Afera Watergate jest najlepszym przykładem siły mediów w kontroli polityków i rządzącej administracji. Mimo że na jej temat napisano już wszystko, także na stronach CBA, wydaje się niemal pewne, że oficerowie tej służby nie zadali sobie trudu zapoznania się z tematem. Szkoda, bo gdyby to zrobili, wiedzieliby, że wśród nich jest Głębokie Gardło (Deep Throat). Tak dziennikarze Bob Woodward i Carl Bernstein z Washington Post nazwali swojego informatora. Oczywiście nie wiemy, czy polskie Głębokie Gardło będzie informować dziennikarzy. Bardziej prawdopodobne jest, że pójdzie na współpracę z prokuraturą. Tym bardziej, że za zeznania przeciw kolegom może zostać świadkiem koronnym, a to zapewni mu bezkarność.
Nie sposób jednoznacznie określić, kiedy służby, przy współpracy Ministerstwa Sprawiedliwości, zaczęły podsłuchiwać przeciwników politycznych. Czy był ktoś przed mecenasem Giertychem i prokurator Wrzosek oraz szefem opozycyjnego sztabu wyborczego? Kogo podsłuchiwano jeszcze prócz pracowników NIK, organizacji stworzonej do kontroli najwyższych organów państwa? Jakie materiały wypłynęły? Czy w telefonach i mailach fabrykowano dowody przeciwko podsłuchiwanym? Jakie tajne materiały trafiły na serwery obcych służb i czy zostały wykorzystane? Tego dowiemy się dopiero od Głębokiego Gardła.
„A teraz na poważnie: Wygląda na to, że kierownictwo NIK wymyśliło sobie sprawę ataku domniemanym Pegasusem. Podziwiam łatwowierność niektórych dziennikarzy, którzy stworzyli z tego fejknewsa o niezłym zasięgu. Zreflektują się?” – komentuje na Twitterze konferencję dotyczącą „rzekomego” szpiegowania Pegasusem 500 urządzeń mobilnych pracowników NIK w 7300 ataków hakerskich sekretarz rządowego Kolegium ds. służb specjalnych, wiceminister MSWiA Maciej Wąsik. Pisze to człowiek, który już raz był skazany w sądzie pierwszej instancji razem z Mariuszem Kamińskim za przekroczenie uprawnień. Wie co mówi, a może blefuje? Czy upolityczniona prokuratura Zbigniewa Ziobro może odpowiedzieć na to pytanie? Zapewne w tej chwili nie, ale Głębokie Gardło, moim zdaniem, już się zastanawia co ujawnić i jest coraz bliższy decyzji.
Dużo pytań, a wciąż tak mało odpowiedzi. Były premier Leszek Miller twierdzi, że afera dotycząca Pegasusa bardzo przypomina Watergate, ale jest przy tej wcześniejszej niczym „ciastko z kremem”. Według niego, „gdyby zapytać, czego najbardziej boją się działacze Prawa i Sprawiedliwości, to oni najbardziej boją się prawa i sprawiedliwości. Miejmy nadzieję, że ta sprawiedliwość ich dosięgnie” - dodaje. Cóż, my musimy czekać na Głębokie Gardło, bo tylko ono może zaspokoić naszą ciekawość, a przy okazji może uniknąć odpowiedzialności karnej.