XXI w. staje się czasem coraz łatwiejszego odrzucania tabu. Społeczeństwo informacyjne ma możliwość toczenia dyskusji na dowolne tematy, mogąc korzystać z gigantycznej bazy wiedzy i doświadczeń, jaką jest Internet. Dzięki temu temat substancji psychoaktywnych przestaje już być strachem na wróble i staje się wśród młodych ludzi normalnym tematem dyskusji.
Lata 60. XX w. to era psychodelików, które stają się natchnieniem wszelkiej maści artystów. Pod ich wpływem działali wszyscy wielcy twórcy, który w tym okresie porywali tłumy. Legenda głosi, że Jim Morrison na jednym z koncertów zjadł 1 mg czystego LSD, czyli mniej więcej dziesięć standardowych dawek. Postać Wodza z „Lotu nad kukułczym gniazdem” również została stworzona przez Kena Keseya pod wpływem kwasu. Psychodeliki fascynowały, wizja zmiany percepcji, którą oferowały, była dla dzieci wychowanych w konserwatywnej i „dobrze ułożonej” złotej erze amerykańskiej kultury czymś absolutnie niesamowitym. Mimo że razem z połową lat 70. zapał do psychodelików i fascynacja nimi przygasły, substancje te miały jednak niebagatelny wpływ na to, w jakim kierunku ruszyła kultura popularna. Psychodeliki stworzyły całkiem nową estetykę.
Ciekawość, jaką wzbudziły, w ostatnich latach znowu zaczęła narastać. Związane jest to moim zdaniem z tym, że coraz więcej krajów legalizuje konopie, które, mimo że mniej wszechogarniające od meskaliny lub LSD, mają działanie psychodeliczne. Popularność legalizacji i szeroka dyskusja na jej temat w większym lub mniejszym stopniu wpływa na to, jak prowadzone są polityki narkotykowe różnych krajów. Pozwala to, by zacząć myśleć o tych substancjach bez uprzedzeń, lub raczej z mniejszą ilością uprzedzeń. Właśnie trwają w środowiskach naukowych coraz szersze debaty o używaniu grzybów psylocybinowych i MDMA w psychoterapii. Z terapii depresji z użyciem ketaminy można już skorzystać nawet w Polsce. Psychodeliki powszechnieją również w kulturze, nawiązania do nich coraz częściej pojawiają się w filmach, serialach i grach komputerowych. W niezwykle popularnym serialu „Rick i Morty” nawiązania do psychodelików są na tyle nagminne, że scenki z tego serialu potrafią być wyświetlane na ścianach klubu w trakcie imprezy. Seria gier „Far Cry” również przyzwyczaja nas do tematu psychodelicznych podróży, w każdej części oferując graczowi niezwykłe misje pod wpływem substancji psychoaktywnych. To tylko dwa z setek przykładów tego, jak w obecnych czasach psychodeliki za pośrednictwem kultury popularnej wchodzą do dyskursu społecznego.
Mimo że czasy hipisów już się skończyły, fascynacja psychodelikami wraca silniejsza niż dawniej. Tym razem trafiając na łatwiejszy grunt, dzięki czemu debata na ich temat jest bardziej otwarta i mniej zwalczana. Aktualnie psychodeliki nie należą tylko do kontrkultury, która chce zniszczyć dobre wartości, są też niszą w badaniach naukowych. Nie tylko w środowisku ludzi, którzy zajmują się badaniem ich w roli leków. Współczesna humanistyka również coraz częściej sięga po psychodeliki w celu rozszerzenia swoich horyzontów. Microdosing LSD, czyli branie minimalnych dawek kwasu w celu zwiększenia swojej kreatywności w pracy, jest coraz częściej stosowany wśród ludzi na wysokich stanowiskach.
Zmiana nastawienia do psychodelików cieszy. Ponieważ, jak w 2006 w swoje urodziny powiedział ojciec kwasu Albert Hoffman: „Myślę, iż nigdy wcześniej w ludzkiej ewolucji LSD nie było aż tak potrzebne. Substancja ta jest narzędziem, które umożliwi nam rozwinąć się w to, czym mamy być, ulepszyć się.”
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.