Pamiętam kryzys lat osiemdziesiątych. Wchodziłem wówczas w dorosłość. Pamiętam wakacje, gdzie całe jedzenie trzeba było mieć w plecaku, bo w sklepach był ocet i już. Pamiętam kartki na mięso i jak z tą kartką w garści trzeba było iść do stołówki studenckiej, bo inaczej nie dali obiadu, albo stać w kolejkach po byle jaki kawałek chabaniny. Pamiętam leseferystyczną ustawę Wilczka, która liberalizowała zasady prowadzenia działalności gospodarczej. Pamiętam szczęki i łóżka polowe, na których dorabiali się pierwsi polscy biznesmeni i wybuch nadziei, że może kiedyś będzie normalnie. Pamiętam pierwsze częściowo wolne wybory i wszystkie następne. Pamiętam jak w 1993 ostatni ruski żołnierz opuścił Polskę.
Nie wszystko szło gładko. Raz było lepiej, raz gorzej, ale wszystkich pchała nadzieja, że dogonimy Europę, że wyrównają się, a chociaż zbliżą brzegi dzielącej na przepaści. 1 maja 2004 roku te brzegi zbliżyły się tak bardzo, że udało nam się je przeskoczyć i przez kolejnych kilkanaście lat coraz bardziej zasypywać dzielący nas rów. Może nie jest idealnie, ale w końcu znaleźliśmy się w miejscu, które nam się należy. Staliśmy się europejczykami pełną gębą.
Łatwo sprawdzić jak byłoby gdybyśmy nie podjęli tego wysiłku i pozostali sami. Wystarczy opuścić Unię Europejską (namiastką jest wyjazd na Węgry, tam naprawdę czuć śmierdzący oddech Orbana). Nie trzeba jechać jakoś specjalnie daleko. Wystarczy wycieczka na Ukrainę, Białoruś albo do Rosji (nigdzie na świecie przepaść między bogaczami, a biedakami nie jest tak duża) i otwarte oczy. Po powrocie okazuje się, że na ich tle Polska to bogaty, nowoczesny i uporządkowany kraj. Gdzie działają bankomaty, miasta są oświetlone, prąd w gniazdkach i woda w kranie są w zasadzie zawsze, a bieda i potworne rozwarstwienie nie są obecne na każdym kroku. Myślałem, że w tej wspólnej Europie, dla której przecież jesteśmy ważni, tak jak ona dla nas, nic nam już nie zagraża. Że będziemy wspierać się i razem budować wspólny dobrobyt wszystkich europejczyków. Aż do wczoraj...
7 października 2021 fasadowy Trybunał Juli Przyłębskiej na polityczne zlecenie Jarosława Kaczyńskiego ogłosił: nam się ta Unia nie podoba, nam się podobało jak było za Gierka. Uważamy, że Polska będzie bezpieczniejsza jeśli powiążemy ją z Rosją pod jedynie słusznym kierownictwem Władimira Władimirowicza Putina. Natomiast władzy nie oddamy nigdy, bo przecież zawsze możemy ogłosić stan wyjątkowy, który przedłuża kadencję organów wybieralnych. Nasz przyjaciel Aleksandr zawsze może jakichś uchodźców podrzucić na granicę. W ten sposób pod kierownictwem pierwszego sekretarza Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego, Zjednoczona Prawica obejmie przewodnią rolę w kierowaniu Państwem. Przesadziłem z tym Putinem? Nie, ani trochę. Każde działanie, które osłabia Unię Europejską wzmacnia Moskwę. To jasne jak słońce.
Teraz spekulacja, ale uważam, że za wzrost ilości i siły organizacji prawicowych i konserwatywnych odpowiada Rosja. Dowód? Niestety nie wolno pisać, że Ordo Iuris to finansowani przez Kreml fundamentaliści (wg Marty Lempart), a Kaja Godek mieszka w apartamencie finansowanym przez ważnych graczy na rynku rosyjskim (wg Tomasza Piątka), można natomiast wspominać o książce Tomasza Piątka, który śledzi związki Antoniego Macierewicza z Moskalami (czemu Macierewicz nie pozwał Piątka? Nie wiadomo. Ciągle odmawia wyjaśnień). A Salvini, a Orban - wielcy przyjaciele polskiej prawicy i Putina? A niejasne finansowanie kampanii wyborczej Trumpa?
7 października 2021 to czarny czwartek polskiej demokracji. Rów, który prawie został zasypany, grupa łobuzów pod kierownictwem starca stojącego nad grobem postanowiła odkopać, nie licząc się z głosem znacznej większości obywateli myślących inaczej. W ten czarny czwartek został wykonany pierwszy krok do wypowiedzenia traktatów europejskich. Słowa, które teraz zostaną wypowiedziane przez różnych Morawieckich, Terleckich, Rau, czy Witek, to będą kłamstwa. Nie chodzi uporządkowanie spraw wewnątrz Unii Europejskiej tylko o jej opuszczenie. Nasze sprawy z UE są od wielu lat uporządkowane. 75% Polaków powiedziało w referendum jesteśmy europejczykami, jesteśmy wspólnotą, akceptujemy wspólne prawa, a teraz przychodzą bandyci i mówią zróbmy reasumpcję. Weźmiemy co nam pasuje (kasę), a reszty nie chcemy (np. praworządność czy prawa człowieka).
Tyle, że my jesteśmy WSPÓLNOTĄ. Możemy powiedzieć ekskluzywną. Trudno się do nas dostać. Nie przyjmujemy każdego. Jesteśmy wspólnotą nie tylko interesów, ale także emocjonalną i duchową. Łączy nas tradycja europejska, ale także bezwarunkowa przynależność. Możemy negocjować różne rozwiązania, ale jak już podejmiemy decyzję, to ona jest wiążąca. No i przychodzi 7 października 2021, a my się zachowujemy jak odrażający typ w gumofilcach (po rosyjsku резиновые сапоги) i kufajce (rus. телогрейка) przychodzący do ekskluzywnej restauracji, wyjadamy gościom rękami z talerzy, upychamy srebrne sztućce po kieszeniach, na koniec puszczamy bąka i wychodzimy. Ten dzień wyznacza dalszy kierunek rozwoju naszego kraju. Rosyjskich zwrotów użyłem celowo. Musimy przyspieszyć naukę tego języka, bo wkrótce ta banda głupców, którzy uważają się za mędrców może doprowadzić do sytuacji, w której będzie on językiem urzędowym.