Komisja ds. badania wpływów rosyjskich

Sędziowie solidarnie za Konstytucją

Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia nie zostawiło suchej nitki na ustawie o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022. I bardzo słusznie, gdyż naszym rządzącym dawno nie udało się wymyślić aż tak bezczeszczącego Konstytucję bubla. Czy sprzeciw mądrych i wykształconych ludzi cokolwiek jednak jeszcze w tym kraju znaczy?

Zofia Brzezińska
Foto: Lsiekier | Dreamstime.com

Liczba konstytucyjnych przepisów, które udało się temu aktowi „prawnemu” naruszyć, jest zaiste imponująca. Można wręcz odnieść wrażenie, że od pewnego czasu politycy PiS-u grają ze sobą w jakąś chorą grę, w której zwycięstwo odniesie ten, komu uda się zaliczyć więcej przypadków pogwałceń prawa. Niewykluczone, że poziom absurdu w tym kraju niedługo osiągnie taki rozmiar, iż tego typu konkursy będą całkiem jawne i legalne – oczywiście tylko na szczytach władzy, bo co wolno wojewodzie, to nie Tobie, smrodzie.

Naturalnie sędziowie nie zawarli w treści swojego sprzeciwu aż tak dosadnych porównań. Celnie wypunktowali jednak wszystkie powody, dla których wejście wspomnianej ustawy do porządku prawnego w demokratycznym, praworządnym (?) państwie jest skandalem.

Po pierwsze więc: ustawa rażąco narusza konstytucyjne zasady demokratycznego państwa prawnego (art. 2 Konstytucji), trójpodziału władzy i niezależności władzy sądowniczej (art. 10 ust. 1 i 2 oraz art. 175 Konstytucji), czy domniemania niewinności (art. 42 ust. 3 Konstytucji). Trzeba tu z całą mocą podkreślić, że właśnie trójpodział władz jest bezdyskusyjnym i absolutnym fundamentem demokratycznego państwa prawa. Przeniesienie kompetencji w zakresie ustalania odpowiedzialności z niezależnego sądu (art. 45 Konstytucji i art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) na quasi-administracyjny organ polityczny, wyposażony w zastraszające środki represji, jest kolejnym wielce niepokojącym krokiem w kierunku stworzenia państwa autorytarnego.

Po drugie, ustawa narusza zasady obowiązujące w Unii Europejskiej. Stowarzyszenie Iustitia od lat bardzo poważnie przestrzega przed prawnym „polexitem”. Zwróćmy uwagę, jak bardzo brexit wywrócił do góry nogami życie Brytyjczyków, wywierając negatywny impakt na gospodarkę kraju oraz doprowadzając do odrodzenia w tym społeczeństwie nastrojów separatystycznych. Wybitny historyk prof. Norman Davies przewiduje wręcz, iż następstwem brexitu może w kolejnych latach stać się nawet fizyczny rozpad państwa. Zastanówmy się więc – jeżeli tak trudno odnaleźć się poza Wspólnotą państwu równie zamożnemu i silnemu jak Wielka Brytania, to jak w analogicznej sytuacji miałaby przetrwać Polska? Przecież to recepta na szybką i gotową katastrofę. A tymczasem, gdy przedmiotowa ustawa wejdzie w życie, dla naszego państwa trudno będzie znaleźć miejsce w gronie cywilizowanych krajów, zjednoczonych wokół europejskich wartości. A to, jak alarmują sędziowie, może pociągnąć za sobą bardzo konkretne konsekwencje. W najlepszym wypadku doprowadzi do dalszych sankcji za naruszanie praworządności (a pamiętajmy, że aktualnie mamy już naliczoną karę w wysokości pół miliarda euro). W najgorszym – spowoduje faktyczne wypchnięcie Polski z UE, co w obecnej sytuacji geopolitycznej będzie oznaczało nie tylko zapaść gospodarczą, ale również realne zagrożenie bezpieczeństwa polskiej ludności.

Po trzecie, przepisy ustawy są nieprecyzyjne i blankietowe, co stwarza ryzyko wystąpienia poważnych nadużyć. Fakt, że prawo może zostać wykorzystane w walce wyborczej, budzi najgorsze skojarzenia ze „standardami” obowiązującymi w Rosji lub na Białorusi, gdzie aparat państwowy służy też m.in. do walki z przeciwnikami politycznymi oraz własnymi obywatelami. My już odrobiliśmy tę lekcję historii, czego dowodem może być uchylenie przez Sąd Najwyższy wyroków zapadłych w trakcie procesu brzeskiego w 1932 roku przeciwko politycznym oponentom obozu marszałka Piłsudskiego. Sąd Najwyższy wskazał, że śledztwo i proces w rzeczonej sprawie stanowiły przykład instrumentalnego wykorzystania prawa do prześladowania przeciwników politycznych. Sprawa ta powinna stanowić dla rządzących wyrazistą przestrogę przed pokusą zwalczania opozycji za pomocą instrumentów państwa i prawa. Oni tak kochają odwoływać się do historii – niech przynajmniej raz postąpią zatem zgodnie z myślą swoich haseł i pójdą po rozum do głowy, zanim będzie za późno.


Przeczytaj też:

Wszystkie ręce na pokład!

Tegoroczna walka o władzę nad naszym krajem to nie jest zwykła kampania wyborcza. To jest wojna o przyszłość Polski. Ale kiedy się rozglądam dookoła, nie widzę dział, nie widzę czołgów, nie widzę mobilizacji.

Polowanie na czarownice czas zacząć!

Wczoraj polski parlamentaryzm upadł. Zaledwie na kilka dni przed 24. rocznicą pierwszych wolnych wyborów w powojennej Polsce rządząca krajem partia Prawo i Sprawiedliwość wyrzuciła ostatnie ćwierćwiecze polskiej demokracji do śmietnika. Mając za nic prawa obywatelskie zag...

Wszechmocna komisja do polowań na czarownice

Rząd szykuje dla nas kolejną „niespodziankę”. Jest nią przegłosowany w Sejmie projekt ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007–2022. Z tym że pod hasłem „komisja” kryje się tak naprawd...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę