„Jednak wiedział” – tak przynajmniej pod koniec września 2023 roku skonstatował Giovanni Coco, włoski historyk, który jako jeden z nielicznych wybrańców uzyskał dostęp do tajnego archiwum papieża Piusa XII. „Wiedział” odnosi się do wiedzy papieża o Holocauście. I do jego milczenia wobec ludobójstwa Żydów podczas II wojny światowej. Z czego czyni mu się zarzut, rzucający cień na cały pontyfikat. Ostatni w wielkim stylu inkwizytorskim. Ostatni, w którym papiestwo orbitowało na parnasie władzy dusz.
Ale skąd pewność, że „wiedział”?
Giovanni Coco wydobył z niebytu pożółkły list. Figuruje na nim data 14 grudnia 1942. Napisał go niemiecki jezuita Lothar König. I skierował prosto do rąk prywatnego sekretarza papieża ojca Roberta Leibera. Też jezuity. König i Leiber znali się jak łyse konie. Korespondencja między nimi musiała ciągnąć się latami, choć list pozostaje na razie jej jedynym wydobytym na światło dzienne dowodem. König bez ogródek donosi o obozach koncentracyjnych w Bełżcu i Auschwitz, gdzie w krematoryjnych piecach „ginie dziennie do 6 tysięcy ludzi, Polaków i Żydów”. Wynika z tego, że epistoła stanowiła koronny dowód na istnienie przepływu strumienia informacji do Watykanu o zbrodniach reżimu Hitlera. I że Głowa Kościoła wiedziała nie tyle o istnieniu obozów koncentracyjnych, ile o tych, w których kominy dymiły pełną parą, a eksterminacja odbywała się na skalę przemysłową.
Watykan decyzją papieża Franciszka dopiero na wiosnę 2020 roku udostępnił, oczywiście ograniczonemu gronu zacnych historyków z całego świata, zamknięte na cztery spusty archiwum Piusa XII. Wybrani historycy zabrali się za studiowanie tysięcy dokumentów. Po 5 dniach z powodu epidemii koronawirusa archiwum zamknięto. I ponownie otwarto w 2021 roku. Penetracja spuścizny Piusa XII miała wnieść snop zbawczego światła do podjęcia ostatecznej decyzji o jego beatyfikacji. Wszczęto ją w 1967 roku. I na skutek wątpliwości istniejących w samym Kościele katolickim ślimaczy się do dzisiaj.
Odkrycie włoskiego historyka nie wyważa drzwi. Już wcześniej, tym razem mniej zacny historyk z Niemiec, Hubert Wolf, natknął się w archiwum Piusa XII na gigantyczną ilość listów w liczbie około 15 tysięcy. Pisali je do papieża sami Żydzi. „Ratuj nas, Ojcze św.”, rozpaczliwe wezwanie powtarza się w nich jak mantra. Wolf nosił się z zamiarem napisania biografii Piusa XII. Ale odstąpił od tego zamiaru. „Biografia papieża, jasne, szlachetna idea! Ale historie tysięcy ludzi, znanych z imienia i nazwiska, których naziści zamierzali zniszczyć, przywrócić teraz na powrót do życia i w pamięci ludzkości, by raz jeszcze przemówili swoim głosem, brzmi może nabożnie, ale być może to zadanie zlecił mi dobry Bóg. Jako niemieccy teolodzy i historycy nie możemy tego wyzwania ani etycznie, ani naukowo zignorować”. W najbliższych latach wszystkie 15 tysięcy błagalnych próśb zostanie opracowanych i zedytowanych. Wraz z krótkim biografiami zostaną w ramach mamuciego projektu umieszczone w cyfrowym banku informacji.
Ale czy Pius XII spełnił oczekiwania eksterminowanych Żydów? O to właśnie od samej jego śmierci w 1958 roku toczy się spór.
Już po śmierci papieża (1958), podczas procesu beatyfikacyjnego, jego sekretarka, niemiecka siostra Pascalina Lehnert zeznała, że Pius XII zredagował nawet dokument potępiający deportacje Żydów do obozów koncentracyjnych i zamierzał go pierwotnie opublikować w watykańskim dzienniku „L'Osservatore Romano”. Ostatecznie wstrzymał się ze swoim zamiarem: „Skoro list protestacyjny biskupów holenderskich spowodował deportację 40 000 Żydów, to mój protest może kosztować życie i 200 000 Żydów”, cytowała Pascalina Lehnert słowa Piusa. Według jej relacji protestacyjna nota papieża została spalona. Istotnie, udokumentowana jest liczba 92 katolickich konwertytów z Holandii, którzy zostali deportowani i zamordowani w ramach odwetu za interwencję holenderskich biskupów.
