Bez radykalnej rozprawy z rosyjską siatką szpiegowską Berlin nie wyrwie się z polityki uprzywilejowania Moskwy. Żeby jednak ukrócić hybrydowe wpływy Kremla, niezbędna jest zgoda wszystkich sił politycznych, a te są zinfiltrowane przez wywiad Putina. Czy jedynym rozwiązaniem jest czystka niemieckiej sceny politycznej, administracji państwowej i struktur siłowych?
W rzeczywistości problem rosyjskiej penetracji wywiadowczej dotyczy całej Unii Europejskiej. Zaskakująca postawa Węgier, Włoch, Belgii, Holandii i Francji wobec agresji, sankcji oraz ich wspólne dążenie do jak najszybszego zakończenia wojny kosztem Ukrainy to przemyślana strategia appeasementu. Monachijska hańba nie nauczyła Europy niczego.
Po części wynika to z deformacji wartości demokratycznych leżących u podstaw Zjednoczonej Europy. Zamiast nich unijnymi elitami kieruje doraźny cel polityczny, implikowany kwestią stabilności ekonomiczno-społecznej. W efekcie wielkie korporacje, które są właścicielami mediów oraz darczyńcami kampanii wyborczych, mają większy wpływ na politycznych przywódców niż zwykli obywatele.
O takich priorytetach unijnej klasy rządzącej świadczy katarski skandal w Parlamencie Europejskim, udowadniający niezwykłą podatność na korupcję. Także rosyjską, z której bierze początek masowe wręcz zjawisko pożytecznych idiotów Kremla, którzy tak naprawdę idiotami nie są. Kieruje nimi w pełni świadoma chciwość i chęć przedłużenia własnych karier.
W jeszcze większym stopniu o prawdziwość tezy świadczy demaskatorski raport Uniwersytetu St. Gallen i Międzynarodowego Instytutu Rozwoju Zarządzania. W rzeczywistości tylko 8 proc. firm unijnych wycofało się z rosyjskiego rynku. Wśród pozostałych, które upozorowały zawieszenie działalności, przoduje niemiecki biznes.
Interesy niemieckich przedsiębiorców wspiera lobbystycznie jawny agent Moskwy, Komitet Wschodni Niemieckiej Gospodarki. Mimo wojny nadal forsuje wśród najwyższych decydentów politykę „ biznes jak zwykle” w relacjach z Rosją. Tyle że Komitet Wschodni to wierzchołek szpiegowskiej góry lodowej Niemiec.
Tamtejsza klasa polityczna, biznes, administracja federalna i ziemska, wreszcie struktury siłowe są sparaliżowane ruską agenturą. Ponieważ oskarżenie jest poważne, wymaga uzasadnienia w postaci faktów rodzących pytania.
Od 2014 r. wywiad (BND) oraz Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) corocznie alarmują władze i społeczeństwo o narastającej aktywności rosyjskich szpiegów oraz o wzroście ich liczby. I co? I nic. Do 2020 r. Angela Merkel, nie zważając na medialne sugestie, że sama jest moskiewskim agentem, starannie omijała problem.
Dziś lista zdemaskowanych zdrajców rośnie lawinowo. Okazuje się, że ruscy szpiedzy są wszędzie tam, gdzie zapadają najważniejsze decyzje polityczne, gospodarcze i międzynarodowe. Latem ujawniono dwóch szpiegów wysoko uplasowanych w ministerstwie energetyki. „Promowali” konieczność uruchomienia Nord Stream-2, wywierając nacisk na Federalną Agencję Sieci, aby certyfikowała gazociąg.
Następnie pod zarzutem „niejasnych powiązań z Moskwą” stanowisko stracił dyrektor federalnego biura obrony cybernetycznej, które jest strukturą MSW. Tymczasem Kreml stoi za informatycznymi napaściami na zasoby elektroniczne Bundestagu, media, agencje rządowe i trzeźwo myślących polityków.
Zima upływa w Niemczech pod znakiem dekonspiracji i aresztowań rosyjskich agentów w niemieckim wywiadzie oraz rozbicia spisku powiązanych z Rosją wielbicieli IV Rzeszy. Ogromna liczba sympatyków jawnie prorosyjskiej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) w armii, policji, służbach specjalnych to nie od dziś temat rzeka.
Nawet zinfiltrowane przez Moskwę BND i BfV szacują liczbę niewykrytych agentów Rosji na grubo ponad 300. Chodzi tylko o aparat władzy, biznes, media i think tanki. Ilu zatem szpiegów Putina działa w Niemczech rzeczywiście?
Prawdą jest, że po wybuchu wojny Niemcy muszą na nowo zdefiniować swoją politykę zagraniczną i gospodarczą, opartą dotychczas na strategicznym partnerstwie energetycznym, handlowym i politycznym z Moskwą. To proces, który wymaga czasu.
Są jednak sfery wymagające natychmiastowych korekt. Należy do nich wsparcie zbrojeniowe dla Ukrainy, modernizacja Bundeswehry i szczelny system bezpieczeństwa. W szerszym wymiarze chodzi o redefinicję miejsca Niemiec w Europie, świecie, czyli o dalsze przywództwo w UE. Tymczasem działania Olafa Scholza i współrządzącej SPD to strategia dwóch kroków w przód i jednego w tył. Marazm berlińskich elit politycznych jest zatem najbardziej widocznym dowodem na bezsilność wobec rosyjskiej siatki szpiegowskiej, która w najlepsze dyktuje Niemcom kierunki ich polityki.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.