Minister koordynator ds. służb specjalnych ogłosił, że ABW zatrzymało 15 członka rosyjskiej siatki wywiadowczo-dywersyjnej. Między wierszami komunikatu można wyczytać, że w Polsce grasuje więcej kremlowskich agentów i prawdopodobnie więcej jest podobnych siatek. Aż prosi się o rządową kampanię informacyjno-edukacyjną skierowaną w tej sprawie do wszystkich Polaków.
ABW zatrzymała kolejnego członka siatki rosyjskiego wywiadu, o czym poinformował szef MSW, a zarazem minister koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński. Jak nietrudno zauważyć, jest w jednej osobie urzędnikiem nadzorującym wszystkie służby cywilne, wojskowe i policyjne. Instytucje podlegające Kamińskiemu dysponują sporymi budżetami. Co stoi na przeszkodzie, aby wykroiły cześć środków na kampanię społeczną poświęconą zagrożeniu szpiegowskiemu?
Oczywiście praca kontrwywiadu jest z natury tajna, jednak służby specjalne nie działają w próżni. W państwie prawa ich jedynym zadaniem jest rozpoznawanie i likwidacja zagrożeń bezpieczeństwa obywateli i państwa, właśnie w takiej kolejności. Demokracja polega nie tylko na kontroli instytucji specjalnych, ale współpracy ze społeczeństwem. Służby państwa demokratycznego nie opierają pracy wyłącznie na tzw. OZI, czyli osobowych źródłach informacji. Bez udziału społeczeństwa obywatelskiego są głuche i ślepe, zwłaszcza w sytuacjach ekstremalnych, a taką jest groźba rosyjskiej napaści.
Tak, to już truizm, ale powtarzać trzeba. Polska jest krajem frontowym NATO, a zarazem centrum pomocy dla walczącej Ukrainy. Przez nasz kraj płynie strumień sprzętu i uzbrojenia, z czego Rosjanie zdają sobie doskonale sprawę. Interesują się przepustowością naszych szlaków kolejowych, drogowych, powietrznych i morskich. Rozpracowują infrastrukturę transportową, łącznościową, a szerzej krytyczną nie tylko pod tym kątem.
Kreml przygotowuje wojnę z NATO, a więc napaść na Polskę i przed takim rozwojem wydarzeń, jakby dramatycznie to nie brzmiało, trzeba ostrzegać Polaków. Mówiąc prościej, Moskwa identyfikuje w Polsce cele do fizycznego zniszczenia. Nieważne, czy za pomocą nalotów bombowych, rakietowych, czy też dywersji „zielonych ludzików”. Dlatego kwestia powszechnej świadomości na ten temat jest kluczowa. To nie abstrakcyjna wojna na drugim końcu świata, tylko bezpośrednie zagrożenie naszego wspólnego bezpieczeństwa. Mówiąc jeszcze dobitniej, chodzi o życie naszych obywateli.
Tymczasem powszechny jest brak wiedzy na temat zagrożeń. Nieznany jest również tryb postępowania z potencjalnymi szpiegami. Taki stan rzeczy może skutkować elementarną paniką, samosądami czy wszelką agresją wobec „podejrzanych” cudzoziemców. Przecież nawet z suchych komunikatów Mariusza Kamińskiego lub Stanisława Żaryna można wiele wyczytać. Główne motto brzmi: „szpiedzy żyją wśród nas!”
W czerwcu pod zarzutem pracy agenturalnej dla Moskwy zatrzymano rosyjskiego sportowca. Najnowszy komunikat mówi o Ukraińcu osiadłym w Polsce w 2019 r., który miał stabilną sytuację zawodową i materialną. Oba przypadki świadczą, że Rosja prowadzi przeciwko nam wywiad totalny, a więc masowy. Agenci są rozmieszczani według pewnego klucza. Otrzymują zadania, które na pozór mogą daleko odbiegać od stereotypu szpiegowskich zainteresowań. Ponadto byli plasowani na długo przed wybuchem wojny, nie wspominając o tzw. nielegałach, którzy być może są wśród nas od wielu, wielu lat. Przyjechali robić biznes, uczyć się lub pracować nie z Rosji, a na przykład z kraju Unii Europejskiej lub Stanów Zjednoczonych. Mogą uchodzić za Francuzów, Hiszpanów lub Amerykanów.
Czy są uzbrojeni lub wyposażeni w truciznę? Czy zostali przeszkoleni w fizycznym likwidowaniu zagrożeń, na przykład ludzi, którzy dowiedzieli się o nich zbyt dużo? Wywiad nie jest tak prosty, jak filmowe produkcje szpiegowskie, co rodzi pytanie o komórki rosyjskiego kontrwywiadu zagranicznego, które osłaniają działalność agentów w Polsce.
Tymczasem brak odpowiedzi, co robić w sytuacjach, gdy nabierzemy podejrzeń. Komu i jak je zgłosić? Gdzie przebiega granica bezpieczeństwa dla nas samych w kontakcie z podejrzanymi? Wreszcie, na co Polacy powinni zwracać uwagę, będąc mimowolnymi świadkami zachowania innych?
Wszystkie wątpliwości powinny zostać ujęte w jednoznaczne procedury, które zagwarantują bezpieczne przekazanie naszych spostrzeżeń pod wskazany adres. Nie może być przecież tak, że funkcjonariusze lub instytucje upoważnione do odbioru obywatelskich spostrzeżeń zareagują bagatelizacją lub – co gorsza – wyśmianiem zgłaszającego, o nieprzygotowaniu własnym nie wspominając.
Aż prosi się, aby w formie prostej instrukcji tryb postępowania został masowo udostępniony. Komiksy, telewizyjne obwieszczenia na wzór reklamy, akcje ulotkowe. Zresztą formuła nie jest tak ważna, jak poczucie odpowiedzialności rządzących za nasze bezpieczeństwo. Groźba wojny nie może na nas wpływać paraliżująco. Zarazem nie zwalnia nas z czujności. Dlatego nie ma mowy o jednorazowej akcji informacyjnej. To powinna być szeroka kampania edukacyjna, która rozpoczyna się na poziomie szkolnym.
Wreszcie kwestia fundamentalna. Polacy nie mogą myśleć o sobie jako o donosicielach. Kiedy MSW, policja, armia i służby specjalne zaczną myśleć, promując sygnały od społeczeństwa jako akty patriotyzmu i obywatelskiej powinności? Jedno jest pewne. Jeśli władze nie zapewnią sobie wsparcia sektora pozarządowego, mediów, samorządów i autorytetów społecznych, transformacja zbiorowej świadomości nie przyniesie efektów. Niech wzorem będą państwa zachodnie. Współpraca z CIA, FBI, MI5 lub MI6 to dla Amerykanina i Brytyjczyka zaszczyt i dowód wzajemnego zaufania.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.