Prezydent Wołodymyr Zełenski jest bohaterem narodowym Ukrainy. Dla świata pozostaje niezmiennym symbolem oporu przeciwko rosyjskiej agresji. Czy jednak rządzi swoim krajem? A jeśli nie, to kto?
Gdy w 2018 r. aktor komediowy i producent filmowy Wołodymyr Zełenski ogłosił start w wyborach prezydenckich, nikt nie traktował go poważnie. Oprócz ukraińskich politologów, którzy docenili polityczną antysystemowość komika, zdolną wstrząsnąć państwem skorumpowanym przez garstkę miliarderów. W tym zakresie Zełenski idealnie wpasował się w oczekiwania społeczne. W związku z tym media szybko odkryły powiązania kandydata z oligarchą Ihorem Kołomojskim. To miliarder o kryminalnej biografii sfinansował kampanię wyborczą, oczekując najwyraźniej po swoim protegowanym bonusów. Pierwszym był sam Zełenski, który w wyścigu prezydenckim wysadził z siodła znienawidzonego wroga Kołomojskiego, dotychczasową głowę państwa Petro Poroszenkę. Poszło oczywiście o podział aktywów własnościowych po zdrajcy Wiktorze Janukowyczu, a jeszcze bardziej o przymusową nacjonalizację Priwatbanku, majątkową perłę Kołomojskiego. Aby zagwarantować jednak stały wpływ na Zełenskiego, oligarcha delegował na szefa prezydenckiej kancelarii innego protegowanego Andrija Bohdana. W tej roli kontrolował każdą decyzję konstytucyjnego zwierzchnika pod kątem niezgodności z interesami wspólnego patrona.
Dopiero po dwóch latach sprawowania urzędu Zełenski zdołał się usamodzielnić, co w 2021 r. zakończyło się uderzeniem zarówno w Kołomojskiego, jak i wszystkich oligarchów. Był to również moment, w którym Putin uznał, że musi napaść zbrojnie na Ukrainę. Koniec rządów ukraińskiej targowicy, a taką był sprzedajny układ skorumpowanych miliarderów, oznaczał kres rosyjskich wpływów. Zaprowadzenie przez Zełenskiego elementarnego porządku w państwie było równoznaczne z ukróceniem korupcji, czyli kluczowego instrumentu rosyjskiego rozkładu Ukrainy od środka.
W sensie personalnym usamodzielnienie Zełenskiego oznaczało dymisję Andrija Bohdana. Jego miejsce zajął dotychczasowy asystent prezydenta Andrij Jermak. Dziś nowa szara eminencja skupiła w swoich rękach pełnię władzy. Czy oznacza to, że Ukrainą nie rządzi prezydent?
Jermak to postać kuluarowa, która nie lubi błyszczeć w mediach. Z wykształcenia prawnik o specjalizacji międzynarodowej. Na czele własnej kancelarii opracował pierwsze rozwiązania ustawowe z zakresu prawa handlowego i własności intelektualnej. Następnie Jermak zainwestował w biznes filmowy, zakładając firmę produkcyjną i dystrybucyjną. Wówczas poznał Wołodymyra Zełenskiego, jednak to nie on wprowadził Jermaka do świata polityki. Mentorem był deputowany prorosyjskiej Partii Regionów Elbrus Tadejew. Od 2006 do 2014 r. Jermak był jego asystentem. To wówczas pojawiły się udokumentowane informacje medialne o biznesowych powiązaniach z rosyjskimi partnerami. I to nie byle jakimi, ale deputowanymi Dumy oraz mafijnymi biznesmenami z Północnego Kaukazu, których Jermak instalował na Ukrainie. Do czynnej polityki powrócił w 2019 r. już jako współpracownik Wołodymyra Zełenskiego. Z upoważnienia prezydenta został kuratorem polityki zagranicznej. Był głównym, choć kuluarowym negocjatorem z Rosją i USA. Stoi prawdopodobnie za prozachodnim zwrotem Ukrainy, choć w ten sposób niewątpliwie przyspieszył wojnę.
Już na stanowisku szefa kancelarii prezydenta został oskarżony przez ówczesnego szefa wywiadu wojskowego o zdradę. Miał „spalić” operację zwabienia na Ukrainę tych wagnerowców, którzy odpowiadają za zestrzelenie malezyjskiego boeinga. Byli współpracownicy Zełenskiego niedwuznacznie wskazali na Jermaka jako „rosyjskiego kreta” w najbliższym otoczeniu głowy państwa.
Jaka jest prawda? Nie poznamy jej szybko, choć od wybuchu wojny wpływ Jermaka na państwo cały czas rośnie. Do tego stopnia, że jest nazywany wiceprezydentem. Zmienił tylko obszar działalności. To Zełenski stał się liderem polityki zagranicznej, natomiast szef jego kancelarii twardą ręką steruje polityką wewnętrzną. Obsadza swoimi ludźmi kluczowe instytucje i urzędy. Jednego Jermakowi nie można zarzucić. Jest bezwzględnie lojalny wobec Zełenskiego. Sam nazywa się prezydenckim menagerem realizującym strategię głowy państwa. Ponoć nigdy nie zaoponował prezydentowi, co rodzi kolejne pytania. Czy sprytnie manipuluje prezydentem, wykorzystując jego zaufanie? Czy pokazowa lojalność oznacza brak własnych ambicji politycznych?
Wojna i okres powojennej rekonstrukcji to czas niestabilności, kreującej nowych liderów. A mało kto wie o prezydencie, scenie politycznej i stanie państwa tyle, co Jermak.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.