Przepisy dot. tworzenia parków narodowych

Parków nigdy dość!

Urzekające pięknem parki narodowe stanowią jedną z najcenniejszych ozdób Polski. Liczba ich wynosi 23 i choć nie jest to skrajnie pesymistyczny wynik, to zdecydowanie mógłby być lepszy. Park narodowy to zawsze trafiona inwestycja w to, co najlepsze – ochronę przyrody, bliski kontakt człowieka z naturą, czyste, niezanieczyszczone środowisko, fizyczne oraz psychiczne zdrowie obywateli. Niestety, z innej perspektywy patrzą na tę kwestię samorządy terytorialne, dla których powstanie parku narodowego oznacza zazwyczaj znaczne straty budżetowe. Czy te interesy można jakoś pogodzić?

Zofia Brzezińska
Foto: Aleksandra Tokarz | Dreamstime.com

Żadna inna konstrukcja prawna nie zagwarantuje danemu obszarowi skuteczniejszej ochrony niż uznanie go za park narodowy. Tylko w ten sposób prawo może zagwarantować trwałą nienaruszalność jego walorów przyrodniczych. Wzmacnianie takiej ochrony nabiera szczególnego znaczenia zwłaszcza w dzisiejszej dobie szybko postępujących zmian klimatycznych oraz towarzyszącej im degradacji środowiska naturalnego. Nie bez znaczenia są także coraz bardziej zuchwałe i bezwzględne działania niektórych inwestorów oraz deweloperów, którzy, nie oglądając się na kwestie przyrodnicze, walczą przede wszystkim o własny zysk. Paradoksalnie, najbardziej łakome kąski dla inwestorów stanowią właśnie tereny wokół parków narodowych. Wiedzą oni dobrze, że swoim przyszłym klientom będą mogli zagwarantować, że nikt za 5 lat nie wytnie pięknego lasu za oknem i nie postawi kolejnego mrówkowca. A zatem wzrost liczby parków narodowych podziałałby korzystnie również i na tę gałąź gospodarki.

Dlaczego więc ostatni park narodowy założono w Polsce ponad 22 lata temu? Czyżby wszystkie najpiękniejsze tereny naszego kraju zyskały już status parku i po prostu brakuje kolejnych, którym można by zapewnić tego typu ochronę? Absolutnie nie. Przyczyna leży po stronie konfliktu interesów pomiędzy podmiotami gotowymi do wszczęcia procedury zakładania kolejnego parku a samorządami terytorialnymi. Aby powstał bowiem park narodowy, jego granice muszą zostać uzgodnione z samorządem. Jak wiadomo, samorządy podchodzą do pomysłów zakładania nowych parków, mówiąc delikatnie, dość sceptycznie. Każdy park to przecież obszar, nad którym de facto tracą kontrolę, z którego nie mogą dłużej czerpać zysków i który generuje dla nich przeważnie głównie straty w budżecie. Nie każdy park narodowy ma przecież charakter stricte turystyczny, tak jak np. najsłynniejszy polski Tatrzański Park Narodowy. Znakomita część parków to tereny daleko mniej znane, istniejące głównie w celu ochrony przyrody, a nie zarabiania na turystach zmuszonych do płacenia za absurdalnie drogie bilety wstępu.

Powstaje zatem sytuacja, w której z jednej strony obowiązująca procedura zakładania parków oznacza uzależnienie określenia zasięgu granic parków od pozytywnego stanowiska organów uchwałodawczych właściwych jednostek samorządu terytorialnego. Z drugiej zaś – nie oferuje im prostej i pewnej drogi rekompensaty za odebranie (czy ograniczenie) możliwości inwestycyjnych oraz wiążące się z tym zmniejszenie wpływów do budżetu.

Jakkolwiek można znaleźć zrozumienie dla dylematów samorządów, bo wszak pieniądze na drzewach nie rosną (nawet w parkach narodowych), to jednak moim zdaniem pierwszeństwo w tym przypadku powinny mieć względy ekologiczne oraz dobro całego społeczeństwa, w którego interesie jest pozyskanie parku narodowego. Park nie będzie przecież służył wyłącznie lokalnym mieszkańcom i członkom samorządu, tylko wszystkim Polakom. Pamiętajmy, że art. 74 Konstytucji nakłada na władze wręcz obowiązek dbania o bezpieczeństwo ekologiczne oraz ochronę środowiska, a także zapobieganie negatywnym dla zdrowia skutkom jego degradacji. Tylko jak w przedmiotowych okolicznościach władze mają tego dokonać, aby samorządy nie poczuły, iż ich potrzeby oraz opinie są lekceważone?

Wartościowy pomysł wysunięto już 13 lat temu. W 2010 roku do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody. Nowelizacja miała m.in. rozprawić się z problematycznym art. 10 tej ustawy tak, aby w miejsce obowiązku „uzgodnienia” granic parku z samorządem wstawić obowiązek „zasięgnięcia opinii”. Różnica fonetyczna na pierwszy rzut oka w tych terminach może wydawać się nieznaczna, ale w świetle prawa – jest kolosalna. Ta druga opcja, w przeciwieństwie do pierwszej, nie nakłada na podmiot wnioskujący o założenie parku konieczności uwzględnienia stanowiska samorządu. Zobowiązuje go jedynie do powiadomienia samorządu o swoim planie i grzecznościowego wysłuchania argumentów drugiej strony, które nie mają jednak żadnej mocy wiążącej.

