Teodoro Obiang Nguema Mbasogo podsumował 80 lat życia, a z tego 43 lata u steru Gwinei Równikowej, ponownym zwycięstwem wyborczym. Podobnym do poprzednich: rozłożone na sześć dni "głosowanie" przyniosło mu 95-proc. zwycięstwo.
Klan Obiangów nie silił się nawet na jakieś wyrafinowane uzasadnienia fenomenu blisko półwiecza rządów sędziwego prezydenta. – Rezultaty wyborów znowu dowiodły, że racja jest po naszej stronie. Wciąż jesteśmy wielką partią – podsumował Teodoro-junior, najstarszy syn prezydenta i, jakżeby inaczej, wiceprezydent w jego administracji.
Można też powiedzieć, że rodzina jest jedyną partią w Gwinei Równikowej, bowiem zamach stanu, przeprowadzony przez Obianga w 1979 r. odsunął od władzy wuja obecnego prezydenta, Francisco Macias Nguemę. Ten rządził krajem od uzyskania niepodległości w 1968 r. – i zmiana reżimu była wówczas okazją do wielkiej liberalizacji: wuj do dziś bywa porównywany do Pol Pota, gdy chodzi o brutalność sprawowania władzy. Za jego czasów w kraju liczącym wówczas 300–400 tys. mieszkańców z rąk siepaczy Maciasa zginęło od 50 do 80 tys. osób.
Na tym tle Obiang wypada stosunkowo korzystnie. Po przejęciu władzy ukrócono brutalność bezpieki i przeprowadzono nieliczne zmiany, nieco liberalizujące system. Zresztą minimalne reformy przydarzają się Obiangowi do dziś, np. niedawno władze zniosły karę śmierci. Ale też reżim nie zrobi nic, co mogłoby narazić na szwank jego monopol na władzę. W ostatnim głosowaniu mogło wziąć udział kilku kandydatów nie związanych z obozem władzy, choć ich start pełnił wyłącznie rolę listka figowego, mającego zapewnić pozór demokracji. Reżim toleruje śladową opozycję, ale już nie wolność słowa.
Klan przetrwał kilka prób przewrotu, zresztą bez większego wysiłku. Większe szkody mógł mu uczynić globalny trend obalania dyktatur dekadę czy dwie temu, ale Obiangowie nigdy nie próbowali odgrywać roli w regionalnej czy światowej polityce. Najboleśniejszy cios, jaki otrzymali od Zachodu, to śledztwo w sprawie poukrywanego we Francji majątku i ekstrawagancji wiceprezydenta, zwanego Teodorinem.
Dziś jednak familia jest bezpieczniejsza niż kiedykolwiek w ostatnich latach. Niewielki kraj jest trzecim producentem ropy naftowej w Afryce, a wydobycie potrafiło tam przebijać 400 tys. baryłek ropy dziennie. W efekcie Gwinea Równikowa jest dziś w czołówce państw z najwyższym PKB na mieszkańca, ustępując co najwyżej takim globalnym enklawom bogactwa jak Luksemburg. I nawet jeśli koncern Exxon ogłasza wyjście z Gwinei Równikowej – co stało się w ostatni poniedziałek – to na jego miejsce czeka już długa kolejka mniejszych graczy, którzy chcieliby skorzystać na naftowym Eldorado, a brudne ręce rodziny Obiangów niespecjalnie ich zniechęcają. Zresztą dobra łapówka może otworzyć tu ponownie wszystkie drzwi, jak dowiódł zakończony niedawno proces koncernu Glencore.
Oczywiście nietrudno się domyśleć, gdzie przepada całe to formalne bogactwo Gwinei Równikowej. Gdy dekadę temu francuscy śledczy przyglądali się poczynaniom Teodorina nad Sekwaną, zebrali grube dossier na temat jego ekstrawagancji. Mało że dzisiejszy wiceprezydent (wtedy jeszcze minister rolnictwa) posiadał gigantyczną rezydencję w jednym z dedykowanych bogaczom zakątków Paryża. Do tejże posiadłości w chwilach, gdy zajeżdżał do niej właściciel, kwiaty zwożono codziennie ciężarówką – tak, by tonął w nich cały taras. Gdy chciał obejrzeć film, kupiono mu 15 tysięcy tytułów na płytach DVD. Gdy chciał się przejechać, odpalano silniki wszystkich czterech limuzyn, by mógł dokonać spontanicznego wyboru, wychodząc z domu.
Listopadowe wybory to oczywisty prezent od ojca dla Teodorina: nawet jeżeli sędziwy prezydent nie dożyje końca kolejnej kadencji, droga do władzy dla syna została utorowana. W obecnych okolicznościach międzynarodowych (kryzys energetyczny) nikt nie jest specjalnie zainteresowany potencjalną destabilizacją Gwinei Równikowej w imię odsunięcia klanu od władzy, ani nawet skrzętnemu przyglądaniu się, gdzie i co familia upchnęła na świecie. Jednocześnie posunięcia takie, jak wspomniana wyżej kasacja kary śmierci, otwierają dygnitarzom reżimu drogę na światowe salony. Kiedy zatem, jak nie teraz?
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.