Ostatni odczyt inflacji konsumenckiej z Chin był sporym zaskoczeniem. Wyhamowała ona bowiem z 0,2 proc. rok do roku w maju do 0 proc. w czerwcu. Nie była ona tak niska od lutego 2021 r., czyli od krótkiego okresu deflacji. Tymczasem ceny produkcji spadły w czerwcu o 5,4 proc. i był to już dziewiąty z rzędu miesiąc ich spadku. Zmniejszyły się one najbardziej od grudnia 2015 r.
To, że druga pod względem wielkości gospodarka świata znalazła się na progu deflacji, zostało powszechnie uznane za objaw jej słabnięcia. Ożywienie gospodarcze po pandemii wyraźnie straciło tempo, a rząd i Ludowy Bank Chin jak dotąd nie zdecydowały się na silne działania stymulacyjne. Jeśli deflacja w Chinach potrwa dłużej, to może być ona „eksportowana” do innych krajów. Wszak mniejszy chiński popyt może skutkować dalszymi spadkami cen surowców. Eksporterzy z Państwa Środka mogą natomiast próbować ożywić sprzedaż swoich produktów, tnąc ich ceny. Dodatkowo ów „eksport” deflacji może być wspierany przez osłabienie juana, które sprawi, że import z Chin stanie się tańszy.
Chiny stały się krajem z najniższą inflacją wśród dużych gospodarek. Są jednak mniejsze państwa, w których ceny konsumenckie już spadają. W Armenii zmniejszyły się one w czerwcu o 0,5 proc., w Burkina Faso o 0,7 proc., w Kostaryce o 1 proc., a na Seszelach o 1,3 proc. W deflacji pogrążony jest też prawdopodobnie Afganistan. Ostatnie dane z tego kraju są jednak za kwiecień. Ceny wówczas spadły tam o 1 proc. To oczywiście małe gospodarki, mające bardzo ograniczone znaczenie dla globalnej wymiany handlowej, ale deflacja może w nadchodzących miesiącach obejmować kolejne kraje. Zagraża ona choćby Tajlandii, czyli jednemu z większych rynków wschodzących. Inflacja konsumencka wyhamowała tam w czerwcu do zaledwie 0,2 proc.
Część dużych gospodarek wydaje się natomiast już bliska zwycięstwa nad wzrostem cen. Inflacja wróciła tam bowiem do celu (wynoszącego zwykle 2 proc.) lub nawet spadła poniżej niego. W Szwajcarii zeszła w czerwcu do 1,7 proc., na Tajwanie do 1,75 proc., w Grecji do 1,8 proc., w Hiszpanii do 1,9 proc., w Wietnamie i w Hongkongu do 2 proc.
Poniżej celu zeszła ona w Brazylii, gdzie wyniosła w czerwcu 3,16 proc. Była więc nieco niższa niż w Japonii, gdzie przyspieszyła w zeszłym miesiącu do 3,3 proc. No cóż, brazylijski bank centralny utrzymał na ostatnim posiedzeniu swoją główną stopę procentową na poziomie 13,75 proc. Bank Japonii pozostawił ją natomiast na poziomie minus 0,1 proc. Tak duża przepaść między poziomem stóp procentowych, a inflacja tak niewiele się różniąca... Trzeba jednak pamiętać, że na wysokość inflacji działają nie tylko stopy procentowe, ale też wiele innych czynników: gospodarczych, politycznych, społecznych, a nawet kulturowych. Inflacja wynosząca ponad 3 proc. w Kraju Kwitnącej Wiśni jest więc jak na tamtejsze standardy wysoka, a w Brazylii jest zaś ona znacznie poniżej długoletniej historycznej średniej.