Papież jednak tkwił w dylemacie moralnym. W liście do włoskiego kapelana Don Pirro Scavizziego napisał: „Wielokrotnie rozważałem, czy nie ekskomunikować narodowego socjalizmu, by w ten sposób wobec cywilizowanego świata napiętnować bestialstwo mordu na Żydach. Jednakże po przelaniu wielu łez i po długich godzinach modlitw doszedłem do przekonania, że oficjalny protest nie polepszy, tylko pogorszy los Żydów”.
Więc zapobiegł tylko gorszemu. Dlatego napiętnowanie Holocaustu i potępienie nazizmu przez Piusa XII kryło się za eufemizmami, które wypowiedział podczas orędzia na Boże Narodzenie 1941 i 1942 roku. Dał on tam wyraz trosce o „setki tysięcy niewinnych ludzi, którzy tylko na podstawie przynależności do takiej, a nie innej rasy lub narodowości wydani są na pastwę śmierci”. W przekonaniu o jednoznacznym, mimo wszystko, brzmieniu swojego orędzia utwierdziły go reakcje prasy amerykańskiej. Na boże narodzenie 1941 roku „New York Times” wyrokował: „Głos papieża Piusa XII jest samotnym głosem rozlegającym się w ciemnościach milczenia, które w tegoroczne Boże Narodzenie spowija Europę. To głos jedynego rządzącego na europejskim kontynencie, który się odważa przemówić. Nie ulega żadnej wątpliwości, że cele nazistów są sprzeczne z pojmowanym przez papieża chrystusowym pokojem”. Rok później ten sam „New York Times” pisał: „W tegoroczne Boże Narodzenie tylko papież jako jedyny na milczącym kontynencie podnosi głos protestu, przy czym Pius wyraża się tak dosadnie, jak każdy mąż stanu sprzymierzonych z nami państw. Ale od potępienia niedemokratycznych metod nazistów do napiętnowania genocydu na Żydach droga prowadziła daleka. Niemniej i Żydzi zrozumieli papieski eufemizm”.
„Naród Żydowski nie zapomni tego, co Jego Świątobliwość uczyniła dla naszych nieszczęsnych braci i sióstr w godzinie najcięższej dla nich próby”, wyznał Yitzhak Halevi Herzog jeszcze podczas wojny (1944). Także strona niemiecka odczytała poczynania papieskie jako jednoznaczne ujęcie się za Żydami. Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy orędzie bożonarodzeniowe szczegółowo analizował. I stwierdził, że w Watykanie rezyduje „wróg Rzeszy”. W podobnym duchu wypowiedział się minister spraw zagranicznych Hitlera, Joachim v. Ribbentrop. 14 marca 1940 roku „New York Times” donosił o jego spotkaniu z papieżem, podczas którego wysłannik Hitlera zarzucał Głowie Kościoła przejście na aliancką stronę.
Rezygnując z oficjalnego potępienia zbrodniczego genocydu, wychowany w watykańskiej szkole dyplomacji Pius uruchomił na rzecz wsparcia Żydów jej zakulisową formę. Żydów w Rzymie ściągnął pod ziemię. Dosłownie. Zatrudnił ich do podziemnych prac w bazylice watykańskiej, czym ściągnął ich z oczu Gestapo i SS, by nie szwendali się na ulicach włoskiej stolicy. Z prożydowską misją wysłał 21 czerwca 1943 do Hitlera monsignore Cesare Orsenigo. Misja zakończyła się jednak fiaskiem. Obrońcy Piusa XII przytaczają tę misję jako dowód na zaangażowanie się papieża w kwestii obrony Żydów. Ale czyż nie musiało stać się wtedy dla niego jasne, że zbrodniczej maszynerii Hitlera nie powstrzyma nikt z wyjątkiem zwycięstwa Aliantów i że pomimo dyplomatycznego nabrania wody w usta niemieccy katolicy żydowskiego pochodzenia i tak będą nieuchronnie deportowani?
Sensacyjne odkrycie listu w archiwum watykańskim dowodzi przede wszystkim, że być może jako polityk Pius XII zachował się najlepiej, jak w tej tragicznej chwili mógł się zachować. Ale w momencie, kiedy wystawiona na zapędy politycznego gangstera Hitlera ludzkość potrzebowała przewodnika, a Pius XII aspirował przecież do roli reprezentanta innego, moralnego porządku, papież okazał się tylko politykiem.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.