W ostatnim czasie aktywizują się europejscy targowiczanie. Chcą dać Putinowi „szansę zachowania twarzy” w przegranej wojnie. Szczytnym celem politycznych oszustów jest zakończenie agresji. Tyle że ceną mają być rozbiory Ukrainy. Kupczenie cudzą suwerennością to zbrodnia nazywana przez cywilizowany świat zdradą.
W wywiadzie dla jednego z włoskich tytułów prezydent Ukrainy ujawnił podłość Pałacu Elizejskiego. Wołodymyr Zełenski opowiedział, że był ostro naciskany przez Emanuela Macrona, aby w imię zakończenia cierpień narodu ukraińskiego oddał część własnego kraju zagarniętą przez Putina.
Zełenski ujawnił także, że poradził Macronowi, aby ten oddał bandycie Lazurowe Wybrzeże. Oczywiście również po to, aby „Putin mógł zachować twarz”.
W licytacji zdrady Macrona prześcignął Silvio Berlusconi. Wyraził opinię, że zjednoczona Europa musi skonstruować propozycję pokojową, która zadowoli Kreml. Unia Europejska ma więc skłonić Ukrainę, aby zaakceptowała żądania mordercy.
Wspólnym mottem jest nowy układ monachijski z rosyjskim Hitlerem. Macron i Berlusconi znają historię. Ich poprzednicy u steru rządów już raz sprzedali Czechosłowację. Muszą wiedzieć, że polityka ustępstw rozzuchwala agresorów i terrorystów. Pamiętają, jak wybuchła II wojna światowa. Szczególnie Macron powinien sięgać horyzontami myślowymi do francuskiej zdrady 1939 r. i fatalnych skutków wiary w nieprzekraczalną Linię Maginota.
Postawy Angeli Merkel, Olafa Scholza lub prezydenta Francji wobec ukraińskiej tragedii przyzwyczaiły nas do cynizmu. Obnażyły „wspólnotę wartości” polegającą na ochronie wyłącznie swojego dobrobytu. Budzą obrzydzenie. Europejska klasa polityczna sprzeda wszystkich i wszystko, byle obronić lukratywne przywileje.
Jednego, czego nie można zrozumieć, to piramidalnej głupoty. Nie chodzi tylko o lekcje historii, ale o brak wiedzy na temat bieżącej sytuacji w Rosji. Portal RBK opublikował właśnie socjologiczne portrety zwolenników i przeciwników „specjalnej operacji” w Ukrainie.
Przypomnijmy, że w lutym i marcu wojnę popierało od 75 do nawet 85 proc. Rosjan. Obecnie proporcje wynoszą 55 proc. za i 29 proc. przeciw. To jakościowa zmiana.
Nie jest zaskoczeniem, że przeciwko agresji opowiadają się: Rosjanie przed 30 rokiem życia, mieszkańcy wielkich miast (szczególnie Moskwy i Petersburga), osoby dobrze wykształcone, właściciele prywatnych firm oraz dziennikarze i ludzie kultury (ponad 80 proc.)
Niespodzianką jest za to poszerzająca się oś społecznego podziału. Otóż wbrew stereotypowi przeciwko wojnie opowiada się coraz więcej ludzi stanowiących dotychczas „żelazny” elektorat Putina. Chodzi o populację najsłabiej sytuowaną, a więc tę część Rosjan, którzy egzystują dzięki pomocy państwa, takiej jak ulgi i dodatki socjalne.
Za kontynuacją wojny twardo głosują jedynie osoby pracujące lub związane z armią, strukturami siłowymi i aparatem państwa (biurokracja) oraz emerytowani homo sovieticus.
Kolejnym zaskoczeniem jest fakt, że mimo totalnej cenzury na zmianę poglądów Rosjan coraz większy wpływ wywierają informacje na temat tego, co naprawdę ich własna armia robi w Ukrainie oraz jakim kosztem. Szeregi przeciwników agresji rosną dzięki faktom spływającym z zagranicy oraz krytycznym relacjom rosyjskich żołnierzy. Ostatnie świadczą o tym, że nastroje armii na froncie są złe.
W przekonaniu socjologów z ośrodka Russian Field główny wpływ na zmniejszenie wojennego zapału wywierają sankcje, a więc wzrost cen i bezrobocia, czyli niepewna przyszłość. Natomiast fakt, że kiepskie wyniki sondażu opublikował cenzurowany tytuł, może świadczyć o operacji specjalnej Kremla.
W połączeniu z fałszywkami na temat kiepskiego zdrowia Putina ankieta ma zwiększyć skłonność zachodnich polityków do zawarcia z Moskwą pokoju. Przecież znienawidzony Putin niebawem przestanie być prezydentem, warto więc postawić na dialog z nowym Kremlem. Tym bardziej, że Rosjanie mają dość wojny. Można będzie zatem wytargować przyzwoite warunki.
O ile mieszkańcy Rosji naprawdę zaczynają mieć dosyć awantur swojego idola, reszta to ściema. Dają się na nią nabrać targowiczanie pokroju Macrona i jego włoskiego kolegi. Dlaczego nie wyciągną odwrotnych wniosków? Jeśli poparcie Rosjan dla wojny spada, to wzmocnienie sankcji i zwiększenie pomocy wojskowej dla Ukrainy pogorszy nastroje społeczne. Może za kilka tygodni Rosjanie wyjdą z domów masowo protestować? Dalsza izolacja agresora jest warta świeczki.
Język polski ma duży zapas celnych powiedzeń. Może pora aby jedno z nich: „głupi jak but”, zastąpić neologizmem: „głupi jak europejski polityk”.
Można również przysłowie: „wyszedł, jak Zabłocki na mydle” zamienić na: „wyszedł jak … na Putinie, w miejsce wielokropka wpisując konkretne funkcje i nazwiska.
Obrzydzenie i niesmak moralny niestety pozostaną. Trudno posądzić aktualnego prezydenta i byłego premiera o intelektualną ułomność. Ich postawa to raczej dowód na smutną prawdę. Francuskie i włoskie elity nadal ślinią się do zyskownej polityki „biznes jak zwykle” ze skorumpowanym Kremlem. I to jest porażające!
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.