Nieoczekiwanie losy wojny w dużym stopniu zawisły na wojskowym wsparciu Niemiec. Hiperostrożny kanclerz może jeszcze niezbędne dla Ukrainy rakiety Taurus dostarczyć jako game changer. I musi w końcu uświadomić swojemu społeczeństwu, co oznaczałaby dla niego porażka Ukrainy w wojnie.
Na froncie ukraińsko-rosyjskim z początkiem zimy nadeszły śnieg i mróz, ale zaległ też pat. Żadna ze stron nie osiąga poważniejszych zdobyczy terytorialnych, podczas gdy żołnierze padają jak muchy, a sprzęt militarny się zużywa. – Nie możemy stracić z oczu wojny o Ukrainę – przestrzegał szef NATO Jens Stoltenberg podczas niedawnego spotkania ministrów spraw zagranicznych krajów członkowskich z udziałem ukraińskiego ministra Dmytro Kuleby (28/29.11.) Państwa natowskie wydają się zmęczone wojną na wschodzie. Zwłaszcza USA, gdzie blokada republikanów w Kongresie spowodowała wstrzymanie 61-miliardowego ($) pakietu pomocy. Wprawdzie większość republikańskich senatorów opowiada się za dalszym wsparciem, ale kolejne transze dla Kijowa uzależniają oni od zabezpieczenia przez prezydenta Bidena granicy z Meksykiem.
„Nasza oferta jest prosta, my wysyłamy żołnierzy, wy nam sprzęt i pieniądze”, pointował minister Kuleba. Ukrainie brakuje amunicji i sprzętu, zwłaszcza systemów obrony powietrznej, w tym niemieckich rakiet manewrujących Taurus. Z zapowiedzianych w marcu tego roku miliona sztuk amunicji europejscy członkowie NATO wysłali niewiele więcej niż 300 tysięcy. Niemcy, owszem, dostarczyły kolejne baterie Patriotów (i generatory prądu dla ludności cywilnej – jedno i drugie wstydliwie przemilczane w Polsce przed zmianą rządu), ale to kropla w morzu potrzeb, a właściwie blamaż europejskich sojuszników. Między retorycznymi zapowiedziami wsparcia Ukrainy a jej realnym wymiarem tworzą się szeroko rozwarte nożyce.
Czyżby Zachód wspierał Ukrainę tylko w takim stopniu, by zasiadła ona do rokowań z Putinem? Szef Pentagonu Pistorius odrzuca takie insynuacje. Administracja Bidena, jak wynika z rozmów za kulisami, jest gotowa wysłać systemy rakietowe ATACMS i amunicję kasetową, by w przyszłych negocjacjach z Putinem Ukraina osiągnęła maksymalne cele, odzyskanie utraconego terytorium z Krymem włącznie. Nawet jeśli Kongres nie odstąpi od swojej pozycji, prezydent ma możliwość przekazania wsparcia Ukrainie na drodze przeadresowania amerykańskiej pomocy z innej puli. Swoją politykę zagraniczną USA prowadzą pod flagą obrony liberalnej demokracji przed autokratyzmem. Tak długo, jak Biden jest prezydentem, Ukraina ma zapewnioną pomoc finansową i militarną.
Tym bardziej że u progu zimy Putin zamierza ponownie jako broń wykorzystać ukraińską infrastrukturę energetyczną. Jej zniszczenie ma obniżyć morale ukraińskiego społeczeństwa. Putina uskrzydla wizja wyborów w USA za rok i możliwe zwycięstwa Trumpa. Z pewnością więc administracja Bidena wywiera za kulisami presję na Niemcy w sprawie dostarczenia rakiet Taurus, podobnie jak i na innych Europejczyków, by w przypadku rzeczywistej zmiany właściciela Białego Domu wypracować Ukrainie dogodną pozycję do rokowań z Putinem. USA twierdzą niezmiennie, przynajmniej oficjalnie, że to Ukraina podejmie decyzję o negocjacjach, kiedy miałoby spaść poparcie dla wojny we własnym społeczeństwie.
Niemcy w ostatnich tygodniach dostarczyły Ukrainie 12 czołgów do wykrywania min, 20 czołgów typu Marder i 2000 sztuk amunicji. Do końca roku 2024 Ukraina otrzyma 9 dalszych systemów obrony powietrznej Patriot. W nowym roku finansowe wsparcie dla Ukrainy podwyższono w Berlinie z 4 do 8 mld euro. Przy czym 65 procent wsparcia przypada na uciekinierów z Ukrainy w Niemczech, a tylko 15 procent na sprzęt wojskowy, z czego największa część na systemy obrony powietrznej ukraińskich miast. Pomoc nie obejmuje rakiet i czołgów Leopard 2. Pozostałe państwa europejskie nie przewyższają swoim wsparciem niemieckiej pomocy.
