Imprezka u 48-letniego ks. Tomasza z Dąbrowy Górniczej, wikarego tamtejszej parafii Najświętszej Maryi Panny Anielskiej, wcisnęła się w świadomość przynajmniej połowy Polaków. Tym wszystkim, którzy jednak o wydarzeniu nie usłyszeli, krótkie jego résumé. Wielebny do swojego mieszkania zaprosił dwóch kolegów z branży, a żeby radośnie umilić im i oczywiście sobie czas, zaprosił także sexworkera. By optymalnie wejść w klimat spotkania z tak rzadkim chyba na plebaniach archetypem bliźniego, księża jak w koncelebrze łyknęli kolektywnie trochę prochów na potencję i podzielili się nimi, jak nakazuje Pismo, z gościem.
Sprawa niechybnie zostałaby objęta tajemnicą równą tajemnicy świętej spowiedzi, jednakże imprezowicze w sutannach mieli trywialnego pecha. Jeden z nich, podobno zaproszony sexworker, poczuł się źle, przedawkował i stracił przytomność. Nie wiadomo, kto wezwał pogotowie, wiadomo natomiast, że korporacyjni koledzy zabarykadowali się w mieszkaniu i nie chcieli wpuścić ratowników, tak jak się nie wpuszcza diabła do kościelnej kruchty. Afera mimo to wyszła na jaw. Ratownicy do świętego miejsca weszli w towarzystwie policji. Miejscowy biskup pierwotnie zarządził jedynie służbowe modlitwy, ale pod presją mediów ugiął się i zapowiedział konsekwencje natury prawnej.
Gospodarz orgietki, rzeczony ks. Tomasz, wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że jest prowadzona przeciwko niemu nagonka w mediach, de facto mamy do czynienia z „uderzeniem w Kościół”. Zapewne liczył, że także i jego przypadek wpadnie w młyny takiej właśnie egzegezy tych przedstawicieli Kościoła, którzy każdą negatywną informację o tej świętej instytucji wkładają w prokrustowe łoże wspomnianej interpretacji. Incydent na tyle jest ewenementem, zjawiskiem wyjątkowym, niestandardowym, że w tysiącach polskich parafii prawdopodobnie się jeszcze nie zdarzył. Lub przynajmniej nie wyszedł na światło dzienne. W kontekście jednak znacznie szerszego zjawiska pedofilii i homoseksualizmu duchownych, przy jednoczesnym nakazie, rzecz jasna dla bliźnich, stosowania się do wyśrubowanej etyki seksualnej Kościoła, incydent w Dąbrowie Górniczej staję się bardziej katalizatorem dla znacznie szerszego zjawiska – uwiądu inkwizycyjnego Kościoła nad Wisłą na skutek własnej degrengolady. Jak świadczy bowiem wydane równolegle do afery w Dąbrowie „Vademecum dla katolika” przed wyborami – tu pasterze Kościoła podnoszą palec moralności i pouczają owieczki, na kogo w wyborach mogą zagłosować, by było to zgodne z „bożym planem zbawienia” – rozjeżdża się szczytna nauka Kościoła z własną praktyką, stając się antynomią ludzkiej aktywności. Polskie przysłowie zamyka to w poincie: „szewc bez butów chodzi”. Choć jeden z teologów określił to bardziej precyzyjnie: „Kościół ma silne nerwy i nie boi się grzechu”. To chyba też miał na myśli polski nominat na kardynała, który w tych dniach odbiera w Rzymie purpurę. Kardynał Ryś powiedział, że Chrystus przyszedł do grzesznych ludzi. A skoro ci, kiedy już Mesjasza zabrakło, stworzyli grzeszny, choć święty Kościół, incydentom takim jak w Dąbrowie Górniczej dziwić się nie należy.
Tak jak dziwić się nie należy, że młodzież, także w macierzystej diecezji kardynała Rysia, bierze nogi za pas i daje dyla z lekcji religii. Opublikowane właśnie dane ze szkół podstawowych o frekwencji na lekcjach religii w Łodzi informują, że połowa uczniów nie bierze w zajęciach udziału. W konsekwencji ze zrozumieniem należy także skonsumować i inne informacje, choćby i o tym, że szereg seminariów duchownych połączyło swoje siły i zasoby, gdyż liczba kandydatów w diecezjach nie przekroczyła liczby placów jednej ręki. Jakkolwiek okoliczność, iż w centrum życia polskiego katolicyzmu, papieskim Krakowie, chęć przystąpienia do 6-letnich studiów w seminarium zgłosił tylko jeden kandydat, zawiera już mocne memento dla hierarchów reprezentujących polski katolicyzm krucjatowy. Z podniesionym palcem, gotowym do pogrożenia wszystkim spod tęczowego znaku, importowanego z Brukseli i Berlina.
Przed takim Kościołem ratunku nie ma. Czasy krucjatowego, upolitycznionego katolicyzmu się skończyły. Czego dostojni pasterze nie do końca są świadomi.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.