Niestety, projekt nie zmienił rzeczywistości i na lata o problemie zapomniano. Ministerialny projekt zmiany przepisów dotyczących tworzenia i funkcjonowania parków narodowych pojawił się dopiero w lutym 2022 roku. Nie odniósł się on jednak do meritum sprawy, a jedynie postulował uregulowanie jej w ustawie o parkach narodowych. Nie poczynił więc żadnych kroków w kierunku usunięcia przedmiotowej blokady.

Co zatem może realnie uczynić wyrwę w tym murze? Może zaproponowanie przez projektodawcę konkretnych zasad wypłacania samorządom rekompensaty za utratę możliwości inwestycyjnych oraz dochodów? Zakładam, że ponoszenie tego rodzaju ciężarów finansowych jak najbardziej mieści się w zakresie konstytucyjnego obowiązku ochrony środowiska, jakim obciążeni są (na szczęście) nasi miłościwie panujący. Co więcej, byłyby to jedne z nielicznych, wydanych rozsądnie i pożytecznie przez nich pieniędzy. Stanowiłoby to miłą alternatywę dla miliardów rozdawanych w ramach demoralizujących programów socjalnych (czytaj: kiełbas wyborczych) czy milionów utopionych w fantomowych wyborach z 2020 roku.

Formą rozwiązania analogicznego zagadnienia są opłaty klimatyczne uiszczane obowiązkowo przez turystów, którzy spędzają minimum jedną dobę w miejscowości mającej status uzdrowiska. Zdaniem ustawodawcy pozyskiwane w ten sposób środki mają stanowić rekompensatę dla miejscowości, które ze względu na konieczność utrzymania statusu uzdrowiska muszą przestrzegać restrykcyjnych zasad funkcjonowania, co wiąże się m.in. z zakazem zarabiania na tym terenie poprzez rozwiniętą działalność przemysłową.

Jedno jest pewne. Parki narodowe to nie tylko przyrodnicze, ale również kulturowe oraz historyczne dziedzictwo Polski. Wiele z nich stanowiło scenerię niesamowitych wydarzeń minionych epok. W Puszczy Kampinoskiej dalej pobrzmiewają echa zmagań powstańców styczniowych z rosyjską zarazą, a także głosy powstańców warszawskich i partyzantów z ostatniej wojny. W Tatrzańskim Parku Narodowym można usłyszeć zgrzyt czekanów pionierów i pionierek polskiego taternictwa, którzy stamtąd właśnie wyruszali w najwyższe góry świata, sławiąc imię Polski. Dzięki ścisłej ochronie, oferowanej przez status parku narodowego, te niezwykłe miejsca mają szansę przetrwać i „opowiadać” swoje dzieje kolejnym pokoleniom Polaków jeszcze przez długie lata. A ile jest obszarów w równym stopniu uświęconych krwią i bohaterstwem naszych przodków, które nie mogą liczyć na tego typu ochronę…? Ile zielonych „płuc”, ile nietuzinkowych gatunków roślin i zwierząt, ile bezcennych skarbów przyrody musimy jeszcze zmarnotrawić, aby zrozumieć, że naturę mamy tylko jedną…? I że jej wartość jest nieprzeliczalna na żadne pieniądze…?


Przeczytaj też:

Czy miejsce parkingu na pewno musi być w lesie?

 Przez całe dziesięciolecia mieszkańcy oraz władze stolicy walczyły o to, aby najludniejszemu miastu w kraju nie brakowało świeżego powietrza.

Homo destruktor

Nawet osoby mające dewocyjny stosunek do wegetarianizmu muszą przyjąć do wiadomości fakt stwierdzony naukowo: wszyscy, również zatwardziali jarosze, wywodzimy się od pokoleń bezwzględnych mięsożerców.

Niewierny ogrodnik

– Człowiek potrzebuje do szczęścia ogrodów i bibliotek – zwykł mawiać Cyceron. Książę Hermann von Pückler-Muskau (1785–1871) pod pierwszą częścią zdania rzymskiego filozofa podpisałby się rękami i nogami. Co do „bibliotek”, to te akurat pewnie chętnie zamieniłby na&n...

Lej beton!

Wycinanie drzew w dobie katastrofy klimatycznej jest kompletnie irracjonalne. Nie przeszkadza to urzędnikom, którzy tną wszystko, co się wyciąć da. Ważniejsza jest ich wizja niż zdrowy rozsądek.

Bogu, co boskie. Kościołowi...co natury?

Pomimo złożonych ślubów ubóstwa oraz apelów i próśb ekologów, Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej opiekujący się sanktuarium na Świętym Krzyżu nie zrezygnowali ze starań o wyrwanie Świętokrzyskiemu Parkowi Narodowemu 1,3 ha terenu. Władza stanęła po ich stronie.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę