Dostęp do broni

Policja was uratuje. Albo i nie…

Jednym z głównych argumentów przeciwników powszechnego dostępu do broni palnej jest to, że broń jest nam niepotrzebna, gdyż przed złoczyńcami chroni nas policja. To, jak dziurawy jest to argument, pokazali kilka dni temu policjanci z teksańskiego miasta Uvalde, którzy nie potrafili zareagować na szkolną strzelaninę.

Hubert Kozieł
Prezydent Joe Biden w Uvalde, foto: President Biden, Public domain, via Wikimedia Commons

Salvador Ramos, sprawca masakry w Uvalde, zabił 21 osób w swojej szkole. Miał dużo czasu, by mordować. Najpierw przez 12 minut kręcił się z karabinem wokół szkoły, od czasu do czasu strzelając. Postrzelił nawet funkcjonariusza policji ochraniającego ten budynek. Później przez pół godziny hulał sobie po szkole. W tym czasie policjanci obstawiali budynek, ale nie chcieli do niego wejść. Tłumaczyli się, że sprawca jest uzbrojony i nie chcą, by kogoś z nich zastrzelił. W pobliżu szkoły pojawiali się też funkcjonariusze straży granicznej. Zaproponowali, że sami "zdejmą” szaleńca z bronią. Policja im tego zabroniła. Do szkoły przybywali też zaniepokojeni rodzice – krewcy Teksańczycy. Policjanci powstrzymywali ich przed samodzielnymi próbami zakończenia masakry. Każdego takiego „pomocnika” skuwano w kajdanki i traktowano taserem. W końcu jeden z funkcjonariuszy straży granicznej postanowił zignorować polecenia policji. Wbiegł do budynku szkolnego i zastrzelił zamachowca. Gdyby policjanci z Uvalde nie bali się narażać na strzały, to ofiar Ramosa byłoby prawdopodobnie mniej.

Amerykańska i europejska lewica przekonują, że broń palna w rękach zwykłych ludzi to coś strasznego. Ich zdaniem prawo do posiadania broni powinna mieć jedynie policja oraz inne służby mundurowe. Jednocześnie lewicowcy przekonują, że policję powinno się pozbawić funduszów, bo jest „rasistowska” i „opresyjna”. Rzeczywiście zdarzają się jej rasistowskie i opresyjne zachowania, ale zmniejszając fundusze dla policji, prowadzi się głównie do odpływu z niej wartościowych funkcjonariuszy. Zostają tylko ci niekompetentni i skorumpowani. Tworzy się raj dla przestępców, którzy oczywiście gwiżdżą sobie na przepisy dotyczące posiadania broni. Droga do świata z „Mad Maxa” jest wybrukowana pomysłami lewicowych pięknoduchów…


Przeczytaj też:

Szkoła bardziej winna niż producenci broni

Po każdej szkolnej strzelaninie w USA słyszymy narzekania na to, że dostęp w do broni w Stanach Zjednoczonych jest „zbyt łatwy”. Rzadko kto jednak szuka przyczyn tych masakr w dysfunkcyjnym systemie edukacji.

Kto wymyślił pozwolenie na broń?

Polska jest krajem o najsurowszych w Unii Europejskiej zasadach wydawania pozwoleń na broń palną. Ta praktyka jest pokłosiem zakazów wprowadzonych jeszcze przez zaborców i kontynuowanych w II Rzeczypospolitej i PRL.

Zbrójmy się!

Pozwolenie na broń palną posiada jakieś 0,6 proc. polskiego społeczeństwa. Połowa z tych szczęśliwców to myśliwi. Reszta narodu była traktowana przez ostatnie kilka dekad jako heloci, którym nie wolno dawać broni do rąk.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę