Cała Polska szuka zaginionego balonu znad Białorusi, a tymczasem to może nie być balon, tylko Niezidentyfikowany Obiekt Latający.
Kilka dni temu miała miejsce rocznica niezwykłych wydarzeń. Czterdzieści pięć lat temu, 10 maja 1978 r. 71-letni Jan Wolski ze wsi Emilcin miał spotkać kosmitów. Rolnik zwrócił uwagę na ich czarny strój, pokrywający dokładnie całe ciało, spod którego wystawały jedynie zielone dłonie i twarze. Jego towarzysze podróży, bo jechali z nim konnym wozem, mieli skośne oczy i wystające kości policzkowe. „Rozmawiali bardzo drobnym głosem, którego ja nie znam”, stwierdził Wolski. – „Zauważyłem jakiś samochód w powietrzu. Trochę mnie to zdziwiło, że samochód może unosić się w powietrzu, i na dół troszkę i wzwyż, o jakie pół metra”. Tylko zeznania Wolskiego potwierdzały obecność kosmitów na ziemiach Polskich. Inni chłopi dostrzegli wprawdzie jakieś ślady na trawie, ale ta podniosła się, a dowody zniknęły.
Dziś w naszym kraju wszystkie służby postawiono w stan gotowości i wysłano w pole, bowiem na naszym niebie znowu pojawił się obiekt. Wprawdzie MON twierdzi, że to balon szpiegowski, ale trudno im wierzyć po tym jak na prawie pół roku zgubili w lesie ruską rakietę zdolną do przenoszenia ładunków jądrowych, o której nie wiedzieli, bo im rzekomo nikt nie powiedział. Wprawdzie trudno uwierzyć, że wojsko zachowało dla siebie informację o pocisku i zataiło je przed MON, bo niby jak (procedury wojskowe to nie ciastka z kremem, których można sobie odmówić) i po co mieliby to zrobić? Żeby nie budzić premiera ze snu, w którym śni bajkę o dobrobycie Polski pod rządami PiS?
Skoro rakieta nie wzruszyła naszych władz i sobie leżała w krzakach aż ją przez przypadek znalazła spacerowiczka, to balon tym bardziej nie wzbudziłby ich zainteresowania. Bo co to za zagrożenie – worek ze szmaty napełniony gazem – to musiało być coś innego. Nikt z tak błahego powodu nie stawiałby na baczność policji, wojska, a tym bardziej nie uruchamiał terytorialsów Macierewicza. Wszystko wskazuje na to, że to poznani przez Jana Wolskiego kosmici powrócili po latach z kolejną kurtuazyjną wizytą. Wprawdzie spóźnili się o trzy dni na okrągłą rocznicę, ale to zapewne z tego powodu, że w kosmosie czas płynie nieco inaczej.
Dziś te tłumy żołnierzy szukają naszych kosmicznych gości po lasach. Znajdą ich o ile kosmici zechcą zostać znalezieni. Mogli już przecież odlecieć do domu rozczarowani brakiem gościnnego przyjęcia przez ministra Błaszczaka i premiera Morawickiego, którzy mówią o nich „balon”. Niestety jedyny balon naszego rządu to do granic możliwości napięta czasza niekompetencji. Tego balonu nie trzeba szukać wystarczy się rozejrzeć. To co chłopakom zginęło w lesie to zwykłe UFO, czyli jak mówi otwartym tekstem wojsko Niezidentyfikowany Obiekt Latający.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.