W Berlinie szef resortu obrony, tak jak szefowa dyplomacji, jednoznacznie mówią o zwycięstwie Ukrainy w wojnie. Kanclerz natomiast peroruje, że Ukraina nie może przegrać, a Putin wygrać wojny. Co sugerowałoby zawieszenie broni w oparciu o bieżący przebieg linii frontu. W obecnej chwili lwia część, 80 procent wysiłku militarnego Putina, dostarczana jest najpierw na Krym. Przecięcie linii dostaw z Krymu na terytorium Ukrainy zmusiłoby rosyjskie wojska wcześniej lub później do poddania się. Jedyne zachodnie systemy rakietowe, które mogłyby tego dokonać, to właśnie rzeczone Taurusy z zasięgiem wystarczającym do uderzeń na rosyjskie linie kolejowe i na most w Kerczu (ATACMS mają zasięg do 75 km). W rządzonym koalicyjnie Berlinie Zieloni i liberałowie są za dostarczeniem pocisków manewrujących Taurus, czemu sprzeciwia się kanclerz Olaf Scholz. Co tworzy rozbieżność w określaniu celów wojny między Białym Domem a berlińskim urzędem kanclerskim. Dla Bidena przywrócenie granic Ukrainy z 1991 roku i uznanie przez Kreml prawa sąsiadów do własnej egzystencji nie podlega dyskusji. W innym przypadku będzie to zachętą do zmiany granic, choćby między Iranem a Irakiem czy Serbią a Kosowem. Nie mówiąc o Chinach i Tajwanie. Dla administracji Bidena Ukraina w granicach z 1991 roku, z Krymem i Donbasem, oznacza zwycięstwo prawa nad siłą. Jeszcze u progu wojny Putin domagał się przecież wykluczenia Ukrainy z członkostwa w NATO i UE. Roszczenia, które rozszerza na kraje bałtyckie. Dopiero na tym tle zwycięstwo Ukrainy w wojnie staje się zrozumiałe. Jakie znaczenie natomiast posiada Krym dla Putina, odzwierciedlił marsz Prigożyna na Moskwę i wysłanie do buntownika negocjatorów. Pointując, dla przebiegu losów wojny i sukcesu Ukrainy kluczowa jest utrata Krymu przez Rosjan.
W batalii o rakiety Taurus niemiecki minister obrony twierdził, że nie otrzymał z Kijowa żadnego oficjalnego zapytania w tej sprawie. O tyle nie rozminął się z prawdą, że Kijów zapytanie skierował nie do niego, a do urzędu kanclerskiego, co spotkało się z odmową kanclerza Scholza. Sam minister obrony RFN jest za dostarczeniem rakiet do Ukrainy. Pokrewne rakiety manewrujące wystrzeliwane z powietrza, Storm Shadow i Scalp, będące na wyposażeniu armii brytyjskiej i francuskiej, nie posiadają aż tak dalekiego zasięgu, gdyż obydwie armie dysponują odpowiednimi bombowcami do ich przenoszenia – w przeciwieństwie do niemieckich sił powietrznych, które są skazane na rakiety o dalekim zasięgu. I dlatego tylko Niemcy dysponują obecnie obok USA pociskami manewrującymi o dalekim zasięgu. W efekcie tylko Niemcy są obecnie jedynym europejskim członkiem NATO, który może pomóc Ukrainie w odcięciu rosyjskim siłom kluczowych dostaw militarnych nadchodzących z Krymu. Pewnym rozwiązaniem dla ostrożnego kanclerza Scholza z maksymą: „wspieramy Ukrainę w takim zakresie, jaki jest konieczny, wspieramy Ukrainę w wojnie obronnej”, byłoby choćby przekazanie systemów Taurus Brytyjczykom i Francuzom, by ci dostarczyli je dalej Ukrainie. Inaczej Berlin wystawia się na zarzut zaniechania pomocy walczącej Ukrainie.
Ponadto Niemcy obiecali Ukrainie znaczną pomoc militarną, ale jej realizacja nastąpi dopiero pod koniec następnego roku. Rząd niemiecki musi także uczciwie wreszcie powiedzieć swojemu społeczeństwu, że jeśli Ukraina padnie, 10–15 mln Ukraińców ruszy do Europy Zachodniej, z tego 3–4 mln do Niemiec. Okaże się to o wiele droższe niż podwyższenie obecnego militarnego wysiłku. By nie powtórzyła się sytuacja z poprzedniego roku, kiedy zbyt mała liczba czołgów, artylerii i amunicji dla Ukrainy pozwoliła okopać się Rosjanom i utworzyć im żelazne szańce.
Ukraina wyzwoliła do tej pory 50 procent pierwotnie utraconego terytorium. Przy znacznie większym wsparciu militarnym i uświadomieniu zachodnioeuropejskim społeczeństwom kosztów ukraińskiej porażki, by udzieliły należnej carte blanche swoim rządom, ma Ukraina jeszcze szanse na powrót do granic z 1991 roku. Rokowania w tej chwili, kiedy Ukraina rzeczonej granicy jeszcze nie przywróciła, przy niezmiennych ekspansjonistycznych celach rosyjskich, mają niewielką relewancję.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.