozu, w którym przebywali. Wstrząśnięta Maria postanowiła przekonać się o tym osobiście. Złożyła podanie o przeniesienie do Auschwitz w charakterze pomocy medycznej.

Już pierwszego dnia w nowym miejscu pracy została poinformowana, że wydarzenia rozgrywające się na terenie obozu objęte są ścisłą tajemnicą państwową oraz że odbywa się w nim „oczyszczanie od Żydów”, a miesięczna śmiertelność aryjskich więźniów wynosi około 7-8 tys. osób. Stromberger musiała także podpisać zobowiązanie, iż powstrzyma się od wszelkich kontaktów i rozmów z więźniami, nie będzie wysyłać ich korespondencji ani świadczyć żadnej pozamedycznej pomocy. Konsekwencją złamania tych zasad i „zdrady” miała być kara śmierci.

Maria bardzo szybko przekonała się, iż majaki byłych pacjentów nie były wytworem ich wyobraźni. Pierwszym szokującym doświadczeniem dla niej był widok samobójcy, którego ciało wisiało na drutach kolczastych. Po tym incydencie Maria zaczęła coraz częściej świadomie naruszać regulamin obozu, kontaktując się z więźniami oraz organizując dla nich dodatkowe racje żywnościowe i leki. Niestety, jej wyjątkowa postawa oraz życzliwość wobec więźniów nie uszły uwadze personelu SS. W styczniu 1943 roku SS-mann Kaulfuss złożył na Marię donos, w którego rezultacie otrzymała ona ostrą reprymendę od swoich przełożonych. Kobieta wiedziała, że następnym razem konsekwencje mogą być znacznie bardziej poważne, ale nie zamierzała zmieniać swojego nastawienia do więźniów. Aby więc wyleczyć życzliwego „kolegę” z chęci zgłaszania dalszych donosów, zapowiedziała mu, że kolejnym razem zrewanżuje się kierownictwu informacją o pijackich ekscesach Kaulfussa, w tym o zniszczeniu portretu samego Heinricha Himmlera. SS-mann wystraszył się i zostawił pielęgniarkę w spokoju.

Austriaczka tymczasem kontynuowała swoją szlachetną działalność. Z biegiem czasu wdzięczność oraz zaufanie, jakie odczuwali względem niej więźniowie, stały się na tyle znaczące, iż postanowili oni wtajemniczyć ją w zasady działania obozowego ruchu oporu. Co więcej, Maria Stromberger została wkrótce ważnym ogniwem tej konspiracji. Dzięki jej pośrednictwu w prasie podziemnej opisywano zbrodnie dokonywane w Auschwitz, a polskie Państwo Podziemne dostarczało aliantom meldunki o ludobójstwie. Stromberger przekazywała szyfry, raporty, instrukcje, plany ucieczek, ostrzeżenia o zamierzonych aresztowaniach, zawiadomienia o śmierci oraz listy i słowa pociechy dla rodzin na wolności. Na teren obozu Maria przenosiła między innymi korespondencję, nielegalną prasę, lekarstwa, broń, materiał wybuchowy potrzebny na wypadek zbrojnego powstania w obozie, trucizny na własny użytek więźniów w przypadku nieuchronnego przesłuchania i tortur, a także dla wykonania zamachów na najbardziej okrutnych funkcjonariuszy SS. Ostatni akord jej bohaterstwa rozegrał się podczas ewakuacji obozu. Pochłonięci wówczas gorączkowym niszczeniem dowodów zbrodni naziści nie zauważyli, iż Maria ukryła przed spaleniem dwie grube księgi zawierające spisy nazwisk zamordowanych więźniów.

Przewrotny los nie pozwolił jednak Marii świętować końca wojny wraz z uratowanymi przez nią więźniami. Stromberger została aresztowana przez nową władzę i osadzona w polskim więzieniu pod zarzutem mordowania więźniów za pomocą zastrzyków fenolu w serce (taka praktyka uśmiercania ofiar była powszechnie stosowana przez nazistowski personel medyczny). Maria oczekiwała na niezasłużony wyrok w towarzystwie wojennych zbrodniarzy, od których w oczach ówczesnych oskarżycieli niczym się nie różniła. Na szczęście na pomoc jak jeden mąż ruszyli byli więźniowie – w tym późniejszy premier Józef Cyrankiewicz – którzy nie tylko zaświadczyli o całkowitej niewinności Marii, ale również o jej heroicznych czynach. Zwolniona z więzienia Maria wróciła do swojej austriackiej ojczyzny, ale do końca życia utrzymywała serdeczne kontakty z polskimi przyjaciółmi i korzystając z ich zaproszeń, wielokrotnie jeszcze odwiedzała nasz kraj. Zmarła w 1957 roku.

Nie jest zatem prawdą, że system narodowosocjalistyczny nie dawał swoim obywatelom żadnego wyboru i wręcz predestynował ich do roli bezdusznych morderców. Przykład Marii Stromberger jasno wskazuje, że nawet w najbardziej skrajnych okolicznościach można zachować swoje człowieczeństwo. Pomimo bycia mimowolnie zaprzęgniętą w nazistowski system, nie dała się uwikłać w zwyrodniałą ideologię i pozostała do końca wierna przysiędze Hipokratesa. Przysiędze, o której na czas wojny zdecydowana większość niemieckich lekarzy całkowicie zapomniała.


Przeczytaj też:

Zamach, który miał ocalić Niemcy

78 lat temu pułkownik Claus Schenk von Stauffenberg przeprowadził w Wilczym Szańcu koło Kętrzyna na Mazurach zamach bombowy na Adolfa Hitlera. Mimo że przygotowany ładunek eksplodował w odległości zaledwie kilku metrów od Hitlera, wódz III Rzeszy wyszedł z zamachu z niewielkimi obrażeniami. Po ra...

Kiedy plaże spłynęły krwią bohaterów

To był widok, którego nie widział nikt wcześniej w dziejach świata. 79 lat temu, wieczorem 5 czerwca 1944 r. 7 tysięcy alianckich okrętów pływających i 1200 okrętów podwodnych wypłynęło w dwóch grupach z południowych portów Anglii w kierunku plaż Normandii. Była to n...

Projekt zagłady narodu

20 stycznia 1942 r. w berlińskiej willi przy Großer Wannsee 56/58, domu ukradzionym przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) żydowskiemu fabrykantowi Ernstowi Marlierowi, odbyła się konferencja z udziałem przedstawicieli najważniejszych urzędów gospodarczych i politycznych n...

Historia wielu zbrodni

Na ekrany kin zawitał bardzo wartościowy, choć o dosyć nieadekwatnym tytule film dokumentalny przybliżający historię Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, a wkrótce i nowych błogosławionych Kościoła Katolickiego – Wiktorii i Józefa Ulmów. Dlaczego poprawiłabym nieco jego t...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę