Kolejna wpadka papieża Franciszka

„Stój, Franciszku! Papieską piuskę sen taki jak ten może Ci z głowy zdjąć…”

Papież Franciszek wcale nie musi znać wywodzącej się z twórczości Jacka Kaczmarskiego genialnej piosenki „Sen Katarzyny II”. Wypadałoby jednak, aby – jako głowa najpotężniejszej instytucji religijnej na świecie – orientował się co nieco w historii. I nie kompromitował się, zachęcając młodych Rosjan do kontynuowania dziedzictwa „wielkiej” Rosji w sytuacji, gdy ani tak naprawdę to państwo nie ma się czym w dziedzinie historii zbytnio chwalić, ani nie jest to właściwe w chwili, gdy po raz kolejny zostało agresorem, który przeprowadził niesprowokowany oraz niczym nieuzasadniony, barbarzyński atak na kraj sąsiedni.

Zofia Brzezińska
Foto: Neneo | Dreamstime.com

Nie czarujmy się; historia Rosji nie wygląda wcale tak barwnie czy chociażby neutralnie, jak sobie wyobraża Franciszek. Dzieje tego kraju obfitowały w niezliczone wprost przypadki najazdów na sąsiadów, mordów, ludobójstw, gwałtów, tortur, niszczenia dziedzictwa innych narodów, a także katowania ofiar na śmierć w nieludzkich warunkach odosobnienia. Słowo „Sybir” jeszcze dzisiaj wywołuje dreszcz grozy na karkach Polaków, Białorusinów, Litwinów, Łotyszy czy Estończyków. Okrucieństwo cechowało naród rosyjski jeszcze długo przed straszliwą rewolucją bolszewicką, która pośrednio doprowadziła do przejęcia władzy przez totalitarnych zbrodniarzy: Lenina, a następnie Stalina. Przecież w XVIII i XIX wieku to nie Stalin i komuniści niszczyli polskie dziedzictwo, bezlitośnie i krwawo tłumili walki o niepodległość, wywozili ludzi na śmierć w lodowatych pustkowiach Syberii. Robili to urzędnicy i podwładni caratu, tego symbolu „wielkiej” Rosji, który z takim zapałem wychwalał papież, podając nawet konkretne nazwiska swoich „bohaterów” – carycy Katarzyny II Wielkiej oraz cara Piotra I Wielkiego.

Carycy Katarzyny akurat Polakom przedstawiać nie trzeba. To właśnie ona aktywnie uczestniczyła w III rozbiorze Polski w 1795 roku. Żeby jednak uzyskać władzę, która pozwoliłaby jej swobodnie nękać swoich rodaków oraz sąsiadów, „zaradna” monarchini dokonała wcześniej zamachu stanu, pomagając swojemu mężowi – carowi Piotrowi III – odejść z tego świata. Po śmierci małżonka kobieta mogła wreszcie rozkoszować się pełnią władzy i rzeczywiście czyniła to na wszelkie możliwe sposoby. Szalone i rozpustne romanse Katarzyny, chociaż niesamowicie bulwersowały dwór, i tak stanowiły najbardziej nieszkodliwy przejaw jej tendencji do dominacji oraz despotyzmu. Znacznie poważniejszy kaliber miały krzywdy, które caryca wyrządzała swoim poddanym. O ile w otaczających ją szlachcicach potrafiła dostrzec jeszcze istoty ludzkie, o tyle chłopi – w jej oczach – nie różnili się wiele od szczurów lub insektów. Kiedy w 1774 roku doszło do buntu chłopstwa pod wodzą kozaka Jemieljana Pugaczowa (z którym rzekomo Katarzyna również przeżywała swego czasu upojne chwile), władczyni bez wahania kazała stłumić zryw, a tysiące walczących o swoją wolność i godność ludzi powiesić. Samego Pugaczowa jednak, może właśnie ze względu na ową tajemniczą wspólną przeszłość, potraktowała nadzwyczaj łaskawie. Przywleczonego na plac egzekucyjny buntownika poleciła po prostu ściąć mieczem, chociaż gawiedź domagała się bardziej „wyszukanego”, długiego i krwawego spektaklu. Z kolei w 1785 roku Katarzyna wydała generalny przywilej dla szlachty rosyjskiej, który sankcjonował i umacniał władzę panów nad chłopami.

Osoba Piotra I Wielkiego, drugiego wymienionego przez Franciszka jako „wzór” władcy Rosji, budzi już nieco mniejsze kontrowersje. Ten car rzeczywiście oddał swojemu narodowi znaczne zasługi. Raczej stroniący od wojen i aktów agresji Piotr skupił się na sprawach gospodarczych swojego państwa. Jak się okazało, wyszło mu to nadzwyczaj skutecznie, bo to za jego panowania Rosja uzyskała status mocarstwa europejskiego. To także Piotrowi Rosja zawdzięcza budowę Petersburga – drugiej po Moskwie metropolii i wieloletniej stolicy kraju.

Piotr stanowił jednak swoisty wyjątek, który nie może zmienić faktu, że peany w wykonaniu Franciszka o „wielkiej kulturze i wielkim człowieczeństwie”, którym odznaczać się miało rosyjskie imperium, są wierutną bzdurą i kpiną z ofiar. Nie tylko tych zakatowanych przed dziesiątkami lub setkami lat temu w ponurych, syberyjskich łagrach, ale też tych współczesnych, które każdego dnia giną w ogarniętej wojną Ukrainie. Od początku zresztą tego konfliktu postawa Franciszka wobec toczących się działań zbrojnych budzi uczucia ambiwalentne, zabarwione niepokojem, a czasem nawet oburzeniem. Hierarcha wstrzymywał się przed otwartym wskazaniem winowajcy tego dramatu, tym samym stając okoniem wobec nauk samego Chrystusa, który nigdy nie wzbraniał się przed nazwaniem zła i grzechu po imieniu. Relatywizm moralny i swoisty konformizm Franciszka głęboko zabolał oraz rozczarował wielu chrześcijan, a zwłaszcza wiernych ukraińskich, którzy w chwili dziejowej próby zapewne liczyli na inną formę wsparcia ze strony swojego duchowego przywódcy. Teraz dodatkowo okazuje się, że upływające miesiące nie tylko nie przyczyniły się do zmiany stanowiska głowy kościoła, ale wręcz wzmocniły jego niezrozumienie okoliczności i nieumiejętność podjęcia adekwatnej reakcji na tę tragedię.

Ostatni apel do młodych Rosjan wprawił w zmieszanie nawet watykańskich urzędników, którzy poczuli się w obowiązku sprostować, iż papież „nie zamierzał chwalić tendencji imperialistycznych” Rosji. Cóż, jeśli faktycznie jest on od tego daleki, to okazuje to w nader oryginalny sposób. Nic dziwnego, że cierpliwość i tolerancja katolików na „wyskoki” następcy Świętego Piotra powoli dobiega końca. Wierni mają prawo oczekiwać, że pretendujący do roli autorytetu moralnego, dogmatycznie „nieomylny” przywódca w jawnym konflikcie dobra ze złem będzie umiał opowiedzieć się po właściwej stronie. Albo przynajmniej powstrzymać się od głoszenia kultu symboli przemocy i zbrodni.

Co sprawia, że Franciszek ma tak zupełnie oderwany od rzeczywistości obraz Rosji? Czy wpłynął na to fakt, że jako obywatel Argentyny nie miał okazji zetknąć się i dogłębnie poznać historii Europy? Czy nie bez znaczenia pozostaje tu wiek dostojnika, który może w jakiś sposób zaburza jego zdolności poznawcze oraz możliwości racjonalnej oceny sytuacji?

Tyle że to na dłuższą metę nie ma znaczenia. Człowiek sprawujący władzę nad całym Kościołem Katolickim nie może sobie pozwolić na ignorancję i niewiedzę. Pamiętam, jak zwolennicy Baracka Obamy stanęli w jego obronie po tym, jak prezydentowi „wymsknęły” się słowa o polskich obozach śmierci. Wołali jeden przez drugiego, że przecież Obama nie chciał źle, ale jako Amerykanin mógł nie znać dobrze tej historii. Nie zgadzam się zupełnie z taką opinią. Jako prezydent USA – miał obowiązek mieć wiedzę o jednej z największych zbrodni w dziejach ludzkości. A papież Franciszek ma obowiązek odróżnić i nazwać po imieniu agresora i ofiarę oraz zło i dobro. No bo w końcu kto ma być do tego zdolny jak nie wybrany pod natchnieniem Ducha Świętego następca Świętego Piotra?


Przeczytaj też:

Papież peronista

Dziwna wypowiedź papieża Franciszka o „NATO szczekającym u drzwi Rosji” staje się zrozumiała, jeśli przypomnimy sobie, że obecny pontifex został ukształtowany przez specyficzną kulturę polityczną Ameryki Łacińskiej. Jego wizerunek medialny budowany przez zachodnich lewicowych liberałów jest fałsz...

W Watykanie nie każda woda jest święcona

Co niemiecki arcybiskup Georg Gaenswein ma wspólnego z uprowadzeniem Emanueli Orlandi? Dokładnie przed 40 laty (22 czerwca 1983 roku) w Watykanie, centrali głoszenia Dobrej Nowiny, zdarzyło się wstrząsające w swoim wymiarze porwanie i morderstwo. 15-letnia Emanuela Orlandi zn...

Kardynał  przeciwko papieżowi 

W toczącym się w Watykanie bezprecedensowym procesie przeciwko kardynałowi Giovanni Angelo Becciu sąd dopuścił wysłuchanie potajemnie nagranej rozmowy telefonicznej, którą kardynał przeprowadził z papieżem Franciszkiem.

Pontyfikat o przeżycie

Równo dziesięć lat papież Franciszek stoi na czele kościoła katolickiego. Wybrany, by wydobyć go z największego kryzysu doby współczesnej, niezmiennie toczy bój o własne przeżycie. Konserwatywne siły walczą o wciśnięcie kościelnej barki do poprzedniej epoki Jana Pawła II ...

Papież w Kanadzie – kiedy rzeki nie da się już zawrócić kijem

Najpierw w maju 2021 roku odkryto anonimowy grób ze szczątkami 215 dzieci. Najmłodsze miało dopiero trzy lata. Działka z anonimowym pseudo-cmentarzem znajdowała się na dziedzińcu katolickiego internatu w Kamploos, w kanadyjskiej prowincji Brytyjskiej Kolumbii. W czerwcu tego samego roku na podobn...

Samotnik na szczycie Kościoła

Na Boże Narodzenie niemal instynktownie kierujemy swoje oczy na Watykan. Wszak Kościół katolicki jest depozytariuszem symbolicznej daty urodzenia pańskiego. Tymczasem krótko przed Bożym Narodzeniem A.D. 2021 roku głowa Kościoła świętowała swoje 85 urodziny.

Watykański trup w szafie

Papież Franciszek, de facto rekonwalescent, który w okresie Wielkanocy, kiedy Głowa Kościoła ugina się wręcz pod nawałem bieżącej pracy, jakkolwiek organicznie związanej z wiecznością, uroczystościami zarządzał z tylnego siedzenia rehabilitanta, teraz mocno walnął pięścią w&nb...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę