Złotówkowicze coraz częściej idą w ślady frankowiczów i nie wahają się walczyć o swoje prawa przed obliczem sądu. Czy słusznie?
Pierwsze pozwy o WIBOR (wskaźnik Warsaw Interbank Offer Rate, który wraz z marżą stanowił o oprocentowaniu kredytów oraz innych instrumentów finansowych udzielanych przez banki na rynku usług finansowych) trafiły na sądowe wokandy. Stało się to za sprawą frankowiczów, którzy postanowili przetrzeć ścieżkę procesów sądowych przeciwko bankom. W ten sposób frankowicze wyświadczyli przysługę wszystkim kredytobiorcom, bez względu na walutę zobowiązania. Orzecznictwo, które powstało bowiem w wyniku tych procesów, pozwoliło na lepszą ochronę wszystkich zainteresowanych.
A jeszcze kilka lat temu żaden z kredytobiorców nie wierzył, że możliwa będzie zwycięska batalia sądowa z tak wyspecjalizowanym podmiotem jak bank. Tymczasem okazało się, że konstruktywna argumentacja poparta właściwą strategią procesową może zapewnić wygraną także tej słabszej pozycji kontraktowej, jaką jest klient banku. Fakt ten podniósł na duchu również złotówkowiczów, którzy obecnie znajdują się w niemal tak samo trudnym położeniu jak frankowicze. Skłonił także wielu z nich do zainicjowania postępowania sądowego.
Mec. Anna Rojek z Kancelarii RPR LEGAL wyjaśnia, dlaczego to właśnie WIBOR znalazł się na celowniku sfrustrowanych kredytobiorców.
– Do tej pory wskaźnik WIBOR wraz z marżą stanowił o oprocentowaniu kredytów oraz innych instrumentów finansowych udzielanych przez banki na rynku usług finansowych. Służył on przede wszystkim refinansowaniu kosztów związanych z pozyskaniem środków finansowych na rynku międzybankowym, które na dalszym etapie były udostępniane klientom w postaci kredytu lub pożyczki. Obok WIBOR-u kolejnym elementem oprocentowania jest marża kredytu, która stanowi zarobek banku z tytułu świadczenia określonej usługi finansowej na rzecz kredytobiorcy. Z uwagi na fakt, iż sam sposób określania wysokości wskaźnika WIBOR nie jest przejrzysty, banki z łatwością mogły czerpać z jego stosowania dodatkowe korzyści kosztem kredytobiorców. W ten sposób wskaźnik WIBOR mógł zostać nawet kilkukrotnie zawyżony. Skoro częścią oprocentowania kredytu jest marża, która stanowi jawną formę zarobkowania banków, to wskaźnik WIBOR, nie może pełnić tej roli, a już w szczególności w sposób ukryty – podkreśla z naciskiem specjalistka.
Innymi słowy, wskaźnik WIBOR to nic innego jak stopa procentowa, po jakiej banki udzielają sobie wzajemnie na rynku międzybankowym pożyczek, zatem jego wysokość winna opierać się na realnie przeprowadzonych transakcjach. W innym wypadku, jeśli do takich transakcji faktycznie nie dochodziło, wskaźnik ten odzwierciedlał jedynie wartość, po której banki są gotowe przeprowadzić taką transakcję. Stwarza to możliwość sztucznego wykreowania wartości wskaźnika WIBOR w sposób nieweryfikowalny, a jednocześnie okazję do dodatkowego zarobku – niestety kosztem kredytobiorców. Na tej podstawie można uznać, że sposób wyliczenia wskaźnika WIBOR, może budzić realne wątpliwości zarówno w zakresie realnej wartości rynkowej, jak i przede wszystkim określenia, czy jest to realny koszt pozyskania kapitału przez banki, bo tym właśnie ów wskaźnik powinien być.
Mec. Rojek zwraca uwagę na klauzule niedozwolone, które mogą pojawiać się nie tylko w umowach frankowych.
