Biorąc pod uwagę skłonność obecnego prezydenta do ułaskawiania osób, które na to kompletnie nie zasługują, kancelaria głowy państwa powinna opracować nowy blankiet tego dokumentu: na okaziciela. Nieważne przecież, kto będzie dzierżył go w ręku – Andrzej Duda ułaskawienie i tak podpisze. Teraz gdy sprawa byłych posłów Kamińskiego i Wąsika przyjęła obrót, którego on się nie spodziewał, ale na który liczyła szanująca prawo i wyroki niezawisłych sądów część społeczeństwa, polityk miota się rozpaczliwie, podejmując coraz bardziej zdesperowane kroki.
Można powiedzieć, że prezydent znalazł się w szachu, ale już „wybrnął z niego” w typowy dla siebie sposób – złożył wniosek do Prokuratora Generalnego o wszczęcie postępowania o ułaskawienie Kamińskiego i Wąsika w oparciu o przepisy k.p.k. Chociaż próbując ułaskawić po raz kolejny świeżo zatrzymanych eksposłów, skompromitował jeszcze bardziej niż dotychczas swoje poprzednie ułaskawienie – skoro bowiem uważa, że to pierwsze ułaskawienie ma moc prawną, to dlaczego potrzebne mu jest następne? – to w tym szaleństwie można znaleźć szczyptę metody. Na czym ona polega?
Warto zauważyć, że Andrzej Duda nie skorzystał z trybu konstytucyjnego, a więc z możliwości ułaskawienia byłych posłów bez konieczności zachowania trybu k.p.k. Gdyby to uczynił, to niewykluczone, że obaj skazani już dziś swobodnie spacerowaliby ulicami stolicy. Polityk postanowił jednak doprowadzić do sytuacji, w której w całą operację uniewinnienia jego stronników zaangażowane muszą zostać niezawisłe sądy i obecna władza. Przez to cała operacja potrwa dłużej, ale przynajmniej powstanie iluzja, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ponieważ sprawa Kamińskiego i Wąsika przeszła dokładnie te same żmudne procedury, co sprawa zwykłego Kowalskiego. Co prawda panowie będą musieli spędzić w areszcie trochę więcej czasu, niż sobie życzyli, a ich żony nauczyć się samodzielnej regulacji temperatur w domach, ale pozory zostaną zachowane. I bardzo możliwe, że niestety niektóre media oraz część społeczeństwa nieobeznana w prawie takie wyjaśnienie kupią.
Dlaczego jednak nie należy „ponownego” ułaskawienia – jeżeli ono już nastąpi – traktować poważnie? Ponieważ może ono jedynie posłużyć jako środek manipulowania opinią publiczną. „Ułaskawienie” odnośnie do skutków wyroku nieprawomocnego nie było ułaskawieniem, tylko aktem abolicji indywidualnej, a więc wyłączeniem prowadzenia postępowania karnego (w tym wypadku od czasu nieprawomocnego wyroku).
I nie jest to bynajmniej moja autorska interpretacja obu terminów prawnych, lecz oficjalna wykładnia Trybunału Konstytucyjnego. Według przedstawionej przez TK koncepcji mniejszościowej, choć abolicja indywidualna nie jest ułaskawieniem, to mieści się w konstytucyjnym prawie łaski, gdyż konstytucja nie zawęża wprost prawa łaski do wyroku prawomocnego (a więc w takim ujęciu obejmuje też abolicję indywidualną). Ten pogląd znajduje swoje odzwierciedlenie w historii polskich konstytucji, gdyż przedwojenne ustawy zasadnicze – zarówno konstytucja marcowa, jak i kwietniowa – wskazywały wprost, że prawo łaski dotyczy tylko wyroku prawomocnego, a więc wykluczały w tym zakresie abolicję indywidualną.
Istnieje jeszcze koncepcja większościowa, która zakłada, że takie szerokie rozumienie konstytucyjnej prerogatywy prezydenta (prawo łaski rozumiane również jako abolicja indywidualna) stanowiłoby nieuprawnioną rozszerzającą wykładnię wyjątku od zasady. Nie ulega wątpliwości, że wyjątku od zasady trójpodziału władzy nie można wykładać rozszerzająco. Skoro więc prawo łaski stanowi odstępstwo od zasady trójpodziału władzy (ponieważ władza wykonawcza ingeruje w kompetencje władzy sądowniczej), to należy ten wyjątek wykładać restryktywnie, a więc poprzez wykluczenie abolicji indywidualnej.
Nie można będzie zatem tłumaczyć „ponownego” aktu prawa łaski innym wymiarem kary (w prawomocnym wyroku niż w nieprawomocnym), gdyż pierwsza decyzja prezydenta (oczywiście niedopuszczalna konstytucyjnie) w tym zakresie miała charakter abolicji indywidualnej, a więc niezwiązanej z wymiarem kary. Chodziło w niej tylko o wyłączenie dalszego prowadzenia postępowania karnego, a więc o niedopuszczenie do wydania wyroku prawomocnego, a nie o darowanie kary (zatarcie skazania), gdyż był to wyrok nieprawomocny.
Hańbą jest, że prezydent państwa polskiego koncentruje swoje kompetencje, możliwości, czas i energię nie na służeniu narodowi – do czego został wybrany i co przysięgał – ale na próbowaniu uwolnienia od konieczności odbycia zasłużonej kary dwóch skazanych przez sąd przestępców. Cały cywilizowany świat ze zdumieniem i niesmakiem (mówiąc łagodnie) obserwuje akrobacje polskiej głowy państwa, usiłującej za wszelką cenę „uratować” od wymiaru sprawiedliwości swoich partyjnych kolegów. Co szczególnie bulwersujące, Andrzej Duda nie walczy nawet jedynie o wolność osobistą obu delikwentów, ale wręcz ma czelność dążyć do przywrócenia im mandatów poselskich! Jeżeli bowiem ułaskawiłby ich już teraz, to spowodowałby takim ułaskawieniem umorzenie postępowania przed Sądem Najwyższym (brak możliwości zmiany albo uchylenia prawomocnego wyroku) i uniemożliwiłby tym przestępcom odzyskanie mandatów w wyniku rozstrzygnięcia SN. Czy można wyobrazić sobie bardziej groteskową i zawstydzającą sytuację niż ta, w której prezydent demokratycznego państwa dwoi się i troi po to, aby dwóm skazanym przestępcom umożliwić odzyskanie mandatów poselskich – tej rękojmi zaufania obywateli, umownego przynajmniej symbolu „nieskazitelności” charakteru (tak, tak, od dawna wiemy, że to fikcja, ale miło czasem pomarzyć)?!
Andrzej Duda ułaskawiał już naprawdę przeróżne indywidua – człowieka skazanego za pedofilię czy młodą przestępczynię skazaną za rozbój. Żadna z poprzednich takich decyzji nie skompromitowała go jednak na tak astronomiczną skalę, co sprawa z eksposłami Wąsikiem i Kamińskim. O tej historii jeszcze długo będą po Internecie krążyć memy i legendy. Polska (miejmy nadzieję) prezydentowi Dudzie nigdy nie zapomni tego manewru – kuriozalnego i łamiącego wszelkie standardy cywilizowanego oraz praworządnego państwa.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.