Co przykrywa oskarżenie wobec Trumpa?

Archer stwierdził m.in., że gdy Joe Biden był wiceprezydentem, to co najmniej 20 razy uczestniczył w telekonferencjach pomiędzy swoim synem Hunterem a inwestorami zagranicznymi robiącymi interesy z jego firmą. Obecny prezydent był m.in. mocno zaangażowany w sprawy podejrzanej spółki Burisma, należącej do mającego konflikty z prawem ukraińskiego oligarchy. Bidenowie brali też pieniądze od Chińczyków i od rodziny mera Moskwy. Jeden z kazachskich oligarchów miał sprezentować Hunterowi Porsche. Te zeznania były miejscami szokujące i nawet na podstawie drobnej ich części można budować impeachment prezydenta Bidena.

Amerykańskie media (poza tymi prawicowymi) poświęciły tym rewelacjom jednak mało czasu. Wkrótce bowiem przerzuciły się na nowy temat: oskarżenie Trumpa o sprawstwo zamieszek na Kapitolu z 6 stycznia 2021 r. Media snują już nawet wizje kary śmierci bądź dożywotniego więzienia dla byłego prezydenta. Trump oczywiście jeszcze długo pozostanie na wolności i będzie mógł nadal prowadzić swoją kampanię prezydencką. Ma obecnie 30 pkt proc. przewagi nad swoim głównym republikańskim rywalem Ronem DeSantisem. Ma więc nominację republikańską już praktycznie w kieszeni. Jego szanse na powrót do Białego Domu rosną wraz z każdym oskarżeniem. Jeśli jednak w 2025 r. znów złoży przysięgę prezydencką, to Amerykę będzie czekał kryzys konstytucyjny i seria dochodzeń w sprawie impeachmentu. Trump może się też mścić na swoich wrogach, w tym na rodzinie Bidena. Wielu przedstawicieli mainstreamu modli się więc o to, by Trump jednak nie startował i by wycofał się również Biden. Starcie wyborcze byłego i obecnego prezydenta zbyt łatwo może się przerodzić w gigantyczny cyrk polityczny.