Postępowanie dyscyplinarne przeciwko pracownikowi uczelni to nie egzamin ani wykład, aby automatycznie ustawiać pokrzywdzonego studenta lub doktoranta na słabszej pozycji. Postępowanie dyscyplinarne, mające de facto stanowić swoistą miniaturę i odwzorowanie postępowania sądowego, powinno kierować się takimi samymi jak ono regułami, a więc przede wszystkim absolutnie fundamentalną zasadą równości stron. Tylko jak spełnić ten wymóg w sytuacji, gdy prawo pozbawia pokrzywdzony podmiot statusu strony?
Art. 292 ust. 1 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce statuuje, że stronami w postępowaniu dyscyplinarnym toczącym się przeciwko pracownikom uczelni są jedynie sam obwiniony i rzecznik dyscyplinarny. Realizacja wytycznych tego przepisu tworzy trudną do akceptacji, wysoce niesprawiedliwą sytuację, gdy obwiniony z samego swojego położenia zyskuje przewagę nad pokrzywdzonym, wzmocnioną jeszcze nierzadko zajmowaniem przez niego wyższej pozycji w hierarchii zawodowej i naukowej.
Niewłaściwości tego zjawiska nie łagodzi nawet okoliczność, że odmiennie przedstawia się kwestia statusu pokrzywdzonego w postępowaniu wyjaśniającym, gdyż na tym etapie łaskawy ustawodawca przyznaje mu jeszcze prawo do posiadania statusu strony. Ten drobny „ukłon” w stronę pokrzywdzonego (który przecież powinien być oczywistością) nie zmienia faktu, że ustawodawca w bardzo wąskim zakresie przewidział uprawnienia dla osób pokrzywdzonych na etapie postępowania dyscyplinarnego. W szczególności pokrzywdzony ma możliwość uczestniczenia w rozprawie dyscyplinarnej (choć z przepisów nie wynika wprost nawet obowiązek informowania pokrzywdzonego o terminie!) oraz składania zeznań w charakterze świadka. Przewiduje się też możliwość złożenia w ramach postępowania dyscyplinarnego w sprawie nauczyciela akademickiego wniosku przez pokrzywdzonego o wyłączenie członków składu orzekającego i protokolanta.
A przecież, jak z całą mocą podkreśla również zaznajomiony już ze sprawą i przygotowujący się do interwencji Rzecznik Praw Obywatelskich, interesy pokrzywdzonego powinny być z całą mocą chronione nie tylko na etapie postępowania wyjaśniającego, ale w identycznym stopniu również na etapie postępowania dyscyplinarnego. Ochrona jakiegoż to cennego dobra uzasadnia odmowę przyznania pokrzywdzonemu statusu równego obwinionemu? No, chyba że ukrytą intencją ustawodawcy było uświadomienie nieszczęsnym żakom, iż życie jest brutalne i niesprawiedliwe, a ich droga będzie wprost roiła się od ludzi, którzy bez skrupułów są gotowi wykorzystywać uprzywilejowanie własnej pozycji.
Oczywiście trudno o zaistniałą sytuację obwiniać kadry polskich uczelni, której członkowie zapewne w zdecydowanej większości nie brali udziału w tworzeniu przedmiotowych przepisów. Teraz jednak, gdy napływające do RPO skargi skłoniły ombudsmana do interwencji, a o sprawie zrobiło się głośno, elitom intelektualnym tego kraju wypadałoby poprzeć studentów w ich słusznej walce o równe traktowanie i przeciwdziałanie dyskryminacji. Warto zauważyć, że paradoksalnie na forsowanych zmianach skorzystałyby również osoby stojące po drugiej stronie barykady, a więc sami pracownicy uczelni. Mogłyby one bowiem wywrzeć pozytywny wpływ także na skuteczność postępowań dyscyplinarnych, gdyż poszerzenie uprawnień pokrzywdzonego przyczyniłoby się z pewnością do upłynnienia i przyspieszenia całego procesu.
Na koniec warto nadmienić, że sytuacja pokrzywdzonych studentów jest naprawdę ewenementem w skali tego kraju. Wszystkie inne akty prawne – np. Prawo o adwokaturze czy Prawo o radcach prawnych – przyznają pokrzywdzonym status strony bez najmniejszego wahania. Dlaczego studenci mają być tutaj niechlubnym wyjątkiem? Przecież to wprawdzie jeszcze młodzi, ale zdecydowanie dorośli, dojrzali, gotowi do podejmowania decyzji oraz świadomi swoich praw i obowiązków ludzie. Traktowanie ich jak nierozgarniętych dzieci jest zwyczajnie nieetyczne, niezgodne z etosem polskich uczelni, których rolą jest przecież nie tylko kształcenie obywateli, ale również wpajanie im właściwych postaw oraz wzorców. W jaki sposób uczelnia, która bez żadnych problemów łamie zasadę równości stron w trywialnym postępowaniu dyscyplinarnym, ma uczyć młodzieży ideałów równości, sprawiedliwości i uczciwości w życiu społecznym?
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.