20 listopada 1940 r. królestwo Węgier, rządzone przez admirała Miklósa Horthyego, przystąpiło do paktu trzech, podpisanego między III Rzeszą, Japonią i Włochami stając się tym samym jednym z Państw Osi. Było pierwszym państwem, które formalnie przyłączyło się do tamtych trzech w walce przeciw aliantom.
Węgry od razu aktywnie weszły w działania militarne. Już wiosną 1941 r. pomogły Niemcom zdobyć Jugosławię, a w zamian przytuliły kawałek tamtego kraju – fragment między Cisą a Dunajem. Po czym jako wierny sojusznik zostały uwzględnione w planach ataku na ZSRR. W efekcie wszystkie siły węgierskie sformowano w 3 armie i 200 000 ludzi ruszyło na wschód. W grudniu 1941 r. Wielka Brytania na mocy zawartego układu sojuszniczego z ZSRR wypowiedziała wojnę Węgrom, a Węgry w odwecie Wielkiej Brytanii i USA. Amerykanie odpowiedzieli tym samym.
Węgierskie oddziały dzielnie posuwały się w głąb terytoriów ZSRR, ale kontrofensywa Armii Czerwonej w 1943 r. zakończyła ten zwycięski marsz, prawie całkowicie niszcząc węgierską 2 Armię w okolicach Woroneża. Zginęła lub dostała się do niewoli połowa pierwotnego stanu wszystkich wojsk madziarskich.
W 1944 r. Armia Czerwona wkroczyła na terytorium Węgier i po ciężkich walkach zdobyła Budapeszt. Radzieccy zwycięzcy natychmiast obsadzili czołowe stanowiska swoimi ludźmi, a na mapie pojawiło się nowe państwo – Węgierska Republika Ludowa. Dopiero 8 maja 1945 r. poddały się ostatnie oddziały węgierskie. 1 Armia kontynuowała walkę z Armią Czerwoną nawet po całkowitym zajęciu Węgier.
Na terenie poligonu między Wesołą a Zielonką, na tak zwanej Kępie Olbrychtowskiej znajdował się grób z napisem: „Tu spoczywa trzech węgierskich żołnierzy 1944”. Grobem opiekowali się podopieczni Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii im. kpt. Jerzego Bartnika w Zielonce. Ponoć była to dla nich „żywa lekcja historii” dotycząca obecności Węgrów na terenie powiatu wołomińskiego. Ustalono, że polegli żołnierze należeli do 1 Dywizji Kawalerii z II Korpusu Rezerwowego armii węgierskiej i polegli w walkach z Armią Czerwoną około 10 września 1944 r. Dywizja ta stanowiła część hitlerowskiej obrony na tym odcinku. Po przełamaniu jej siły radzieckie dotarły do linii Wisły. Nieśmiało przypomnę, że wojska hitlerowskie, w tym Węgrzy, okupowały Polskę – to byli ci źli, a Armia Czerwona jako część aliantów ją wyzwalała – między innymi z I Brygadą Wojska Polskiego – i to byli ci dobrzy.
Dziś tych węgierskich dzielnych żołnierzy ekshumowano i z honorami państwowymi pochowano w poświęconej ziemi na cmentarzu w Kobyłce. Pogrzeb zorganizowało Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN wraz z przedstawicielami Węgier. Podczas uroczystości ambasadorka Węgier Orsolya Zsuzsanna Kovács powiedziała, że „ci żołnierze oddali życie za wolność, tak jak wielu Polaków oddało je za wolność Węgier”. Odczytano też pochwalny list ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, który podkreślił, że „przyjaźń polsko-węgierska rozwija się w oparciu o silne podstawy historyczne – łączy nas przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, łączy nas pamięć o naszych bohaterskich żołnierzach”. Natomiast wiceprezes IPN dr hab. Karol Polejowski stwierdził, że „wojska węgierskie stacjonujące w czasie II wojny światowej na ziemiach polskich okupowanych przez III Rzeszę nie traktowały Polaków jak wrogów, lecz przyjaciół, a to sprawiało, że stykali się z życzliwością miejscowej ludności”.
Faktem jest, że Węgrzy bywali przymusowo wcielani do armii, faktem jest, że często po ludzku traktowali Polaków, choć nie jak przyjaciół, ale faktem pozostaje też, że walczyli po stronie koalicji hitlerowskiej przeciwko aliantom. Ktoś tu najwyraźniej czegoś nie doczytał, nie douczył się, albo uznał, że skoro węgierska 1 Armia walczyła z sowietami nawet po upadku kraju, to była ona tak bohaterska, jak nasi „żołnierze wyklęci” i zapomniał jedynie, że Węgrzy startowali z zupełnie innego kierunku, który wyznaczały ramiona czarnego złamanego krzyża.