Kuba

Twierdza Castro uchyla bram

Władze w Hawanie zapowiedziały, że dopuszczą zagranicznych inwestorów do rynku hurtowego i częściowo też sprzedaży detalicznej na Kubie. Ale eksperckie prognozy, że wyspiarze pójdą drogą chińskiego kontrolowanego przez państwo quasi-kapitalizmu, nie spełniły się przez ostatnich kilkanaście lat. I niewiele wskazuje na to, by miały się spełnić teraz.

Mariusz Janik
Foto: Pedro Szekely, CC BY-SA 2.0, via Wikimedia Commons

O tym, że dla zagranicznych inwestorów zapali się na Kubie zielone światło, szeptano już od kilku tygodni, jeśli nie miesięcy. Zgodnie z ostatnimi oświadczeniami minister handlu zagranicznego Betsy Diaz Velazquez władze w Hawanie nie zdecydowały się ostatecznie na pełne zniesienie restrykcji na rynku znacjonalizowanym wraz z olbrzymią większością gospodarki u schyłku lat 60. Zagraniczny kapitał zostanie zatem wpuszczony na rynek handlu hurtowego, ale już sprzedaż detaliczna ma być dostępna jedynie częściowo. – Państwo ma zachować swoją kontrolę nad sektorem – ucinała Diaz Velazquez.

Nie jedyna to zresztą ze zmian, jakie ogłoszono w kubańskim parlamencie. Jak czytamy w dzienniku "Granma" – swoistej "Trybunie Ludu" kubańskiego reżimu – liberalizacja ma czekać rynek walutowy, a także przepisy regulujące zakupy zagraniczne o niekomercyjnym charakterze, czyli na własny użytek.

Komunikaty rządzących, zdaniem zajmujących się karaibskim reżimem analityków, świadczą dobitnie o jednym: administracja prezydenta i pierwszego sekretarza partii, Miguela Diaz-Canela, jasno pokazała, że nie jest w stanie poradzić sobie z rynkowymi niedoborami podstawowych artykułów – żywności, leków czy innych podstawowych produktów konsumpcyjnych. Pustki w sklepach co prawda nie były na wyspie nowością, ale też w ostatnich latach stały się tak dotkliwe, że nawet stoicko znoszący reżim braci Castro i ich następców Kubańczycy zaczęli coraz agresywniej demonstrować niezadowolenie. Owszem, publiczne protesty zostały spacyfikowane, ale w prywatnych rozmowach – i badaniach prowadzonych przez niezależnych socjologów, jak brytyjska badaczka Elizabeth Dore, coraz wyższy poziom frustracji i niechęci do rządu w Hawanie jest wręcz jaskrawy.

Pękający bastion rewolucji

Oczywiście mizerię kubańskiej gospodarki pogłębiły w ostatnich latach wydarzenia, na które Hawana nie miała wielkiego wpływu: pandemia koronawirusa raptownie zredukowała ruch turystyczny i skrępowała niedobitki gospodarki na wyspie, co spotęgowało wcześniejsze kłopoty – topniejący strumyk dotacji z Wenezueli, gdzie prezydent Nicolas Maduro musiał skupić się na utrzymaniu się przy władzy i zażegnywaniu kryzysu humanitarnego w ojczyźnie, oraz zwrot w polityce Waszyngtonu, gdzie Donald Trump błyskawicznie wycofał się z wcześniej ogłoszonej przez poprzednika liberalizacji polityki wobec Kuby.

Twierdza braci Castro pękała jednak już od lat. Jeszcze Raul Castro w 2008 r. zaczął od umożliwienia rolnikom dzierżawy państwowych gruntów, podniesienia płac w niektórych zawodach, usunięcia obostrzeń w korzystaniu z telefonów komórkowych. Za tym poszły trzy lata później całe pakiety reform – okrzyknięte przez ekspertów za Atlantykiem mianem New Cuban Economy – uwalniające spod kontroli blisko dwie setki zawodów, od taksówkarzy po ogrodników. W 2019 r. znowelizowano konstytucję, wzmacniając sferę własności prywatnej i jakichś zrębów wolnego rynku.

Przyniosło to wyjątkowo mizerne skutki. W prowadzonym przez amerykański instytut Heritage Foundation rankingu wolności gospodarczej Kuba zajęła w tym roku 175. pozycję na świecie – czyli gdzieś w ogonie wszystkich krajów świata. W obu Amerykach jest to 31. pozycja, przedostatnia w zestawieniu. Ba, choć Heritage Foundation nie podsumowuje tego wprost, to pod względem swobód gospodarczych i kondycji finansów publicznych Kuba wręcz cofnęła się od czasu, kiedy stery wyspy dzierżył Raul Castro.

O młodszym z braci Castro mawiano także, że jest zafascynowany chińskim modelem: swobodą gospodarki przy pełnej politycznej dominacji rządzącej partii komunistycznej. Z tego wnioskowano, że i Kuba może pójść tą drogą – tym bardziej, że choć Castro oddał stery władzy młodszemu następcy, to pozostał figurą wpływową, doglądającą z oddali spraw państwa. Nic z tego.

Randkowanie kontra małżeństwo

Być może zdecydował opór innych weteranów rewolucji, którzy wciąż utrzymują się na ważnych stanowiskach. Owi starcy mieli też od wielu miesięcy blokować próby otwierania gospodarki na zagranicznych inwestorów, a handel miał być jedną z tych sfer, gdzie zmiany były dla nich niewyobrażalne.

O ironio, może się okazać, że nawet wbrew zadeklarowanej przez rząd liberalizacji i tak postawią oni na swoim. Eksperci nie są bowiem entuzjastycznie nastawieni do perspektyw inwestycyjnych na Kubie. – Co innego zahandlować: coś kupić i potem sprzedać. A co innego stawiać inwestycję od zera, w formule greenfield, gdzie proces potrwa latami, zanim zacznie się zwracać. To pierwsze jest jak randkowanie, to drugie przypomina małżeństwo – przypomina na łamach magazynu "The Hill" Jerry Haar, ekonomsta z Florida International University.

Tak, wszyscy zgadzają się, że Kuba posiada trochę atutów: atrakcyjna jest turystyka, sektor energetyczny, rolnictwo czy rynek biotechnologiczny. Gdzieniegdzie zresztą pojawiały się już zachodnie firmy, np. hiszpańskie, co dotyczyło zwłaszcza turystyki i energetyki. Z drugiej strony, łatwe kąski zostały już rozdysponowane, Hawana otwarcie mówi, że bliżsi jej są ci inwestorzy, którzy już na wyspie są, a na dodatek nigdy nie wiadomo, kto rozsiądzie się wkrótce w Białym Domu i jaką zmianę polityki USA zaordynuje.

Mało tego, w dzisiejszej neozimnowojennej, konfrontacyjnej polityce międzynarodowej Hawana stanęła blisko Moskwy. To może oznaczać też, że rządy państw, z których pochodziliby potencjalni inwestorzy, nie będą zainteresowane kredytowaniem czy jakimikolwiek gwarancjami dla rodzimych firm zainteresowanych tym rynkiem. Do tego Kuba to gospodarka nieprzejrzysta, potencjalnie korupcyjna, z mikrą infrastrukturą i słabiutkim rynkiem wewnętrznym. Zaledwie 17 proc. gospodarstw domowych cieszy się komputerem, 80 proc. kanalizacji liczy sobie ponad 40 lat, przerwy w dostawach prądu są nagminne.

W gruncie rzeczy należałoby uznać, że Hawana liberalizuje skrawki gospodarki w mało racjonalnej nadziei, że uwolnienie jakiegoś skrawka rynku przyniesie nieproporcjonalnie duże efekty, pozwalające zażegnać kłopoty i jakoś wyjść na prostą. Do tej pory efekty – jeżeli można to tak określić – jedynie spowalniały upadek. Efekt otwarcia handlu może też ograniczyć się wyłącznie do pojawienia się na ulicach brandów kilku znanych marek – łatwo je założyć i lada chwila zdjąć, gdy eksperyment nie wyjdzie. Kubańczykom zatem owe reformy nie niosą wielkich nadziei.


Przeczytaj też:

Zaplecze fortecy Kreml

Kolejne zachodnie – lub z Zachodem blisko związane – firmy i rządy ogłaszają wycofanie się z rosyjskiego rynku. Poziom i dolegliwość ogłoszonego w ostatnich dniach embarga określany jest jako rekordowy. Ale nie miejmy złudzeń Moskwa nie pozostanie całkowicie odizolowana od świata: od ponad dekady...

Wolny rynek nie jest taki zły jak go malują

Wolny rynek jest jednym z najgorszych rozwiązań społecznych, jakie można sobie wyobrazić. Wszyscy, a przynajmniej wszyscy na lewicy, to wiedzą, zatem to prawda. Wolny rynek niszczy i rozbija rodziny, unicestwia tradycje społeczne, wpędza całe społeczeństwa w nędzę i głód, prowadzi do tyranii i ps...

Sztuka manipulacji

Jesteśmy gatunkiem wzrokowców. Uwielbiamy nastrojowe ulotne wrażenia. Stąd też łatwo ulegamy manipulacji rysunkiem, fotografią i filmem. Odpowiednie ujęcie mówi więcej niż tysiąc słów. Dobrze podany obrazek kształtuje światopogląd i ocenę rzeczywistości milionów ludzi. Powinniśmy być zatem szczeg...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę