Sąd postanowił zlekceważyć decyzję zmarłej kobiety i przyznał połowę spadku po niej synowi, który został wcześniej przez nią wydziedziczony. Wydawać by się mogło, że czasy komuny, kiedy swobodne zarządzanie majątkiem stanowiło fikcję, już dawno minęły i że wola osoby zmarłej powinna być chociażby z powodów czysto etycznych traktowana bardzo poważnie. Jak jednak widać, niestety w naszym kraju nie mamy gwarancji, że przynajmniej po śmierci nasze zdanie będzie dla państwa cokolwiek znaczyło.
Kodeks cywilny nie pozostawia w tych kwestiach wątpliwości: spadkodawca dysponuje pełną dowolnością w zakresie rozporządzania swoim majątkiem na wypadek śmierci. Prawo roztacza jednak nad bliskimi (zstępnymi, małżonkiem oraz rodzicami) spadkodawcy parasol ochronny w postaci prawa do zachowku. Istnieją jednak ludzie, których naganna postawa wobec zmarłego sprawiła, że nie zasługują oni i nie powinni otrzymać nawet zachowku. Sposobem na pozbawienie ich tej formy zysku jest wydziedziczenie, które może nastąpić w kilku sytuacjach.
Najpopularniejszą przesłanką jest uporczywe niedopełnianie względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych. Ponadto wystarczającą podstawą do wydziedziczenia jest umyślne przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności albo rażącej obrazy czci spadkodawcy lub jego osób najbliższych. Ustawodawca stwarza też możliwość pozbawienia prawa do zachowku w przypadku postępowania uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Osoba wydziedziczona traktowana jest tak, jakby nie dożyła otwarcia spadku.
Ustawodawca stoi jednak na stanowisku, że sprawiedliwość wymaga wysłuchania racji obu stron. Dlatego osoby, które nie zgadzają się z powodami wydziedziczenia i uważają je za niesłuszne, mają możliwość zawalczyć o zmianę tej decyzji i otrzymanie zachowku. Całkiem realny jest przecież scenariusz, w którym spadkodawca chce odebrać im prawo do zachowku z błahego powodu, zasłaniając się pretekstem w postaci przesłanek ustawowych. Narzędziami służącymi do osiągnięcia celu mogą okazać się w tym przypadku: podważenie wydziedziczenia lub też wniosek o stwierdzenie nieważności całego testamentu (skoro cały dokument zostanie uznany za nieważny, to również jego część dotycząca wydziedziczenia, a wydziedziczyć można tylko i wyłącznie poprzez testament). Drogą do wykazania swojego prawa do zachowku może być także udowodnienie, iż spadkodawca zdążył przebaczyć wydziedziczonemu.
Jak więc widać na powyższych przykładach, spadkobierca nie jest zupełnie bezbronny i ma możliwość powalczyć o zachowek. Zasadą nadrzędną pozostaje jednak fakt, iż ta inicjatywa musi wyjść od niego. Bulwersującą i zupełnie nieuzasadnioną okolicznością jest zastępowanie go w tej roli przez sąd, który – w przedmiotowym przypadku – wykroczył poza swoje kompetencje, traktując testament zmarłej jako nieważny. Ewidentnie zlekceważył legalny dokument i postąpił zgodnie z zasadami dziedziczenia ustawowego, które nie powinno być stosowane w sytuacji, gdy zmarły pozostawił testament. To jaskrawe naruszenie prawa skłoniło do interwencji nawet Rzecznika Praw Obywatelskich, który wniósł do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną. Pozostaje mieć nadzieję, że był to tylko incydentalny przypadek będący skutkiem niedopatrzenia, a nie znak nadciągającej w sądownictwie tendencji do samowolki dopuszczającej ignorowanie treści ważnych dokumentów.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.