Nowa koalicja rządząca będzie musiała uzbroić się w cierpliwość, próbując odwracać reformy wprowadzane przez PiS w sądownictwie.
Już w grudniu zwycięska koalicja może przyjąć w Sejmie uchwały kwestionujące legalność składu Krajowej Rady Sądownictwa oraz zasiadających w Trybunale Konstytucyjnym tzw. sędziów dublerów. Takie działania zostały zapisane w umowie koalicyjnej i mają być pierwszych krokiem w kierunku przywracania praworządności przez Donalda Tuska.
Operacja ta nie będzie prosta. Sejm dysponuje dziś odpowiednią większością, aby uchwały przyjąć, problem może pojawić się jednak w kwestii ich wykonalności. Jest mało prawdopodobne, aby uchwały doprowadziły do dobrowolnej rezygnacji zasiadających w TK tzw. sędziów dublerów i wprowadzenia na ich miejsce tych sędziów, którzy zostali wybrani w 2015 roku, a od których ślubowania nie przyjął prezydent.
Raczej należy spodziewać się prawnego klinczu. A sytuacja może zacząć się porządkować dopiero w 2025 roku, w związku z końcem kadencji Andrzeja Dudy oraz przechodzeniem kolejnych sędziów TK w stan spoczynku. Do tego czasu możliwy jest scenariusz ignorowania Trybunału przez rządzącą większość, a nawet niepublikowanie w Dzienniku Ustaw orzeczeń wydanych w składach z udziałem tzw. dublerów.
W przypadku Krajowej Rady Sądownictwa może być podobnie. Uchwała kwestionująca legalność wyboru przez Sejm 15 sędziów-członków KRS zapewne również zostanie przyjęta w grudniu. W tym przypadku jednak, aby doszło do resetu KRS, potrzebna jest nowa ustawa. Koalicja ma już w szufladach projekty ustawy, przygotowane m.in. przez sędziowskie stowarzyszenie Iustitia. Jednak na drodze wejścia w życie zmian może znowu stanąć prezydent. Andrzej Duda w 2017 roku podpisał ustawę wprowadzającą polityczny tryb wyboru sędziów do KRS, mało prawdopodobne jest, aby chciał teraz odkręcać tę reformę, przyznając się do błędu.
Dlatego realnym scenariuszem jest, że prezydent zawetuje ustawę lub skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego, co oznacza, że szybkiej wymiany składu Rady nie będzie.
Proces zmian może nabrać tempa dopiero po wyborach prezydenckich.
KRS może być jednak do tego czasu skutecznie blokowany przez rząd. Proces nominacji sędziów inicjowany jest przez ministra sprawiedliwości. Ten może nie być skłonny do ogłaszania konkursów na wakaty sędziowskie, a od tego zaczyna się cały proces nominacyjny. W efekcie obecna KRS przestanie oceniać i przedstawiać do nominacji prezydentowi nowych sędziów. W ten sposób jej najważniejsza kompetencja zostanie zamrożona. Oczywiście tego rodzaju blokada nie może trwać w nieskończoność, gdyż może zakończyć się zapaścią kadrową Temidy w związku z odchodzeniem sędziów w stan spoczynku. Brak nowych sędziów może uderzyć głównie w sądy rejonowe, które rozpatrują najwięcej spraw.
Dlatego też w tej sprawie nowy rząd musi działać z dużym wyczuciem. Właśnie przez zagrożenia kadrowe nie jest na razie rozważana powszechna weryfikacja sędziów, którzy przeszli przez upolitycznioną KRS. Nagłe odsunięcie od orzekania ponad 2500 sędziów mogłoby doprowadzić do orzeczniczej zapaści i wprost obróciłoby się przeciwko reformatorom, gdyż czas procesów uległby wydłużeniu.
Zatem nowej władzy pozostaje cierpliwość. Czas ten może zostać wykorzystany na przygotowanie przemyślanych zmian odkręcających reformy PiS. Radykalne kroki niosą za sobą zbyt wiele ryzyka, aby mogły być realizowane.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.