Wizyta trzech premierów (i jednego wicepremiera) W Kijowie przypomina mi odwiedziny trzech królów w stajence betlejemskiej. Wtedy też święty Józef na widok przywiezionych darów, mirry, kadzidła i złota, musiał z irytacją szepnąć Marii do ucha: co za idioci, czy nie mogli przywieźć ze sobą pieluch, mleka w proszku i wózka? Generał Polko uważa, że wizytę Morawieckiego i Kaczyńskiego należy nagłaśniać na całym świecie. Zgadzam się, że może pod względem wizerunkowym jest dla nas jakiś punkt.
Ale nie daj Boże nagłaśniać wszelkiego typu nawoływania polskiej delegacji do przyłączenia się NATO do obrony Ukrainy. Te wszystkie nieprzemyślane opinie przekonujące Zachód do rozszerzenia wojny prowokują wybuch III wojny światowej. Są zatem skrajnie nieodpowiedzialne i głupie. Konstytucyjnym obowiązkiem członków rządu polskiego jest obrona obywateli polskich i polskiego interesu narodowego. Prywatne opinie i prywatne emocje wyrażane na potrzeby zbijania kapitału politycznego narażają naród polski na straszne niebezpieczeństwo. Wszelka eskalacja działań wojennych, polegająca na postulowanym przez Kaczyńskiego przyłączeniu się NATO do obrony Ukrainy, byłaby de facto początkiem III wojny światowej. Rezultatem końcowym takiego konfliktu zbrojnego byłaby nieunikniona wojna nuklearna. Zważywszy na wielkość arsenału atomowego Federacji Rosyjskiej i dostosowaną do jej ataku nuklearnego odpowiedź amerykańską, francuską i brytyjską, oznaczałoby to koniec cywilizacji.
Samo branie takiego scenariusza pod uwagę dowodzi, że Morawiecki i Kaczyński są ludźmi z punktu widzenia polskiego interesu narodowego niebezpiecznymi, nieprzewidywalnymi, a wręcz skrajnie bezmyślnymi. Zdumiewające jest, że eskalację konfliktu bierze pod uwagę premier Mateusz Morawiecki, którego ojciec namawiał do utworzenia jakiejś formy wspólnoty Polski z Federacją Rosyjską (przypominam wywiad Kornela Morawieckiego pt. Unia z Rosją mogłaby stworzyć lepszy świat). Należy podkreślić, że takie poglądy pan Kornel Morawiecki wygłaszał w czasach, kiedy Władimir Putin był już prezydentem i nie krył swojego sentymentu do wielkorosyjskiej mocarstwowości. Z kolei prywatna, obsesyjna rusofobia Jarosława Kaczyńskiego, który jest przekonany, że Rosjanie dokonali zamachu na życie jego brata, tworzy niebezpieczeństwo, że decyzje podejmowane przez posłuszny mu rząd będą stanowiły zagrożenie dla neutralnej pozycji Polski wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej. Neutralność ta ma charakter wojskowy, co wcale nie oznacza, że nie możemy kibicować Ukrainie i wymiernie wspierać jej obywateli.
Wciąganie Polski w wojnę rosyjsko-ukraińską zawsze niesie trudne do oszacowania zagrożenie zagłady biologicznej narodu polskiego. Ile w Polsce mamy schronów przeciwatomowych? Jakie są estymacje przeżycia w wyniku bombardowania głowicami nuklearnymi polskich miast? Czy przez ostatnie lata rządów PiS ktokolwiek, kto wygadywał o obronie terytorialnej naszego kraju, zadał sobie chociaż jedno pytanie, jak wygląda rzeczywista obrona cywilna Polski przed atakiem nuklearnym? Pod Moskwą jest drugie podziemne miasto, w którym może się ukryć znaczna część mieszkańców i spokojnie przeżyć atak jądrowy. A Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, Szczecin czy Trójmiasto, że o mniejszych miastach i miasteczkach nie wspomnę? Jakie mamy schrony? Ile ludzi się tam zmieści, jakie są zapasy? Czy mamy podziemne szpitale, szkoły, magazyny z wodą i żywnością?
