Wszyscy spodziewali się podwyżki stóp procentowych. Jednak te oczekiwania były naprawdę zróżnicowane: od podwyżki 25 do 75 punktów bazowych. Niektórzy eksperci mówili nawet o 100 pb. Większość ekonomistów przyjęła jednak bardzo realistyczne założenie, że Rada Polityki Pieniężnej podniesie główną stopę (referencyjną) z 0,5 do 1,0 proc. Tymczasem RPP wszystkich zaskoczyła ogłaszając podwyżkę o 75 punktów bazowych, czyli do poziomu z początku pandemii w styczniu 2020 roku, kiedy główna stopa procentowa wynosiła 1,5 proc. Reakcja rynków walutowych była natychmiastowa – dolar i euro potaniały, a złoty zaczął się umacniać.
Skąd taka zaskakująca dla niektórych ekspertów decyzja RPP? Narodowy Bank Polski zna już prognozę wzrostu inflacji na 2022 rok. Będzie ona wyższa o 2,5 proc. niż przewidywały wcześniejsze prognozy. Dodatkowo prognoza wzrostu PKB na przełomie 2022 r. spadła poniżej 5 proc., mimo że wcześniej zakładano nawet 5,3 proc.
Co decyzja RPP oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? Przede wszystkim odczuwalny dla kondycji portfela wzrost cen towarów i kosztów usług. Najbardziej podniesienie stóp procentowych o 75 punktów bazowych odczują osoby spłacające kredyty hipoteczne. Serwis internetowy Business Insider wyliczył, że „rata przeciętnego udzielonego w ostatnich miesiącach kredytu (330 tys. zł na 25 lat z marżą 2,61 proc.) wzrośnie o 134 zł z kwoty 1626 zł do 1760 zł.” Tak więc przeciętna rata takiego kredytu wzrośnie o ponad 130 zł miesięcznie. W wielu przypadkach będzie to znacznie więcej.
Emocje wśród ekonomistów wzbudziły słowa prezesa NBP Adama Glapińskiego o polskim cudzie gospodarczym. Taki komentarz byłby na miejscu na początku 202 roku, albo nawet jeszcze na początku 2021 roku, kiedy bezrobocie utrzymywało się na poziomie 3,1 proc., czyli w granicach błędu statystycznego. Polska, jak podkreślał serwis Deutsche Welle, była drugim po Japonii krajem z najniższym bezrobociem wśród 37 państw OECD. Siły polskiej gospodarki dowodzi, że jesteśmy czwartym największym na świecie dostawcą dóbr do Niemiec. Czemu zawdzięczamy ów cud? Bez wątpienia decydujące znaczenie dla rozwoju i modernizacji infrastruktury miały miliardowe dotacje z funduszy unijnych. Nasi zachodnioeuropejscy partnerzy chwalili nas, że „Polska wykorzystuje je tak efektywnie, jak żaden inny kraj członkowski”.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie awantury polityczne, które prowadzą do wyrzucenia naszego kraju ze wspólnoty europejskiej. Janusz Lewandowski podsumował wypowiedź Glapińskiego o „cudzie” w charakterystyczny dla siebie sposób: „Najgorszy w UE szef banku centralnego, Glapiński, obudził się przy inflacji 6,8%. Głosi polski cud gospodarczy, przy którym blednie cud niemiecki. Bredzi - nasz PKB 2016-20 rósł wolniej (3,1%), niż przed "dobrą zmianą", za to szybciej rosły majątki PiS-u”.
Kto ma rację przekonamy się wkrótce, kiedy inflacja z apetytem zajrzy do naszych portfeli.