Khaled Abdul-Wahab, Tunezyjczyk, któy ukrywał Żydów

Arabski Oskar Schindler

Izrael ponownie stoi w ogniu. Światowi żydowskiemu oraz arabskiemu nigdy nie było ze sobą po drodze i wygląda niestety na to, że ten katastrofalny kierunek może zmienić tylko dobra wola jednostek. Z kart historii znamy personalia poszczególnych Żydów oraz Arabów, którzy w imię człowieczeństwa potrafili wznieść się ponad uprzedzenia i podziały. Doskonałym przykładem jest tutaj osoba Khaleda Abdul-Wahaba, który podczas niemieckiej okupacji Tunezji ukrywał na swojej farmie 25 osób pochodzenia żydowskiego.

Zofia Brzezińska
Khaled Abdul-Wahab. Foto: Carl Van Vechten , Public domain, via Wikimedia Commons

Khaled Abdul-Wahab urodził się w 1911 roku w zamożnej rodzinie, która była w stanie zapewnić mu staranne wykształcenie. Khaled studiował na kilku uczelniach w Europie oraz w USA, m.in. sztukę oraz architekturę w Nowym Jorku. Po ukończeniu studiów powrócił do rodzimej Tunezji i osiedlił się w urokliwej nadmorskiej miejscowości Mahdi, gdzie wykupił ziemię i założył gospodarstwo wiejskie.

Po wybuchu II wojny światowej Tunezyjczycy z niepokojem śledzili ekspansję wojsk Hitlera w Europie. W Tunezji był bowiem od 1881 roku ustanowiony protektorat francuski, a zatem było jasne, że po dostaniu się Francji w ręce niemieckie, Tunezja podzieli jej los. Ta ponura prognoza ziściła się w listopadzie 1942 roku. Niemieckie wojska, w szczególności korpus ekspedycyjny Afrika Korps przeznaczony konkretnie do walki na terenie Afryki, szybko podporządkowały sobie miejscową ludność. Wyjątkowo dotkliwe represje spotkały oczywiście tunezyjskich Żydów. Akcjami wymierzonymi przeciwko liczącej ok. 100 000 osób społeczności żydowskiej w tym kraju kierował SS-standartenführer Walter Rauff. Żydom nakazano nosić opaski z gwiazdą Dawida, wyrzucano ich z mieszkań oraz konfiskowano majątki. Ponadto stworzono sieć obozów pracy przymusowej, w których zamknięto blisko 5 tys. ludzi. Co najmniej 46 więźniów straciło w nich życie. 160 starozakonnych zostało wywiezionych do europejskich obozów zagłady. Niektóre kobiety, pomimo oficjalnie funkcjonującego zakazu kontaktów pomiędzy Niemcami a Żydówkami, zostały zmuszone do pracy w domach publicznych dla żołnierzy Afrika Korps.

Z tych wszystkich aktów bezprawia i przemocy doskonale zdawał sobie sprawę Khaled Abdul-Wahab. Jak na ironię, jeden ze wspomnianych obozów pracy został założony niedaleko jego posiadłości. Abdul-Wahab, znający język okupanta, został wybrany przez miejscową ludność na przedstawiciela oraz pośrednika w kontaktach z nowymi władzami. To sprawiło, że mężczyzna musiał często spotykać się i pertraktować z nazistowskimi urzędnikami. Jak się okazało, wkrótce od jego sprytu oraz dyplomacji zostało uzależnione bezpieczeństwo i życie wielu niewinnych ludzi.

W grudniu 1942 roku – a więc w zaledwie miesiąc od rozpoczęcia okupacji – większość żydowskich sąsiadów Khaleda została już pozbawiona swoich domów oraz mieszkań, które zarekwirowano na pomieszczenia dla Wehrmachtu. Wyeksmitowani ludzie tymczasowo schronili się w jednym z magazynów oliwy. Khaled próbował wynegocjować z Niemcami wydzielenie dla nich lokali zastępczych, ale naturalnie jego petycja nie spotkała się z jakimkolwiek odzewem. Nie znaczy to jednak, że Niemcy stronili od towarzystwa kulturalnego i ujmującego Tunezyjczyka. Dosyć szybko obdarzyli go zaufaniem i zaczęli nawet zapraszać na swoje bankiety i rauty.

Podczas którejś z takich suto zakrapianych imprez Khaled usłyszał od jednego z pijanych oficerów, że ten zamierza porwać i zgwałcić Odette Boukhris. Była to żona jednego z przyjaciół Khaleda, która również została wysiedlona ze swojego domu i znalazła schronienie w magazynie oliwy. Jeszcze tej samej nocy mężczyzna pojechał do magazynu i zabrał stamtąd wszystkie osoby, które w nim przebywały. Byli to członkowie rodzin Boukhris oraz Uzzan. Khaled zawiózł ich do swojej posiadłości, położonej ok. 30 km za miastem. Tam uratowani ludzie znaleźli schronienie w budynkach gospodarskich, przede wszystkim w stajni. Gospodarz poprosił, aby w celu nierzucania się w oczy zdjęli opaski z gwiazdą Dawida i na wszelki wypadek trzymali się z daleka od głównego budynku, w którym Khaled musiał od czasu do czasu przyjmować niemieckich interesantów. Abdul-Wahab ukrywał Żydów przez kilka miesięcy, nie bacząc również na to, że tuż koło jego domu mieściła się placówka Czerwonego Krzyża, w której leczeni byli ranni Niemcy.

Pewnego dnia na teren farmy wdarli się niemieccy żołnierze. Według relacji jednej z ukrywających się kobiet, Ewy Weisel, otoczyli stajnię i zaczęli w nią walić kolbami, krzycząc: „Wiemy, że jesteście Żydami i zabijemy Was dzisiaj w nocy!”. Groźną sytuację przerwała interwencja gospodarza. Nie wiadomo, w jaki sposób Khaled zdołał ujarzmić rozjuszonych Niemców, ale na szczęście nie spełnili oni swojej przerażającej groźby. Ewa Weisel wspominała: „Następnego dnia nasz gospodarz przyszedł do stajni. Chciał nas przepraszać, powiedział, iż jest mu przykro, że musieliśmy zmierzyć się z gehenną spowodowaną strasznym zachowaniem Niemców […]. Obiecał, że to się więcej nie powtórzy. Nie wiemy, w jaki sposób zdołał spełnić swoją obietnicę – może przekupił Niemców – ale zrobił to. Resztę okupacji spędziliśmy na farmie już bez podobnych incydentów”.

Tunezja została wyzwolona przez Brytyjczyków w maju 1943 roku. Ocaleni Żydzi mogli powrócić do swoich domów. I niewykluczone, że świat nigdy nie usłyszałby o odwadze i poświęceniu Khaleda Abdul-Wahaba, gdyby nie dociekliwość amerykańskiego historyka Roberta Satloffa. Na początku XXI wieku poszukiwał on informacji o Arabach, którzy pomagali Żydom w czasach Holocaustu. W 2006 roku spotkał się z Anną Boukhris – córką uratowanej przed pijanym oficerem Odette. Kiedy Anna wraz z matką znalazła schronienie u Abdul-Wahaba, miała zaledwie 11 lat. Wszystkimi wspomnieniami, jakie miała, podzieliła się z Amerykaninem, a ten pojechał później do Mahdi zweryfikować autentyczność relacji kobiety. Kiedy okazało się, że ta historia rzeczywiście miała miejsce, Satloff zwrócił się do instytutu Yad Vashem z wnioskiem o nadanie Khaledowi Abdulowi-Wahabowi pośmiertnie (zmarł w 1997 roku) tytułu Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.

Instytut dwukrotnie (w 2007 oraz w 2010 roku) odrzucił jednak nominację Tunezyjczyka. W uzasadnieniu tej decyzji wskazał, że choć postawa Abdul-Wahaba bez wątpienia była chwalebna i godna podziwu, to jednak mężczyzna nie narażał swojego życia. Drakońskie prawo nakazujące karać śmiercią osoby pomagające Żydom obowiązywało tylko w Polsce. Stwierdził ponadto, że przecież po incydencie z napaścią na ukrywających się w stajni, Niemcy doskonale już wiedzieli, że na farmie przebywają Żydzi. I chociaż trudno odmówić całkowicie sensu tym argumentom, to jednak nie ulega wątpliwości, że Abdul-Wahab podejmował ogromne ryzyko. Nie wiedział przecież, jak na jego czyn zareagują okupanci, ani jaką formę przyjmą ewentualne represje. W tamtym okresie Niemcy byli niekwestionowanymi panami sytuacji i mogli zrobić właściwie wszystko, co im tylko przyszło do głowy. Khaled Abdul-Wahab był świadkiem okrucieństw, jakie z ich ręki spotkały jego żydowskich przyjaciół i sąsiadów. Nie miał żadnej gwarancji, że w przypadku jakiejkolwiek niesubordynacji z jego strony ta agresja oraz brutalność nie zostaną skierowane przeciwko niemu. I wreszcie, abstrahując już od tego, w jakim stopniu naprawdę ryzykował, to nie ulega żadnej wątpliwości, że bez jego pomocy rodziny Boukhris oraz Uzzan mogłyby po prostu nie przetrwać okupacji.

Khaled Abdul-Wahab nie jest jedynym muzułmaninem, który doczekał się nominacji do tytułu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Tym wyróżnieniem zostało uhonorowanych kilkudziesięciu wyznawców islamu, przede wszystkim Albańczyków. Jest jednak pierwszym Arabem, który doczekał się tej nominacji. Niestety możemy tylko wyobrazić sobie, jak przyznanie Khaledowi tytułu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata wpłynęłoby na poprawę relacji arabsko-izraelskich. Wiemy natomiast, jak wyglądało to w przypadku uhonorowania analogicznym odznaczeniem egipskiego lekarza Mohammeda Helmy, który podczas wojny pomagał Żydom w Berlinie. Bliscy Egipcjanina przez długi czas wzbraniali się przed przyjęciem odznaczenia. Wreszcie zgodzili się tylko pod warunkiem, że ceremonia wręczenia go odbędzie się nie w ambasadzie Izraela w Berlinie, lecz w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Nie chcieli bowiem wchodzić w żadną bezpośrednią interakcję z instytucją izraelską. To dobitnie pokazuje, że przepaść dzieląca Arabów i Izraelczyków jest nadal ogromna. Tylko piękni i bohaterscy ludzie pokroju Khaleda Abdul-Wahaba oraz Mohammeda Helmy sprawiają, że pojawia się cień szansy na jej zmniejszenie.


Przeczytaj też:

Fiasko izraelskiej polityki imigracyjnej

W tle sobotnich zamieszek w Tel Awiwie między imigrantami z Erytrei a izraelską policją kryje się znacznie głębszy problem: tradycyjna polityka nakłaniania do „powrotu do macierzy” – alija – znalazła się w głębokim kryzysie. Polityka obecnego rządu będzie ten kryzys ...

Eskalacja na Bliskim Wschodzie

Po ataku Hamasu na Izrael geopolityczny porządek na świecie destabilizuje się jeszcze bardziej.

Wszyscy przegrają tę wojnę

Z czysto logicznego i militarnego punktu widzenia Palestyńczycy porwali się na czysto samobójczą wojnę. Ale za krwawym polowaniem na Izraelczyków oraz zapewne długą i nieprzebierającą w środkach odpowiedzią władz w Jerozolimie stoi raczej inna kalkulacja.

Malowanie plam po Holokauście

Według amerykańskich badaczy brytyjskojęzyczna Wikipedia w obszarze haseł dotyczących Holokaustu jest celowo wypaczana przez grupę polskich nacjonalistów. Naukowcy szukają ich w Instytucie Pamięci Narodowej.

Izraelski plan Teodora Herzla

Przed 75 laty Dawid Ben Gurion wygłosił deklarację niepodległości Izraela. Ale nie wcielił w życie planu Herzla.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę