Hiszpania: transformacja energetyczna

Niemożliwe staje się faktem. Hiszpanie już w tym roku pobiją energetyczny rekord

Zgodnie z obiegowym stereotypem, przestawianie energetyki na odnawialne źródła energii to domena niewielkich państw. Tymczasem Hiszpania już w tym roku ponad połowę produkowanej energii będzie uzyskiwać z OZE.

Mariusz Janik
Elektrownia wiatrowa w Andaluzji. Foto: Konstantin, CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons

Rzut oka na statystyki mógłby utwierdzać w przekonaniu, że na wielkoskalową produkcję prądu – czy szerzej, energii – z odnawialnych źródeł pozwolić sobie mogą nieduże gospodarki, dodatkowo „pobłogosławione” przez naturę. Przykładowo, przygotowany przez amerykańską organizację WiseVoter ranking państw, w których OZE odgrywają największą rolę w produkcji energii elektrycznej, otwierają państwa skandynawskie: Islandia (86,87 proc. produkowanego prądu z OZE), Norwegia (71,56 proc.) i Szwecja (50,92 proc.).

W tym zestawieniu (bowiem podobnych rankingów istnieje wiele, a każdy nieco inaczej szacuje potencjał OZE w miksie energetycznym) to jedyne państwa świata, które przekroczyły symboliczny próg 50 procent energii elektrycznej pozyskanej ze źródeł odnawialnych. We wszystkich wymienionych państwach skandynawskich olbrzymią rolę odgrywają hydroelektrownie, uzupełniane np. geotermią w przypadku Islandii, energetyką wiatrową w Szwecji, czy biomasą w Norwegii. Skandynawowie też znacznie wcześniej niż reszta Europy postawili na źródła odnawialne i opierali się na tym modelu, projektując w miarę potrzeb dalszy rozwój sektora energetycznego.

Taki poziom wykorzystania OZE wydawał się nieosiągalny dla innych krajów europejskich. Tymczasem okazuje się, że lada chwila ów próg 50-procentowego udziału OZE w produkcji energii elektrycznej przekroczy Hiszpania – twierdzą analitycy norweskiego ośrodka analitycznego Rystad Energy.

Udany model rozwoju OZE

„Przez dziewięć godzin w ostatni wtorek krajowa sieć energetyczna doświadczyła przedsmaku nadchodzącej uczty odnawialnej energii” – pisał kilka tygodni temu, odnosząc się do wtorku 16 maja, hiszpański dziennik „El Pais”. – „Przez dziewięć godzin, między 10 rano, a godziną 19 wieczorem, produkcja zielonej energii z nadwyżką zaspokajała zapotrzebowanie kontynentalnej części kraju. Ten próg bywał przekraczany w przeszłości, ale jeszcze nigdy taka chwila nie trwała tak długo. A wszystko zdarzyło się w zwykły, pracujący dzień tygodnia, gdy konsumpcja jest wyższa niż w święto czy weekend” – opisywała gazeta.

Hiszpańska gospodarka należy do pięciu największych gospodarek w Europie (inne to Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania) i już sam jej „kaliber” miał utrudniać – jeśli nie umożliwiać – przestawianie energetyki na źródła odnawialne, w oczach wielu ekspertów z branży „niestabilne”. Tymczasem – jak podkreślają analitycy Rystad Energy – już dekadę temu kolejne rządy w Madrycie zaczęły dynamicznie rozwijać farmy wiatrowe i fotowoltaiczne.

„Szczególnie odnosi się to do lądowych farm wiatrowych, na które Hiszpanie postawili wyjątkowo wcześnie, a które dziś odpowiadają za 20 proc. produkcji energii elektrycznej” – piszą autorzy analizy. – „Za tym poszły w ostatnich latach projekty fotowoltaiczne, które znacznie podniosły moce wytwórcze i produkcję. Wreszcie jest hydroenergetyka, niegdyś najważniejsze źródło odnawialnej energii w Hiszpanii, która dziś wciąż odpowiada za około 10 proc produkcji” – dodają.

– Osiągnięcia Hiszpanii nie są zatem zaskoczeniem, biorąc pod uwagę historię strategicznych inwestycji w tym kraju i dosyć wcześnie podejmowane decyzje o transformacji. Ten rozwój powinien być jasnym przykładem dla innych oraz świadectwem, że da się osiągnąć czystszą energię przyszłości – podsumowuje Fabian Ronningen, jeden z analityków norweskiej firmy.