– Podobnie jak przy kredytach frankowych, w umowach kredytów złotowych mogą znajdować się klauzule abuzywne, które wpływają na wysokość zobowiązania kredytobiorcy. W przypadku kredytów frankowych dotyczyły one dowolności w kształtowaniu kursu franka szwajcarskiego, który w konsekwencji wpływał na wartość zobowiązania. Natomiast w przypadku kredytów złotówkowych klauzule te mogą odnosić się również do innych elementów umowy kredytowej, a w szczególności do klauzuli zmiennego oprocentowania,
która ma bezpośredni wpływ na wysokość miesięcznego zobowiązania kredytobiorcy. Kredytobiorca może wystąpić na drogę postępowania sądowego i skutecznie zakwestionować nieuczciwe postanowienia znajdujące się w umowie kredytu, tym samym – tak jak w przypadku kredytów frankowych – domagać się stwierdzenia nieważności umowy kredytowej w całości lub wyeliminowania z treści umowy kredytowej nieuczciwych klauzul, w tym wypadku także klauzuli zmiennego oprocentowania, przy pozostawieniu pozostałych zapisów umowy kredytowej w mocy. W przypadku stwierdzenia nieważności umowy kredytowej przez sąd, umowa kredytowa traktowana jest jako nigdy niezawarta, a strony umowy kredytowej będą zobowiązane do wzajemnego rozliczenia się do kwoty zaciągniętego kapitału kredytu. Natomiast, w przypadku usunięcia z umowy kredytowej klauzul abuzywnych, w tym klauzuli zmiennego oprocentowania, dotychczasowe oprocentowanie kredytu będzie opierało się wyłącznie na stałej marży banku z dnia zawarcia umowy kredytowej – tłumaczy prawniczka.
Warto jednak pamiętać, że każda sprawa ma charakter indywidualny, a roszczenie, które przysługuje kredytobiorcy złotówkowemu, musi zostać poprzedzone szczegółową analizą umowy kredytowej oraz badaniem okoliczności jej zawarcia. To klauzule abuzywne znajdujące się w umowie kredytowej determinują określenie przysługujących kredytobiorcy roszczeń i wyznaczają taktykę procesową, a także są ściśle związane z rozstrzygnięciem sądu.
Niewątpliwie jednak są przesłanki do optymizmu. Na przestrzeni lat, na podstawie kredytów frankowych mogliśmy przekonać się o tym, że kredytobiorcy, mimo swej słabszej pozycji przy zawieraniu umów kredytowych, mogą skutecznie dochodzić swych praw w sądzie. Procesy te przyczyniły się do zwiększenia poszanowania praw konsumentów oraz do zniwelowania dysproporcji kontraktowej w umowach z przedsiębiorcami. Dotychczasowo ugruntowane orzecznictwo umożliwia kredytobiorcom podjęcie skutecznej walki w sądzie bez względu na rodzaj waluty zobowiązania. Wynika to z faktu, iż zapadłe dotąd orzeczenia posiadają charakter uniwersalny i dotyczą wszelkich umów kredytowych bez względu na walutę zobowiązania. Przepisy unijne również w swoich regulacjach nie ograniczają się wyłącznie do postępowań frankowych, czego najlepszym przykładem jest art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13, który wskazuje wprost, iż państwa członkowskie stanowią, że na mocy prawa krajowego nieuczciwe warunki w umowach zawieranych przez sprzedawców lub dostawców z konsumentami nie będą wiążące dla konsumenta, a umowa w pozostałej części będzie nadal obowiązywała strony, jeżeli jest to możliwe po wyłączeniu z niej nieuczciwych warunków. Na tej podstawie sąd krajowy jest zobligowany do badania uczciwości warunków umów kredytowych zawieranych przez przedsiębiorców z konsumentami. Zmierza to do przywrócenia równowagi kontraktowej między konsumentem, a przedsiębiorcą. Dodatkowo zastosowane sankcje winny być na tyle dotkliwe dla przedsiębiorcy, aby zniechęcały do kontynuowania nieuczciwych praktyk. Na tej podstawie uznać należy, że dotychczasowe orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz polskich sądów, ukształtowane na podstawie spraw kredytów frankowych, może być wykorzystane również w zakresie umów kredytów złotówkowych.
Czy powyższy argument okaże się przełomowy i popchnie niezdecydowanych jeszcze kredytobiorców na drogę prawną? Tę decyzję każdy musi podjąć już indywidualnie.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.