Mistrzyni Wisława Szymborska miała rację. Śmierć opiekuna to jedno z najbardziej traumatycznych doświadczeń, jakie może przytrafić się zwierzęciu. Jest także druga strona medalu, gdyż i właściciele zwierzaków odczuwają często strach na myśl o tym, jaki los spotka pupila po ich śmierci. Nie każdy jest królową Elżbietą, która zostawia stadko swoich Corgi w rękach grona specjalistów, zapewniających im dożywocie w warunkach lepszych od tych, w jakich funkcjonuje większość ludzi. Nie każdy ma też rodzinę lub bliskich, na których mógłby w tej kwestii liczyć, a wizja skazania przyjaciela na schroniskowy boks jest naprawdę dramatyczna.
Czy to jednak znaczy, że nie istnieją żadne sposoby na zabezpieczenie czworonoga na wypadek naszej śmierci? Rzecz jasna nie zostanie on naszym spadkobiercą w dosłownym znaczeniu tego słowa. W świetle polskiego prawa zwierzęta nie mogą dziedziczyć, a zatem sensacyjne opowiastki o kotach i psach będących dziedzicami milionowych fortun można włożyć między bajki. Owszem, niektóre ustawodawstwa dopuszczają takie sytuacje. W 2011 roku najbogatszym kotem na świecie został włoski dachowiec Tomassino. Ekscentryczna krezuska Maria Assunta przygarnęła błąkającego się zwierzaka, a następnie zapisała mu w testamencie 11 milionów euro, które odziedziczył po śmierci swojej pani. W praktyce fortuna trafiła do Fundacji, pod której opieką umieszczono Tomassino. W swoim czasie media prześcigały się także w spekulacjach odnośnie do tego, czy podobne szczęście nie uśmiechnie się także do kota Karla Lagerfelda lub szympansa Michaela Jacksona.
Tego typu romantyczne historie z pewnością nie powtórzą się jednak na polskim gruncie, gdyż nasze prawo nie pozostawia w tej kwestii złudzeń – dziedzicem może zostać wyłącznie osoba fizyczna lub prawna. Tymczasem zwierzę w rozumieniu prawa cywilnego co prawda nie jest rzeczą, ale odnoszą się do niego przepisy dotyczące rzeczy, toteż wspomniany wcześniej zapis automatycznie wyklucza możliwość wejścia przez nie w rolę spadkobiercy. Po śmierci właściciela staje się ono składnikiem spadku. Jak zatem można inaczej pomóc „osieroconemu” czworonogowi?
Istnieje na to kilka sposobów. Do najbardziej popularnych środków należą polecenie testamentowe (art. 982 k.c.) i zapis testamentowy (art. 968 k.c.). Czym różnią się od siebie te dwie konstrukcje?
W przypadku polecenia testamentowego spadkodawca może w testamencie nałożyć na spadkobiercę lub na zapisobiercę obowiązek oznaczonego działania, lub zaniechania, nie czyniąc nikogo wierzycielem. Jeżeli osoba, na której rzecz został uczyniony zapis z obowiązkiem wykonania polecenia, nie chce lub nie może być zapisobiercą, spadkobierca zwolniony od obowiązku wykonania zapisu powinien w przypadku braku odmiennej woli spadkodawcy polecenie wykonać. Wykonania polecenia może żądać każdy ze spadkobierców, jak również wykonawca testamentu, chyba że polecenie ma wyłącznie na celu korzyść obciążonego poleceniem. Jeżeli polecenie ma na względzie interes społeczny, wykonania polecenia może żądać także właściwy organ państwowy. Choć można dochodzić wykonania polecenia, to brakuje niestety jakiegokolwiek mechanizmu wyegzekwowania wykonania polecenia i zastosowania w tym celu przymusu państwowego.
W przypadku zaś zapisu testamentowego spadkodawca może zobowiązać spadkobiercę ustawowego lub testamentowego do spełnienia określonego świadczenia majątkowego na rzecz oznaczonej osoby. Stosunek prawny powstający na skutek zapisu zwykłego pomiędzy zapisobiercą a obciążonym jest stosunkiem zobowiązaniowym, a prawo zapisobiercy ma charakter wierzytelności. Na podstawie tej wierzytelności zapisobierca może żądać od obciążonego wykonania zapisu. Zapisobierca zwykły nie nabywa z chwilą otwarcia spadku zapisanego mu prawa, lecz tylko wierzytelność przeciwko obciążonemu o wykonanie zapisu. Prawo będące przedmiotem zapisu przejdzie na zapisobiercę dopiero w wyniku wykonania zapisu przez obciążonego. Zapis może zostać uczyniony pod warunkiem lub z zastrzeżeniem terminu. Nie mając pewności co do sprawowania należytej opieki nad zwierzęciem przez spadkobierców, można uczynić zapis na rzecz Fundacji, w którym zapisujemy zwierzę Fundacji oraz środki pieniężne w oznaczonej kwocie. Możemy zapisobiercę obciążyć poleceniem albo dokonać zapisu bez polecenia.
Jeżeli zatem komuś mocno leży na sercu los pupila, powinien rozważyć zastosowanie jednego z powyższych sposobów na zabezpieczenie jego dobrobytu po swoim odejściu. Pamiętajmy, że jeżeli tego nie uczynimy, to zwierzak trafi w ręce spadkobierców, którzy będą mogli nim zupełnie swobodnie dysponować. Niestety zdarzały się przypadki, że niechętni związanym z tym obowiązkom nowi właściciele zgłaszali, iż zwierzę im uciekło. Pomimo tego, że były wykonane na rzecz tych zwierząt testamentowe zapisy, prawo miało związane ręce i nie mogło w żaden sposób zweryfikować tej wersji, a w konsekwencji – wyegzekwować wypełnienia zapisu. Jeżeli chcemy zminimalizować ryzyko realizacji i takiego scenariusza, warto rozważyć uczynienie zapisu z warunkiem rozwiązującym, w którym utrata zwierzęcia (czyli także jego ucieczka) kończy wypłatę zapisu. Taki stan rzeczy z pewnością zachęci spadkobiercę do większej ostrożności oraz dbałości o czworonoga.
Nad wykonaniem postanowień powinien czuwać wykonawca testamentu – najlepiej niemający żadnego związku z osobą, której zapisane zostało zwierzę oraz środki na sprawowanie opieki.
Wszyscy borykamy się z obawami, jaki los czeka po naszym odejściu najbliższych nam ludzi. Z tego powodu porządkujemy swoje sprawy, sporządzamy testamenty i zapisy, zabezpieczamy dzieci, wnuki, małżonków, krewnych i przyjaciół. I chociaż wszystkie te działania są jak najbardziej słuszne i uzasadnione, to nie zapominajmy przy nich o naszych braciach mniejszych. Oni, w przeciwieństwie do kierowanych często pazernością i chciwością ludzi, nie będą się o nic dla siebie upominać. Co nie znaczy, że niczego nie potrzebują. Dostrzeżenie tych niemych potrzeb oraz sprostanie im jest obowiązkiem każdego dobrego, odpowiedzialnego i kochającego swojego zwierzaka opiekuna.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.