Może wreszcie pisowscy ułani, zamiast wywijać szabelkami nad mapą Ukrainy, przestaną marnować nasze podatki i zaczną budować zabezpieczenie dla narodu na wypadek wojny nuklearnej. Chociaż teraz to nie jest już nawet pięć po dwunastej, ale 20 po północy. Nawet jeżeli niektórzy zramolali generałowie emeryci uważają scenariusz ataku atomowego za wysoce nieprawdopodobny, to i tak jakiekolwiek ryzyko (nawet jednoprocentowe) zagłady nuklearnej naszego narodu musi powodować, że w obecnej sytuacji rząd musi zachować wszelką ostrożność w obszarze dyplomacji, polityki międzynarodowej i obronności państwa polskiego.
Nie należę do tych, którzy będą pod wpływem chwilowych emocji chwalić wizytę Morawieckiego i Kaczyńskiego w Kijowie. Uważam że jest ona podyktowana wyłącznie, albo przynajmniej w dużym stopniu koniunkturalizmem politycznym tych panów, którzy nadal nie rozliczyli się z własnych przewinień. Oni obydwaj nadal odpowiadają za łamanie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Nikt o tym nie zapomniał!
Nie mogą być jakimikolwiek arbitrami międzynarodowymi. Nie dajmy się mamić, ta wizyta miała charakter czysto wyborczy. Przecież równie dobrze mogła się odbyć konferencja telefoniczna z bezpośrednim połączeniem satelitarnym z prezydentem Ukrainy. To nie była niezbędna wizyta, ale chojrackie narażenie wszystkich na poważne problemy. W polskiej, czeskiej i słoweńskiej delegacji nie brali udziału ludzie, którzy są ekspertami. Nie było wysokiej rangi dowódców, nie było ekspertów gospodarczych. Byli natomiast ludzie, którzy wykorzystują okazję, żeby zdobyć punkty za rzekome bohaterstwo, gdy w rzeczywistości jest to świadczące o niedojrzałości chojractwo. W Białym Domu, na Downing Street i w Pałacu Elizejskim musieli się pukać w głowę, lub gryźli paznokcie z przerażenia, żeby jakaś ruska rakieta nie rąbnęła w pociąg tych trzech i pół króli.
Wolny demokratyczny świat popiera Ukrainę i nie potrzebuje tego wyrażać głosem panów Morawieckiego i Kaczyńskiego. W czasie, kiedy ukraińskie miasta płoną, niepotrzebne są tam wizyty poszczególnych polityków, którzy koniecznie muszą się lansować przed kamerami.
Widok Kaczyńskiego i Morawieckiego pochylonych nad mapą Ukrainy, tak jakby studiowali mapy sztabowe, wzbudza politowanie. Czy ci panowie byli kiedykolwiek w wojsku? Czy mają jakiekolwiek pojęcie o obronności kraju?
Patrząc na zmęczoną twarz Jarosława Kaczyńskiego, zadam otwarcie pytanie: czy pan już nie powinien iść na emeryturę? Czy wyraźnie zmęczeni życiem starzy ludzie nie powinni po trudach życia, nawet jeżeli tych trudów nie było wiele, zwyczajnie w świecie odpoczywać? Czy nie po to wymyślono emerytury? Przeraża mnie widok starca, który za wszelką cenę naraża siebie i Polskę, żeby zaistnieć w historii jako „bohater”. To samo robił jego brat w Gruzji. Bardzo dyskusyjna strategia!
Rząd ukraiński, mimo tylu okrucieństw tej wojny, nadal chce negocjować z Rosjanami. I w czasie, kiedy toczą się rozmowy z przedstawicielami Rosji, nagle przyjeżdża do Kijowa delegacja, która chce za wszelką cenę chce zbić kapitał polityczny. Czy tym ludziom marzą się ruiny Warszawy? Czy tym ludziom marzy się kolejne powstanie warszawskie? Czy tym ludziom marzy się postapokaliptyczny napromieniowany świat? Jarosław Kaczyński powiedział kiedyś, że chciałby być emerytowanym zbawcą narodu. Boże, chroń nas przed takimi mesjaszem, ale spraw, żeby jego marzenia o emeryturze się natychmiast spełniły.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.