Niskie ceny prądu w Hiszpanii

Mało tego, Hiszpanie nie mają zamiaru zwalniać tempa tego rozwoju. Jeśli ich plany się ziszczą, to już w 2030 roku udział OZE w produkcji energii elektrycznej dobije 74 proc. – co oznaczałoby wysforowanie się przed Norwegów w globalnym zestawieniu. Oczywiście, dojście do tego poziomu nie będzie proste – cały proces transformacji kilkakrotnie hamował, ostatni raz pod wpływem ubiegłorocznego europejskiego kryzysu energetycznego – ale pewne korzyści Hiszpania odczuwa już dziś: cena energii jest na Półwyspie Iberyjskim 34 proc. niższa niż w sąsiedniej Francji, a Hiszpanie z importerów energii stali się jej eksporterami. Jak wylicza „El Pais”, głównymi odbiorcami nadwyżek produkowanego w Hiszpanii prądu są Francja i Portugalia, ale od czasu do czasu zapotrzebowanie zgłaszają też Andora i Maroko.

Co więcej, jak wskazywał po „historycznym” 16 maja „El Pais”, pełne zaspokojenie potrzeb energetycznych kraju zbiegło się z wyłączeniem trzech z siedmiu reaktorów nuklearnych pracujących na potrzeby hiszpańskiej energetyki (w dwóch reaktorach zmieniano paliwo, w jednym stwierdzono „elektryczną anomalię”, której postanowiono się bliżej przyjrzeć). – Do 2030 r. Hiszpania będzie miała o trzy reaktory mniej i wygląda na to, że OZE z powodzeniem rozwiążą ten problem same – komentował Pedro Fresco, który odpowiadał za transformację energetyczną regionu Walencja.

Wszystko wskazuje na to, że Madryt będzie chciał przenieść swoje doświadczenia na poziom europejski: transformacja energetyki będzie jednym z wiodących tematów rozpoczynającej się 1 lipca prezydencji Hiszpanii w UE. – Myślę, że wszyscy zgodzimy się, iż Europa nie powinna ponownie znaleźć się w takiej sytuacji, w jakiej znalazła się 24 lutego ubiegłego roku – mówił w wywiadzie dla francuskiej stacji France24 Jose Manuel Albares, minister spraw zagranicznych Hiszpanii.

– To oznacza reformę naszego rynku energii. Po pierwsze, dokończenie budowy interkonektorów. Po drugie, nacisk na rozwój odnawialnych źródeł energii, bo ile OZE w miksie energetycznym, tyle niezależności energetycznej ma dany kraj. I po trzecie, utrzymanie systemów takich jak limity na ceny gazu, jakie mamy dziś na Półwyspie Iberyjskim, by upewniać się, że przejdziemy kryzys – wyliczał szef hiszpańskiej dyplomacji zadania na czas prezydencji. Polska może presję przedstawicieli Madrytu odczuć, tym bardziej że rząd w Warszawie lubuje się w rozwiązaniach takich jak „reguła 10H”, która przez lata blokowała rozwój lądowej energetyki wiatrowej, niedawne zmiany w przepisach dotyczących projektów fotowoltaicznych, które branża OZE okrzyknęła „nowym 10H”, czy pomysł na odebranie producentom zielonej energii w zasadzie całości zysków z dodatkowej działalności związanej z prowadzoną działalnością.


Przeczytaj też:

Małe szanse na dekarbonizację Ameryki

USA uważa się za jednego z największych producentów dwutlenku węgla na naszej planecie. Czy to może zmienić się w ciągu najbliższych trzech dekad? Demokraci uważają, że przyjęta przez Kongres USA Ustawa o redukcji inflacji (IRA) wprowadza Amerykę na przyspieszoną ścieżkę do osiągnięcia „Net zero”...

Mad Max 6 w realnym świecie

Rozbuchany konsumpcjonizm, ogromne zapotrzebowanie na energię i surowce, deficyt żywności, rosnąca liczba ludzi... Nasz świat musi upaść.

Ratujmy się przed węglem

"Węgiel to podstawa naszej energetyki, nie chcemy z niego rezygnować" – oświadczył podczas swojego expose premier Mateusz Morawiecki. To założenie okazuje się dzisiaj katastrofalne w skutkach, i to nie tylko dla naszej energetyki, ale przede wszystkim dla zdrowia.

Dlaczego potrzebujemy węgla dla zielonej transformacji?

Załóżmy, że zamkniemy wszystkie elektrownie węglowe, gazowe i jądrowe. Będziemy potrzebowali więc mnóstwa turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych. Bynajmniej nie będą one budowane z trawy, drewna i torfu.

Zielona transformacja, czy spekulacyjna pułapka?

Zielona transformacja energetyczna jest konieczna, a zatem nieuchronna. Problem leży jednak w kryteriach osiągania celów klimatycznych, bo to z nich wynika ogromne ryzyko. Chodzi o koncepcję ESG grożącą światu zieloną bańką spekulacyjną. Prawda jest taka, że szczytny cel ratowania Ziemi przechwyc...

Podatek nadzwyczajnego populizmu

To, że rząd chce nałożyć podatek od zysków nadzwyczajnych na spółki energetyczne, można uznać za przejaw taniego populizmu. Wszak od dawna firmy te są chłopcami do bicia dla opinii publicznej – nie dość, że drogo liczą sobie za paliwo, to jeszcze zanieczyszczają planetę. Próbę nałożenia podobnego...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę