Kilicdaroglu zmierzy się w wyborach oczywiście z obecnie urzędującym prezydentem Recepem Erdoganem. Teoretycznie sprzyjać mu może zmęczenie Turków 20-letnimi rządami Erdogana, a także szalejąca inflacja oraz kryzys zaufania do władz związany z potężnym trzęsieniem ziemi, które w lutym spustoszyło część Turcji. Teoretycznie. Bo w badaniach opinii publicznej obecny prezydent wciąż trzyma się mocno. Sondaże przeprowadzane w styczniu dawały Erdoganowi duże szanse na zwycięstwo. Miał w nich od 39 proc. do 50 proc. poparcia. Sondaż, jaki przeprowadzono w końcówce lutego, okazał się dla niego też zadziwiająco dobry. Obecny prezydent uzyskał w nim aż 49,8 proc. poparcia. Niewiele dzieliło go więc od zwycięstwa już w pierwszej turze. Kilicdaroglu miał w nim 21,7 proc. W sondażu tym byli również uwzględnieni: Mansur Yavas, burmistrz Ankary reprezentujący CHP, mający 9,6 proc. oraz Ekrem Imamoglu, burmistrz Stambułu (również z CHP), cieszący się poparciem 6,9 proc. wyborców. Selahattin Demirtas, jeden z szefów lewicowej partii HDP, uzyskał natomiast 6 proc. Wygląda więc na to, że turecka opozycja jest słaba. Cuda jednak się zdarzają, a do maja jest jeszcze sporo czasu. Może więc uda się jej zmniejszyć dystans sondażowy.
Od wyników tych wyborów będzie zależało m.in. to, czy pod względem gospodarczym Turcja będzie coraz bardziej upodobniać się do Wenezueli i czy bank centralny nadal będzie wypełniał wolę prezydenta, czy też odzyska niezależność. Na razie powrócił on do luzowania polityki pieniężnej. Na swoim lutowym posiedzeniu obniżył główną stopę procentową o 50 pb., do 8,5 proc. Najbardziej "gołębie" prognozy (spośród projekcji analityków zebranych przez agencję Bloomberga) mówią, że w drugim kwartale może ona zejść do 8 proc. To, co będzie później, będzie zależało od wyniku wyborów prezydenckich. Wygrana Erdogana najprawdopodobniej oznaczałaby kontynuację dotychczasowej polityki pieniężnej. W najbardziej "gołębiej" prognozie główna stopa procentowa zostałaby obcięta do 7 proc. Zmiana władzy oznaczałaby natomiast zwrot w polityce banku centralnego. I dlatego Goldman Sachs i JPMorgan Chase prognozują, że już w trzecim kwartale główna stopa procentowa w Turcji może sięgnąć 30 proc., a Barclays spodziewa się, że wyniesie ona 25 proc. Tureckie wybory są więc dla inwestorów wielkim zakładem hazardowym.