Kodeks pracy a prawa zwierząt

Członek rodziny to nie jest „tylko” zwierzę

Prawo pracownika do płatnego urlopu w związku z chorobą domowego zwierzęcia i koniecznością sprawowania opieki nad nim to z jednej strony kwestia godności człowieka i jego podopiecznego, a z drugiej – praktyczna i coraz bardziej potrzebna odpowiedź na wymagania rzeczywistości.

Zofia Brzezińska
Foto: MNH

Model rodziny ulegał nieustannym zmianom na przestrzeni lat. W XXI wieku królujące dotychczas rodziny wielopokoleniowe zastąpiły przeważnie rodziny molekularne. Ostatnio jednak nawet i ta forma rodziny jest coraz rzadziej spotykana. Nieustannie wzrasta bowiem liczba ludzi, którzy decydują się na życie w związku nieformalnym albo życie samotne, a także, korzystając ze swoich praw prokreacyjnych, świadomie rezygnują z rodzicielstwa. Coraz chętniej też na towarzysza codziennego życia wybierany jest za to bliski sercu czworonóg.

Oczywiście konserwatyści, malkontenci oraz zwolennicy teorii o supremacji człowieka mogą na ten stan rzeczy psioczyć i złowieszczo prorokować, że „pies na starość szklanki wody nie poda”, ale z pewnością nie uda im się zawrócić kijem rzeki i wyraźnego trendu już nie zmienią. I całe szczęście, bo najwyższy czas zrozumieć i uszanować prawdę, że każdy ma prawo żyć dokładnie tak, jak chce – z mężem czy żoną, z dziećmi lub bez nich, z partnerem, partnerką czy wieloma z nich jednocześnie, ze zwierzakiem czy też zupełnie samotnie. Dopóki swoimi wyborami nie krzywdzi i nie narusza praw innych osób – ma do nich święte prawo.

Pytanie, kiedy do zrozumienia tej fundamentalnej zasady dorośnie sam ustawodawca, na którego czeka w tej materii wiele poważnych zadań. Przede wszystkim oczywiście usankcjonowanie prawnej sytuacji osób pozostających w różnopłciowych oraz jednopłciowych związkach partnerskich, ale nie tylko. Na zmiany w prawie liczą również niecierpliwie opiekunowie zwierząt domowych, którzy obecnie nie mogą spodziewać się żadnej, nawet symbolicznej formy pomocy ze strony państwa i pracodawcy. A tymczasem relacja pomiędzy człowiekiem a jego zwierzęciem często nie tyle nawet przypomina relację rodzinną, co wprost nią jest. Trzeba też pamiętać, że chore zwierzę jest istotą całkowicie zależną od człowieka, zatem to od działania i zaangażowania tej osoby będzie zależało zdrowie, a nawet życie cierpiącego stworzenia. Nieludzkie i naganne, a zarazem całkowicie nierealne jest wymaganie, aby pracownik był wydajny w pracy kosztem najbliższej dla siebie istoty, jaką często stanowi dla niego właśnie ukochane zwierzę. Równie pilną potrzebą wydaje się także wprowadzenie do Kodeksu pracy prawa do dnia wolnego po śmierci pupila. Opieka nad chorym lub umierającym zwierzęciem to przeważnie zawsze gigantyczny wysiłek pochłaniający astronomiczne zasoby emocjonalne, psychiczne, fizyczne i finansowe. Oczekiwanie, że jego poniesienie pozostanie bez wpływu na jakość świadczonej przez pracownika pracy oraz zaangażowanie w sprawy służbowe, jest abstrakcyjne. W dodatku szkodzi nie tylko samemu pracownikowi, ale również pracodawcy, który ma przecież prawo oczekiwać, że jego podwładny przystąpi do wykonywania swoich obowiązków w odpowiedniej do tego kondycji psychofizycznej.

Czy zatem ustawodawca łaskawie zwróci uwagę na „zwierzolubną” część społeczeństwa i pochyli się nad jej postulatami, czy też dalej będzie udawał, że zwierzęta będące elementem składowym rodzin, podobnie jak rodziny tęczowe, nie istnieją? Obecne prawo, które nie dostrzega wagi relacji człowiek-zwierzę, kreuje lukę i zmusza ludzi do kombinowania. A może ustawodawca ponownie uzna, że na prawo każdego obywatela do decydowania o własnym życiu społeczeństwo (czytaj: Kościół i wyborcy PiS) nie jest jeszcze „gotowe”?


Przeczytaj też:

Darowanemu koniowi możesz w zęby nie zaglądać, ale psu i kotu – powinieneś

Brak w prawie jednoznacznej definicji rasowego psa i kota to gotowe zaproszenie dla oszustów i pseudohodowców, których działalność jest źródłem cierpień zwierząt i problemów ludzi.

Już po Wigilii, zwierzęta przemówiły ludzkim głosem. A kiedy zrobi to PiS?

Nawet gdyby faktycznie popularny, uroczy przesąd o zwierzętach przemawiających w Wigilię stał się rzeczywistością, a do samego prezesa PiS oficjalny apel wystosowałby ukochany kot, to politycy tej partii nadal niestety nie dostrzegliby w braciach mniejszych – ludzi.

Pies też człowiek

Zakochani w swoich pupilach psiarze pragną dla nich wszystkiego, co najlepsze – w tym jak największych możliwości swobody i ruchu. Niestety, często wizja tej wolności kłóci się z oczekiwaniami bardziej sceptycznie nastawionych wobec psów spacerowiczów, którzy chcieliby widzieć każdego czworonoga ...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę