Indie są już większą gospodarką niż ich dawna metropolia kolonialna. Pod wieloma względami są wciąż jednak krajem Trzeciego Świata.
PKB, według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wynosi 3,737 bln dolarów. To daje im piąte miejsce na liście największych gospodarek. W ostatnich latach wyprzedziły pod tym względem Francję i swoją dawną metropolię kolonialną – Wielką Brytanię. Ich wzrost PKB jest bardzo szybki – w 2022 r. wyniósł 6,8 proc., a prognozy MFW na ten rok mówią o zwyżce o 5,9 proc. MFW spodziewa się, że za pięć lat indyjski PKB będzie już większy od niemieckiego i japońskiego. Indie mają wyprzedzać pod tym względem jedynie Chiny i USA.
Czyżby więc Indie były na drodze do stania się trzecim supermocarstwem? Od blisko ćwierć wieku dysponują one bronią nuklearną. Szybko się też rozwijają i mają stosunkowo młode społeczeństwo. Na rzecz ich mocarstwowości przemawia więcej czynników niż w przypadku Rosji czy Niemiec. Przestały się kojarzyć globalnej opinii publicznej ze slumsami i trądem, a zaczęły z wielkimi centrami IT. Przyciągają też producentów przenoszących część fabryk z Chin (czyli firmy tak jak Apple). Atutem Indii jest także ich diaspora. Hindusi są obecnie prezesami wielkich korporacji (na przykład Satya Nadella kieruje Microsoftem, Sundar Pichai jest szefem Google, a Arvind Krishna szefuje IBM. Nawet popularny serwis erotyczny Only Fans ma hinduską prezes – Amrapali Gan). Premierem Wielkiej Brytanii jest mający korzenie indyjskie Rishi Sunak, mąż indyjskiej bizneswoman Akshaty Murti, córki potentata informatycznego N.R. Narayana Murthy"ego. Amerykańska wiceprezydent Kamala Harris wyznaje natomiast hinduizm i może się pochwalić tym, że jej przodkowie wywodzili się z kasty braminów.
Można więc uznać, że Indie mają przed sobą wyłącznie świetlaną przyszłość. Trzeba jednak pamiętać, że są one krajem, któremu od bardzo dawna taką przyszłość wróżono, a który często zaprzepaszczał swoje szanse rozwojowe. Są one wszak wciąż krajem z ogromnymi obszarami biedy, państwem straszliwie zbiurokratyzowanym, chaotycznym i wstrząsanym konfliktami religijno-etnicznymi. To kraj, w którym obok informatycznych geniuszów żyje blisko 300 mln analfabetów i w którym mainstreamowi politycy zachwalają korzyści picia krowiego moczu. Trzeba być więc nadal bardzo ostrożnym ze stawianiem wszelkich prognoz dla Indii. To wszak ogromny tygiel, w którym w chaotyczny sposób mieszają się zdolności i wady prawie 1,5 mld ludzi. Hinduista dodałby, że mieszają się w nim też ich długi karmiczne…
Rozmiar PKB Indii robi bowiem wrażenie. To prawie 3,74 bln dolarów. Przez ostatnie 10 lat powiększył się on o 1,88 bln USD, czyli o więcej niż wynosi obecnie PKB Korei Południowej. Przez ostatnie dwie dekady wzrósł natomiast o 3,12 bln USD, czyli niemal o wielkość nominalnego PKB Wielkiej Brytanii. Pamiętajmy jednak, że Indie to najludniejszy kraj na świecie, więc PKB w przeliczeniu na mieszkańca jest tam wciąż bardzo niski. Według MFW wynosi on obecnie (licząc z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej) 9,07 tys. USD. To lepszy wynik niż w sąsiednim Pakistanie (6,84 tys. USD), Mjanmie (5,13 tys. USD), czy Bangladeszu (8,66 tys. USD), ale dużo słabszy niż w Iranie (19,55 tys. USD), Chinach (23,38 tys. USD) czy w Polsce (45,34 tys. USD). Indie plasują się pod tym względem tuż za Republiką Zielonego Przylądka i Laosem. Oczywiście zrobiły wyraźne postępy. W 2013 r. PKB na głowę sięgał w Indiach 5,02 tys. USD, co plasowało ten kraj między Mauretanią a Samoa. W 2003 r. wynosił 2,26 tys. USD, co dawało miejsce pomiędzy Autonomią Palestyńską a Haiti. W 1993 r. sięgał 1,25 tys. USD. Co ciekawe, był wówczas tylko nieco niższy niż w Chinach (1,44 tys. USD). Jeśli prognozy MFW się sprawdzą, to w 2028 r., Indie, będąc trzecią pod względem wielkości gospodarką świata, będą miały PKB na głowę wynoszące 12,89 tys. USD i pod tym względem będą plasowały się między Bangladeszem a Marokiem. Będą więc nadal gospodarką Trzeciego Świata.
Pod względem liczby miliarderów Indie zajmują trzecie miejsce na świecie. Według „Forbesa” mieszka ich tam 169, a ich majątki są warte łącznie 675 mld USD. Najbogatszy z nich, Mukesh Ambani, posiada aktywa szacowane na 84,9 mld USD i zajmuje 13. pozycję w rankingu Bloomberga. Jeszcze kilka miesięcy temu wyprzedzał go Gautam Adani, którego majątek skurczył się jednak o prawie 60 mld USD, po tym, jak amerykańska firma Hindenburg Research opublikowała raport mówiący o oszukańczym mechanizmie pompowania cen akcji spółek Adaniego. Ten potentat spadł z pierwszej piątki globalnych miliarderów do trzeciej dziesiątki.
Według organizacji Oxfam, w rękach najbogatszych 5 proc. indyjskiej populacji znajduje się ponad 60 proc. krajowego bogactwa. Trzeba jednak brać pod uwagę to, że owe najbogatsze 5 procent trudno nazwać „małą elitarną grupką”. To przecież blisko 73 mln ludzi!
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.