Wojna stała się modnym trendem. Po stronie Rosji stoją tylko opłacane trolle i pożyteczni idioci. Wszyscy zdrowo myślący ludzie wspierają Ukrainę, czyli zapewne także twój „twór” w temacie. Na naszych oczach tworzy się nowa kultura związana z odbiorem wojny. Każdy konflikt powodował tego typu reakcje artystów, ale nigdy kultura nie była tak nabrzmiała i łatwo dostępna. Teraz może tworzyć ją każdy, choć nie każdy powinien.
Współczesna wojna buduje zasięgi, niezależnie czy tworzysz memy, muzykę czy fotografię aktową, do mody trzeba się dostosować. Staje się to często niesmaczne. Wydaje się, że zapominamy o dramacie ludzi, którzy w tej wojnie walczą i giną. Powstaje czcze poparcie, które mimo że często ładnie i kreatywnie wykonane, nie niesie za sobą zrozumienia dla sytuacji. Podpinamy się do trendu, w którym lubimy niebiesko-żółtych, a nie lubimy biało-niebiesko-czerwonych.
Efektem tego jest spłycanie wojny, często w nawiązaniu do pop-kultury. Powstają streetart-y z Putinem-Voldemortem i Zełenskim-Harrym Potterem. Tylko że to nie jest bitwa o Hogwart, tu giną ludzie z krwi i kości, a nie z papieru i farby drukarskiej. Putin nie ma czarnej różdżki, ma za to czerwony przycisk i kilka tysięcy głowic nuklearnych.
Nie należy też być przesadnie poważnym, szczególnie gdy część ukraińskiego przekazu też jest w humorystycznym tonie. Jak np. ukraińscy żołnierze robiący sobie zdjęcie w pozach kozaków piszących list do sułtana z obrazu Ilji Riepina. Mnie też bawią memy o dwóch bardzo ciężkich organach prezydenta Zełenskiego lub pierwszej w historii narodu romskiego dywizji pancernej.
Śmiech jest nam potrzebny, jak mieli byśmy żyć w poczuciu stałego lęku? Dobrze, że żartujemy, w okupowanej Polsce też śmiano się z nazistów. Boję się tylko tego, iż dzisiejsza monetyzacja kontentu i łatwość jego tworzenia sprawi, że w naszych głowach rozmyje się to, co naprawdę ważne. Na razie pamiętamy, cały czas, napędzani potrzebą pomocy uchodźcom, boję się jednak, że gdy pierwsza energia opadnie, zamiast obstrzeliwanych ogniem rakietowym miast będziemy pamiętać modę na memy o walecznych ukraińskich traktorzystach i Putina-Saurona.
Może nie mam racji, może to lęk na wyrost. Marzę o tym, by ta siła, jaka jest teraz w narodzie trwała aż do końca tej wojny i nigdy nie zastąpiły jej nietrafione analogie lub niesmaczne pseudoartystyczne twory. Chociaż to może one są jej paliwem. Jednej rzeczy nie można nam odmówić, żyjemy w ciekawych czasach.