Warto czasem przyjrzeć się statystykom ekonomicznym z dłuższego okresu. Widzimy wówczas, kto wykorzystuje swoje szanse gospodarcze, a kto wpada w zastój.
W 1990 r. Polska była krajem bez wątpienia biednym. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego jej PKB na głowę, liczony według parytetu siły nabywczej, wynosił 6,7 tys. USD. Był więc niższy niż na przykład w Brazylii (6,8 tys. USD), Argentynie (7,1 tys. USD), Meksyku (8,7 tys. USD) czy Iranie (7,7 tys. USD). Spory dystans dzielił nas od Grecji (13,4 tys. USD), Hiszpanii (15,2 tys. USD) czy Włoch (20,3 tys. USD). Lech Wałęsa obiecywał, że staniemy się „drugą Japonią”. Wydawało się to jednak odległym marzeniem. Kraj Kwitnącej Wiśni miał wtedy PKB per capita wart 20,3 tys. USD. Dosyć duży dystans gospodarczy dzielił też wówczas Japonię od Korei Płd. (7,6 tys. USD) i Tajwanu (10 tys. USD). Indie (1,1 tys. USD) oraz Chińska Republika Ludowa (967 USD) były zaś wówczas krajami pogrążonymi w nędzy.
Dziesięć lat później, w 2000 r., Polska miała PKB per capita warty 11,8 tys. USD. Stała się nieco bardziej zamożna od Brazylii (9,1 tys. USD), Iranu (11,2 tys. USD) i wchodzącej w potężny kryzys Argentyny (11,6 tys. USD), ale wciąż nieco biedniejsza od Meksyku (12,8 tys. USD). Odległą perspektywą wydawało się dogonienie Grecji (19,7 tys. USD), Hiszpanii (23,9 tys. USD) i Włoch (29,2 tys. USD). Grecja szykowała się wówczas do wstąpienia do strefy euro, a Hiszpania i Włochy cieszyły się nową, wspólną walutą. Do pewnych przetasowań doszło za to w Azji. PKB na głowę w Japonii wynosił wówczas 27,4 tys. USD. W Korei Południowej sięgał on 16,8 tys. USD, na Tajwanie 21,5 tys. USD, w Chinach kontynentalnych 2,9 tys. USD, a w Indiach 1,9 tys. USD. Wkrótce już jednak USA nieopatrznie przyjmą Chiny do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i tym samym pomogą im stać się potęgą gospodarczą.
W 2010 r. polski PKB na głowę wynosił 21,4 tys. USD. Zostawiliśmy w tyle rządzoną przez socjalistów Brazylię (14,4 tys. USD), Argentynę (18,1 tys. USD), Meksyk (15,9 tys. USD) oraz Iran (18,7 tys. USD). Zmalał też dystans do „słabych ogniw strefy euro”: Grecji (28 tys. USD), Hiszpanii (31,6 tys. USD) oraz Włoch (35,4 tys. USD). W Azji Tajwan mógł się pochwalić PKB na głowę wynoszącym 38,4 tys. USD, Japonia 35,5 tys. USD, Korea Południowa 31 tys. USD, ChRL 9,2tys. USD, a Indie 4,2 tys. USD.
W 2022 r. Polska miała PKB per capita wynoszące 42,5 tys. USD. Wyprzedzaliśmy pod tym względem już Grecję (36,5 tys. USD) i Portugalię (42,1 tys. USD). Różnica pomiędzy naszym krajem a Hiszpanią (46,6 tys. USD) była już mała, a do Włoch (51,1 tys. USD) umiarkowana. Brazylia (17,7 tys. USD) nie mogła niestety pochwalić się wysokim wzrostem tego wskaźnika, podobnie jak Argentyna (26,1 tys. USD), Meksyk (22,4 tys. USD) czy Iran (18,7 tys. USD). Bardzo zmalał nasz dystans do Japonii, której PKB na głowę wynosiło wówczas 48,8 tys. USD. W Korei Południowej sięgał on wtedy 53,6 tys. USD, na Tajwanie 69,5 tys. USD, w Chinach 21,3 tys. USD a w Indiach 8,3 tys. USD.
Nie dziwmy się więc, jeśli na świecie Polska jest wskazywana jako przykład sukcesu gospodarczego. Nie była ona jednak liderem wzrostu w ostatnich trzech dekadach. Dużo bardziej spektakularnie rozwijały się Tajwan i Korea Południowa. I to właśnie ich politykę gospodarczą powinno się u nas dogłębnie studiować i naśladować.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.