Wejście pod koniec kwietnia w życie ustawy o ochronie dziedzictwa narodowego dotyczącego nazw obiektów przestrzeni publicznej oraz pomników stanowi wyzwanie dla wszystkich, którzy lubują się w strącaniu z niebotycznych wyżyn wywindowanych na piedestał.
Chociaż głównym zamiarem autorów słynnej tzw. Lex Rondo było udaremnienie próby przechrzczenia warszawskiego Ronda Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet, to drzemiący w niej potencjał zakazania politycznym adwersarzom pozbywania się nielubianych przez nich postaci z naszych ulic, skwerów i obiektów przestrzeni publicznej symbolizuje dla wielu pokusę nie do odparcia. W niektórych przypadkach problematyczne działania są jednak uzasadnione, gdyż przecież mamy pełne prawo nie chcieć mieszkać czy nawet spacerować po ulicy gloryfikującej jakiegoś komunistycznego oprawcę czy jakąkolwiek inną niegodną postać. Istotą regulacji jest zakaz (z zastrzeżeniem kilku wyjątków) zmiany nazw obiektów przestrzeni publicznej oraz usuwania pomników należących do „dziedzictwa narodowego”. Czy dokument spełni pokładane w nim nadzieje, czy też zamieni się w wygodny pretekst do kolejnej polsko-polskiej wojenki o historię?
Przede wszystkim nasuwa się pytanie, na jakiej podstawie aparat państwowy rości sobie prawo do arbitralnego ustalania katalogu postaci mieszczących się w szerokim pojęciu dziedzictwa narodowego. Na jakim tytule opiera też swoje roszczenia o ocenianie oraz kontrolowanie zmian w sposobie postrzegania niektórych ludzi, jakie na przestrzeni lat zachodzą w społeczeństwie w sposób naturalny, gdyż zwyczajnie z biegiem lat coraz więcej faktów i okoliczności z przeszłości przedostaje się do świadomości publicznej. Jedni są takim stanem rzeczy zachwyceni, uznając, iż prawda, nawet brutalna, jest zawsze najwyższa wartością, a naród ma bezwzględne prawo do pełnej wiedzy o swoich bohaterach. Inni niechętnie podchodzą do rewelacji sprzed lat, pragnąc, aby nad trumnami niektórych wreszcie zapadła cisza, a społeczeństwo skupiło się na pracy nad przyszłością. I chociaż obie strony mają trochę słuszności w swoich racjach, to naprawdę nie w rozwiązaniu tego odwiecznego sporu tkwi problem z Lex Rondo. Ten przede wszystkim objawia się w tym, że rzeczony akt prawny jest kolejną próbą forsowania przez władzę wyłącznie pożądanego przez nią sposobu myślenia o sprawach publicznych i polityce historycznej, kreowanej przez obóz rządzący wręcz na rację stanu.
Funkcjonowanie Lex Rondo rodzi poważne dylematy nie tylko etyczne i polityczne, ale też prawne. Jak bowiem pogodzić jej ideę chociażby z konstytucyjnym zakazem ograniczania ustawą autonomii samorządu w zakresie decydowania, kto zasługuje na bycie patronem podległego jednostce obiektu (art. 16)? Jak się do pomysłu ustawodawcy ma tutaj kwestia prawa własności, nie tylko publicznej, ale i prywatnej? Co wreszcie, gdy ktoś postanowi zablokować nieakceptowany przez siebie projekt inwestycyjny i pod osłoną nocy postawi na newralgicznym miejscu pomnik osoby chronionej przez ustawę? Inwestor będzie ugotowany i przyjdzie mu pożegnać się z planami? Ta ostatnia obawa wbrew pozorom nie jest abstrakcyjna. Niektórzy zdesperowani ludzie naprawdę są gotowi na wszystko, aby osiągnąć swoje cele, a sąd decydujący się traktować treść ustawy w sposób literalny byłby zmuszony uznać rację „buntownika”.
Mamy w Polsce olbrzymie problemy i bez jałowych kłótni o patronów ulic. Bohaterscy Polacy, którzy byli gotowi przelewać swą krew w obronie ojczyzny, nie robili tego dla sławy, chwały, pieniędzy czy patronatu nad ulicami. Pragnęli, aby Polska była bezpiecznym, spokojnym i szczęśliwym krajem, wolnym od agresji i nienawiści. Jeśli więc do tych ostatnich ma prowadzić nadawanie ulicom nazwisk zasłużonych, to z tego zrezygnujmy. Ulice: Kwiatowa, Chmielna, Bukowa, Różana itp. brzmią pięknie, neutralnie i nie generują złych emocji. A pamięć o bohaterach zatrzymajmy we własnych sercach.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.